5

*Camille*

Po kilku godzinach do pokoju wszedł Zelo. Na łóżku położył jakieś ubrania. Podszedł do mnie i uwolnił z uwiązu. Z oczy poleciały mi łzy. Od razu wpadłam w ramiona chłopaka i wysłałam się w jego klatę.

-Camille. Nie płacz. Wszystko będzie dobrze - powiedział i pogłaskał moje włosy. Potem otoczył mnie swoimi ramionami.

-Dlaczego?! - wymamrotałam przez łzy - dlaczego to mnie spotkało? - powtarzałam, a Zelo tylko mnie uspokajał.

-Spokojnie - szeptał mi do ucha.

-Zobacz jak ja wyglądam - odezwałam się do chłopaka. W pokoju stanął DaeHyun.

-Zelo - powiedział i wskazał ruchem głowy żeby chłopak wyszedł. Zelo bez żadnego gadania odsunął się ode mnie i poszedł w stronę drzwi.

-Hyung... Nie rób jej krzywdy - poprosił i po chwili już go nie widziałam.

Siedziałam na ziemi na środku pokoju w postrzępionych ubraniach. DaeHyun zamknął drzwi na klucz i stanął nade mną.

-Wstań - rozkazał. Posłusznie podniosłam się i stanęłam przed nim.

Chłopak delikatnie zsunął ze mnie bluzę, która opadła na podłogę. Patrzyłam w podłogę. Z moich oczu znów popłynęły łzy. On złapał mój podbródek i podniósł mój wzrok na swoje oczy.

-Boisz się? - zapytał spokojnie. Nie wiedziałam, w którą stronę patrzeć.

Czy bałam się? Byłam przerażona, zwłaszcza jeżeli przypominały mi się obrazy z jego ostatniej wizyty w tym pokoju.

-Dlaczego? - powtórzyłam już chyba setny raz, ale chciałam znać odpowiedź. To, że trzymali mnie dla okupu nie wytłumaczało tego dlaczego tak mnie traktują.

-Przebierz się - odpowiedział chłopak i podał mi ubrania, a sam udział na łóżku.

Stałam przez chwile i patrzyłam na nowe, czyste ubrania. Tak chciałam je ubrać, ale z drugiej strony nie chciałam mu robić tej satysfakcji z tego, do jakiego stanu mnie doprowadził.

-Kiedy zaczniesz? - zapytał wymachując czarnym pistoletem.

-Wyjdź - wyszeptałam. Nie chciałam przebrać się przy nim.

-Przecież już raz to przy mnie robiłaś. A może chcesz żebym ja cie rozebrał - Daehyun odłożył broń obok siebie i miał zamiar wstać. Przez chwilę naszła mnie ochota, by wziąć ten pistolet, jednak co mogłam z nim zrobić? Strzeliłabym do człowieka? To niemożliwe.

Przygryzłam dolną wargę. Obie możliwości, które przedstawił mi chłopak były obrzydliwe. Brzydziłam się nim i każdym jego słowem.

W końcu jednak wybrałam lepszą z decyzji. Odwróciłam się tyłem do niego a przodem do lustra i zdjęłam bluzkę. Moim oczom ukazał się już trochę wychudzony brzuch. Na prawym boku miałam ogromnego siniaka.

W tafli widziałam jak DaeHyun z kamienną twarzą ogląda każdy centymetr mojego ciała.

Przełknęłam ślinę i zdjęłam spodnie. Całe moje ciało powoli przypominało bardziej ciało trupa niżeli dziewiętnastoletniej dziewczyny. Czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Zamknęłam oczy w celu stłumienia tego wszystkiego. Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii.

Otworzyłam oczy. Za mną stał ON. Usta przesunął do mojej szyi. Poczułam jego miękkie wargi. Trząsłam się ze strachu. Zaraz coś mi zrobi powtarzałam w myślach.

-Jesteś piękna - usłyszałam po chwili. Otworzyłam usta, chciałam coś powiedzieć, ale chłopak wrócił wargami do mojej szyji. Z moich ust wydobyło się tylko ciche westchnienie.

-A ty odrażający - wyszeptałam po cichu, ale on chyba tego nie usłyszał albo puścił tą uwagę mimo uszu.

-Musisz być grzeczna - odpowiedział w spokoju robiąc na mojej szyi różowy ślad. Potem wrócił na swoje miejsce na łóżku, gdzie nadal leżała jego broń.

Powoli zaczęłam się ubierać. Sina skóra na boku skutecznie utrudniała mi schylanie się. W końcu jednak ubrałam się, ale nadal stałam przed lustrem. Kątem oka obserwowałam DaeHyuna. Co sekundę w mojej głowie pojawiało się coraz więcej pytań.

-Dae... Jest - usłyszałam zza drzwi. Chłopak wyszedł zostawiając mnie samą. Dotknęłam różowego sladu na szyi.

-Kim ty do cholery jesteś? - zapytałam w przestrzeń patrząc w taflę lustra.

*DaeHyun*

Patrzyłem na jej zrujnowane ciało. Czy było mi jej żal? Może trochę.

Nagle usłyszałem głos Himchana zza drzwi. Jest wiadomość.

Poszedłem do biura Banga w celu odczytania wiadomości. Bez żadnego pytania chwyciłem lekko porwany świstek papieru.

'dajcie mi miesiąc. Postaram się uzbierać tyle pieniędzy ile chcecie. Nie róbcie jej krzywdy'

Skrzywiłem się. Coś mi nie pasowało w tym tekście.

-To nie jest od niego - powiedziałem z przekonaniem i zerknąłem na Banga.

-Szybki jesteś. JungUp'owi zajęło to trochę więcej czasu - odparł Yongguk.

-Czyje to? - zapytałem odkładając kartkę na biurko.

-Od jej matki. Tylko ta jest chętna do ratowania córki - do biura wszedł YoungJae.

-Co teraz?

-Kolejny film? - zaproponował Bang. Zmarszczyłem brwi.

-Po co?

-żeby go wystraszyć - powiedział Himchan jakby to nie było oczywiste.

-Jeżeli nie jesteś w stanie może... - zasugerował Bang.

-Zrobię to albo wymyślę coś innego - przerwałem mu. Wiedziałem co robią inni. To co robiłem ja przy nich było dziecinną igraszką.

Po skończonej rozmowie poszedłem na spacer. Już od dłuższego czasu nie odpocząłem.

Wszedłem na jedną z bocznych uliczek. Tak zwanych 'ciemnych zaułków'. Z cienia wyłoniło się dwóch typów. Instynktownie sięgnąłem do pasa gdzie miałem broń.

-Jung DaeHyun? - zapytał jeden. Nie odpowiedziałem. Drugi z nich wyjął coś zza pleców.

-Przekaż to Camille - powiedział i podał mi jakiś świstek papieru.

-A co ja? Listonosz? - zaśmiałem się, ale potem odebrałem kopertę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top