Kim?
Każdy dzień wygląda tak samo. Rutyna, która pewnego dnia wkradła się niepostrzeżenie do mojego życia została. Nic z nią nie zrobiłem. Nie miałem czasu, siły ani tym bardziej ochoty coś z nią robić. Stabilizacja przecież nie jest taka zła. Wystarczy tylko nie myśleć, być robotem, robiącym to, co ci mówią inni. Wystarczy iść za tłumem, stać się szarą, nic nieznaczącą masą, zbyt ograniczoną myślowo, by zrobić cokolwiek. Musimy tylko chodzić do pracy, której nienawidzimy, wydawać pieniądze, których nie mamy, kupować rzeczy, których nie potrzebujemy, by przypodobać się ludziom, na których nam nie zależy i podążać za modą, która nas nie interesuje. I powtarzać za innymi: „jestem wolny". Ale przede wszystkim nie zwracać uwagi na to, że wolność, którą niby każdy tak bardzo sobie ceni nie istnieje. To tylko pozory wolności, to wolność w zamkniętej klatce, wolność wokół murów, dusząca wolność w ograniczonym świecie. Jesteś zaszczuty przez media, wysłuchujesz rzeczy, które kompletnie cię nie dotyczą, oglądasz ludzi, których nawet nie znasz i których życie kompletnie cię nie interesuje. To wszystko tylko po to, by zamydlić ci oczy i zaszyć usta. Żebyś nie wiedział, co tak naprawdę się dzieje, bo masz nie wiedzieć, masz być tylko maszyną, która w końcu zepsuje się, jak miliony innych. Którą w końcu wyrzuci się na śmietnik, gdy skończy się termin ważności i o której nikt nie będzie po tygodniu pamiętał. To jest twoja wolność. Ta nieprawdziwa wolność, bo to ty musisz zdecydować, czy jesteś ślepcem, zamkniętym w tłumie, krzyczącym „jestem wolny!", czy jesteś osobą, która chce zrobić coś ponad to. Musisz zadać sobie pytanie, czy jesteś gotów i czy jesteś na tyle odważny, by przestać podążać za tłumem i zrobić coś swojego. Musisz zadać sobie pytanie, czy wolność, którą żyjesz jest wolnością. Ale przede wszystkim musisz zadać sobie pytanie „kim jestem?" oraz „po której stronie stoję?". Jeśli podjąłeś już decyzję, to pozwól, że teraz ja zapytam. Kim jestem?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top