15. Wspomnienia
Katsuki
Obudziłem się nad ranem. Głowa mi napieprzała. Co się stało wczoraj wieczorem? Ostatnie co pamiętam to zdjęcie Ashido i Uraraki. Co było dalej? Chyba jednak wypiłem za dużo. Kto mnie położył w futonie? Sam to robiłem? Obok mnie spał Kirishima. Czemu się do niego przytulam? Natychmiast go puściłem i przeturlałem się w bok. Usłyszałem odgłos skwierczącego oleju. Zerknąłem w stronę kuchni. Deku? Stała przy patelni i coś nuciła. Odwróciła się w moją stronę
-O, Kacchan, wstałeś - mówiła przyciszonym głosem, żeby nikogo nie obudzić. Wstałem i podszedłem do niej
-Jak ci się podobała impreza u Ashido? To twoja pierwsza, nie?
-Pierwsza z chłopakami. Robiła kilka razy babski wieczór. Fajnie było
-Widzę, że masz niezły humor
-Można tak powiedzieć. Naleśnika?
-Chętnie. Co na to wpłynęło? - wziąłem kęs. Idealna konsystencja
-Zabawnie wczoraj było. Nawet bardzo. Dawno się tak nie uśmiałam. No i pogodziłam się z Shoto - o, a to niespodzianka
-Nie pamiętam, żebyście mieli do tego okazję - spojrzała na mnie z iskierkami rozbawienia w oczach
-Niewiele pamiętasz. A te skrawki wspomnień, które masz, są nic nie warte - roześmiała się. Prychnąłem i znów ugryzłem naleśnika
-Pamiętam doskonale, że śpiewaliśmy
-I to całkiem nieźle ci powiem. Chyba się nie spodziewali po tobie, takim badboy'u, takiego głosu
-A to wszystko przez ciebie, bo zaciągnęłaś mnie na tamte zajęcia - mruknąłem i wziąłem łyk wody
-Przecież mogłeś odejść w każdej chwili - z rozbawieniem podała mi tabletkę na kaca. Złota dziewczyna, naprawdę
-Nie mogłem. Byłem tam dla ciebie. Wiesz, miłość do ciebie mi nie pozwalała zostawić tego kółka - ojć, wchodzimy na ciężki i niezręczny temat. Deku posmutniała trochę. Przykro jej się zrobiło. Cicho zacząłem mówić
-Wybacz, nie chciałem...
-Nie, nie, to nie tak. Nie o to chodzi. Po prostu..... nieważne - coś ukrywa. Tylko co? Nie miałem ochoty dociekać, głowa za bardzo mnie bolała. Połknąłem tabletkę. Zmyłem po sobie talerz i odłożyłem go na suszarkę. Deku już składała mój futon
-Co z ciebie się taka gospodyni zrobiła? - roześmiałem się cicho
-Wiesz, miałam bandę nawalonych dzieciaków na głowie, chyba to na mnie wpłynęło - schowała pościel do szafy
-Kacchan, otwórz okna, co? Trochę tu cuchnie alkoholem, wypadałoby ten dom w miarę ogarnąć - wykonałem polecenie. Tym razem wszyscy zdrowo przesadziliśmy. Usłyszałem muzykę. Deku odłożyła pilota i zamknęła oczy. Kubańskie rytmy? Tego też się uczyliśmy w podstawówce. Wciąż to pamięta? Zamknęła oczy i zaczęła tańczyć. Uśmiechnąłem się do siebie. Dobra, przyłączymy się. Pomimo zamroczonego umysłu ciało samo się rusza. Kroki wpojone w dzieciństwie odżywały we wspomnieniach. Chwyciłem jej dłoń i wyprowadziłem pierwszą figurę.
-A więc pamiętasz i to, Kacchan?
-Jak można to zapomnieć.... Stella tyle nas tym męczyła, żebyśmy potrafili to zaśpiewać i tańczyć jednocześnie, że teraz się już tego nie pozbędę - uśmiechnęliśmy się do siebie. Wyprowadziłem obrót. Szybkimi ruchami przekładałem nasze ręce na zamianę, wciąż się kręcąc
-Kiedyś nie potrafiłeś tego zrobić - zaśmiała się
-Bo byłaś wyższa, to co się dziwisz?
-Trzeba było szybciej rosnąć - pokazała mi język. Przełożyłem ręce za jej głowę i przeciągnąłem do siebie
-Teraz to ty jesteś niższa, krasnalu - sięgała mi lekko ponad ramię
-Zmieniłeś się, Kacchan
-Ty też. Wyładniałaś
-A z ciebie to się przystojniak zrobił - w jej oczach błyszczało rozbawienie. Wyprowadziłem następną figurę
-Brzmisz jak twoja mama. Za każdym razem, kiedy do was przychodziłem mi to mówiła
-Ale tym razem to nie jest kłamstwo - znowu się roześmialiśmy. Wspomnienia ożywały z każdą nutą. Pamiętałem każdy jej uśmiech. Byłem nią oczarowany. Dlaczego? Co było w niej takiego, że chciałem już zawsze być blisko niej? To, że tak bardzo się ode mnie różniła? Miła, pomocna, zawsze chętna poświęcić swój czas, by rozwiązać czyjś problem? Może to, że dawała oparcie, chociaż sama go potrzebowała? A może to, że była pierwszą, która wyciągnęła w moją stronę dłoń, bez obawy o swoje dobro? Nawet o tym nie myśląc, poprowadziłem Deku w następną figurę. Bez trudu nadążała z krokami. Ruszała się świetnie. Musiała to ćwiczyć. Co mogło mi tak zawrócić w głowie? Pamiętam, że najpierw jej nienawidziłem. Nawet ją uderzyłem. I to nie przypadkiem. Nie chciałem jej znać. Kiedy zdołała mnie od siebie uzależnić? Wytężyłem pamięć. W obecnym stanie było to ciężkie. Dlaczego mam wrażenie, że coś mi umyka? Tańczyłem z Deku. Ale czy to była Deku? Czułem różnicę, której nie potrafiłem wyjaśnić.
-Kacchan, co powiesz na "amor"?
-Nie wiem czy pamiętam kroki - to sobie wybrała figurę... Ale to była jedna z ciekawszych, których Stella próbowała nas nauczyć
-Wyjdzie w praniu. Dawaj - uśmiechnąłem się. Jej żądania były dziecinne, ale na swój sposób urocze. Zacząłem kręcić figurę. Gdy Izuku była do mnie tyłem zatrzymałem się na chwilę w tej pozycji. Deku posłusznie przestała się kręcić i poruszaliśmy się chwilę w ten sposób. Dopiero potem skończyłem figurę
-No i co, mówiłam, że pamiętasz
-Zwracam honor, miałaś rację
-Dawaj jeszcze coś trudnego
-Co cię tak nagle wzięło?
-Szukam czegoś we wspomnieniach - roześmiała się. A więc robiła to co ja. Co chciała sobie przypomnieć?
-No niech cię będzie - piosenka zmieniła się, zdecydowanie przyspieszając rytm. Automatycznie dopasowaliśmy krok. Wyprowadziłem kolejną figurę
https://youtu.be/ni0_RygIYR0
-Kacchan, wysil się trochę - roześmiała się. Chce czegoś ostrzejszego? Proszę bardzo
https://youtu.be/_W_QL3ZFOJc
Dołożyłem jej do standardowej Chiwawy jeszcze dwa obroty i przyspieszone sombrero complicado. Skończyliśmy idealnie w ostatnią nutę.
-To ci odpowiadało? - roześmiała się i próbowała złapać oddech
-W głowie mi się zakręciło. Ale brakowało mi tego. Pani Stella to jednak była niezła babka - musiałem się z nią zgodzić. Świetnie przygotowywała do życia, pomimo tego, że uczyła jedynie śpiewu i tańca
-No proszę proszę, kolejne talenty Bakugo się ujawniają - odwróciliśmy się w stronę głosu
-Ashido, nie strasz nas - Izuku uśmiechnęła się do dziewczyny przecierającej sennie oczy
-Co tak pachnie?
-Zrobiłam wam naleśniki. Na stole masz szklankę wody i tabletkę na kaca
-Kocham cię dziewczyno! - różowowłosa wstała i usiadła przy stole. Izuku zwinęła jej futon i schowała do szafy. Kolejne osoby się budziły się i rozglądały z niezrozumieniem. Imprezy u Ashido zawsze się tak kończą. Wszyscy wychodzą nawaleni. Wkrótce cała klasa siedziała przy stole i rozprawiała o minionym wieczorze
-Ja wam powiem, że nie pamiętam nic po tym, jak Izuku śpiewała z Bakugo
-Ja też mniej więcej tam mam końcówkę
-Ja pamiętam, że Tokoyami zdjął płaszcz
-Shoji twerkował
-Co robiłem? - chłopakowi odpowiedział jedynie wybuch śmiechu. Musieli być nieźle spici, skoro nie pamiętają co robili. Chociaż... Mi też się film urwał. Izuku uśmiechnęła się
-Ja tam pamiętam wszystko
-Przecież piłaś chyba na równi z Ashido!
-Błąd. Ani kropelki - pokazała nam język - Nie mogłabym przegapić czegoś takiego - roześmiała się. Jej pogodne nastawienie poprawiło wszystkim humor
-Ale następnym razem pijesz razem z nami
-Jak zasłużycie
-Ej, ej, ej, ale to co piłaś jak zrobiłyśmy pojedynek na szoty? - Uraraka spojrzała na Deku podejrzliwie
-Czystą wodę. Nawet nie zauważyłaś jak podmieniłam butelki - roześmiały się obie. Podczas śniadania pozostałych doprowadziłem razem z Deku salon do porządku. Potem wszyscy się rozeszli. Podszedłem do Shoto
-Ile pamiętasz?
-Szczerze? Zatrzymałem się jakoś na piosence Momo
-To ona śpiewała? - pamiętałem to jak przez mgłę
-Potem ponoć pogodziłem się z Izuku
-O, po imieniu?
-Sama mi kazała. Teraz mi powiedziała, że już trzeci raz mnie o to prosi, także wiesz - uśmiechnął się nerwowo
-Wracajmy do domu. Najlepiej chodź do mnie, przynajmniej matka będzie mniej krzyczała, że wracam o tej porze i to nawalony jak świnia
-Moim to nie przeszkadza dopóki mam dobre oceny. Chodźmy. Pa, Ashido, do następnej! - wyszliśmy jako ostatni z domu dziewczyny. Zapowiadała się piękna niedziela.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top