28. Krótkie odwiedziny
Shoto
Znowu byłem pod jej domem. Ostatnim razem nie skończyło się to miło. Dlaczego akurat ja mam jej to zanosić? I odkąd to Katsuki dba o to, żeby ktoś miał notatki? Zadzwoniłem do domofonu. Otworzyła mi po kilku minutach
-Ja... Przyniosłem ci notatki - spojrzała na mnie zaskoczona, jednak po chwili się opanowała
-To bardzo miłe z twojej strony. Wejdziesz? - otworzyła drzwi szerzej. Powinienem?
-Chętnie - niepewnie przekroczyłem próg. Dobiegł mnie zapach ciasta
-Napijesz się czegoś? - zniknęła w kuchni
-Nie, ja tylko na chwilkę
-Rozgość się w salonie, drugie drzwi na prawo - poszedłem zgodnie ze wskazówką. W całym domu pachniało... Izuku. To zdecydowanie był jej zapach. Nie byłem nawet w stanie rozróżnić co się na niego składało. Po chwili w moich rękach wylądował talerz z ciastem
-Masz, jedz
-Ale ja chciałem tylko...
-Cii, ja wiem. Po prostu jedz - roześmiała się. Zabrzmiało to słabiej niż zwykle. I tak jakoś... inaczej? Może dlatego, że była słaba. Posłusznie wziąłem kęs do buzi
-Pyszne. Tutaj masz notatki z dzisiaj - położyłem zeszyty na stole
-Dziękuję. Cieszę się, że można liczyć na klasę
-To pomysł Katsukiego, stwierdził że będzie miło jak to zrobię - po co to powiedziałem? Widziałem, jak na imię Bakugo się spięła. Ciekawe czemu? Uśmiechnęła się. Czyżby było to wymuszone? Momentalnie poczułem ukłucie w sercu. Zazdrość? Nie. Niemożliwe. Nie mogę się na tym skupiać
-To miło też z jego strony
-Dziękuję za ciasto, było naprawdę dobre. Świetnie pieczesz, Izuku - znów się uśmiechnęła. Ale to dalej nie był ten uśmiech, który znałem. Był inny. Przez to, że jest osłabiona?Jej oczy też wydawały się być jakby przygaszone. A może mi się tylko wydaje?
-Dziękuję. Cieszę się, że ci smakowało
-Pójdę już. Zdrowiej
-Tak zrobię - uśmiechnęła się na pożegnanie i odprowadziła mnie do drzwi. Gdy wyszedłem, machinalnie spojrzałem w okno na piętrze. Nikogo nie było.
***
-Poszedł już?
-Tak, skręcił za róg
-Miło z jego strony, że przyniósł mi zeszyty
-Bardzo miło. Przystojny jest
-Oj, no weź
-To ten, z którym się pokłóciłaś?
-Tak
-Wybacz jeszcze raz za moją nieuwagę
-Nic się nie stało. Już się pogodziliśmy
-On... Wspominał o Kacchanie...
-Słyszałam - zielonowłosa położyła dłoń na ramieniu siostry - Nie martw się
-Tylko... trochę mi przykro...
-Wiem. Chodź tutaj - dziewczyna przytuliła się do zielonowłosej
-Dziękuję... Że dla mnie przeniosłaś się do tamtej szkoły ... - chlipnęła cicho
-Dla ciebie zrobię wszystko. Już niczym nie musisz się martwić - dwie dziewczyny stały na korytarzu, wzajemnie trzymając się w objęciach. Łzy jednej z nich kapały na podłogę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top