20
*Camille*
Byłam w szoku. W głowie miałam istny mętlik. Daehyun kazał mi zabić własną matkę? O co w tym chodzi? Moje ciało zaczęło się nerwowo trząść, a z oczu poleciały łzy. Bom kończyła zakładanie bandaży.
-Lepiej zrób coś już teraz - usłyszałam z jej ust, gdy wychodziła z pokoju.
Siedziałam tak jeszcze koło 15 minut. W mojej głowie pojawiało się wiele obrazów dotyczących spotkania z mamą. W końcu przypomniałam sobie ciało matki, które leżało na ziemi. Usłyszałam, jak do pokoju ktoś wchodzi. Podniosłam głowę i zobaczyłam Daehyuna.
-Wyjdź stąd! - zawołałam, co wywołało u niego spore zdziwienie.
-Camille, coś się stało? - zapytał i mimo moich sprzeciwów usiadł na łóżku z zamiarem przytulania mnie, ale odskoczyłam od niego i wybiegłam z pokoju.
Na korytarzu wpadłam na Jong Up'a, ale szybko go wyminęłam i wybiegłam z domu.
-Camille! Zaczekaj! - usłyszałam krzyk Daehyuna i Jong Up'a, którzy biegli za mną, ale nie miałam zamiaru się zatrzymać.
Wbiegłam do pobliskiego lasu. Zatrzymała mnie dopiero kilkumetrowa rozpadlina, na której krawędzi cudem się zatrzymałam. Za sobą słyszałam niewyraźne krzyki obu chłopaków, którzy za mną biegli.
Dopiero teraz zaczęłam myśleć co tak właściwie usłyszałam. Daehyun chciał się tylko ze mną przespać. Chociaż było to widać po jego obojętnym zachowaniu do mnie. Czemu wogóle pomyślałam o tym, że mogę być 'tą' jedyną?!
Osoba, którą chciałam chronić nie żyje i to za sprawą osoby, którą zaczęłam kochać. Cóż za absurd!
Wyjęłam broń, którą CL kazała mi nosić cały czas przy sobie. Odbezpieczyłam pistolet z zamiarem skończenia tego zasranego życia, ale usłyszałam głos za sobą.
-Camille! Przestań! Co ty robisz? - zapytał Jong Up.
-Mam wszystkiego dość! Wszyscy bawią się moimi uczuciami! Nie mogę tak dalej! - krzyknęłam z trudem panując nad głosem.
-Dlaczego tak uważasz? - Up za wszelką cenę chciał mnie uspokoić. Powoli przesuwał się w moją stronę z rękoma uniesionymi do góry.
-Moja matka nie żyje! Dlaczego nic nie wiem?! - cały czas krzyczałam, a z moich oczu na nowo zaczęły lecieć łzy.
-Byłaś w szoku. Zemdlałaś. Nie chcieliśmy cie dodatkowo martwić - Daehyun stał niedaleko Jong Up'a, który jako jedyny wydawał się panować nad emocjami. Dae wyglądał, jakby był w szoku.
-A może zmusiliście mnie do tego?! - oskarżyłam ich i przysunęłam pistolet do swojej skroni.
-Camille! Nie rób niczego pochopnie! - powiedział w końcu DaeHyun.
-Chciałeś mnie wykorzystać! Traktowałeś jak dziwkę! - krzyknęłam. Już nawet nie powstrzymywałam łez.
-Camille, kocham Cię! Nie mógłbym cię tak traktować - te słowa mnie całkowicie zatkały. Jak to potraktować?! Co zrobić?! Czy on może powiedzieć prawdę?
-Nie prawda! Od samego początku... - mój głos z chwili na chwile stawał się coraz mniej pewny.
-Przekonałem się o tym, gdy zobaczyłem twoje pokrzywdzone ciało. Tak żałuję tego, co do tej pory robiłem - powiedział Dae i zrobił krok w moją stronę. Moja ręką, w której trzymałam broń opadła bezwładnie wzdłuż tułowia.
Spuściłam wzrok na ziemię, a z moich oczu jeszcze mocnej pociekły łzy. Daehyun przytulił mnie i wyszeptał do ucha 'nie rób już tak'. Broń, którą miałam w ręce wypadła na ziemię. Stałam jak słup soli.
*Bom*
Gdy tylko zobaczyłam, jak Camille wybiega z domu, a Dae i Up biegną za nią, poszłam za nimi.
Szłam przez las i po jakimś czasie znalazłam ich. Camille krzyczała, że Dae kłamie. Wszystko szło tak jak powinno. Zaraz ta głupia istotka przestanie istnieć. Schowałam się za drzewem i obserwowałam to, co dzieje się nad skarpą.
Nagle zobaczyłam jak Dae podchodzi do dziewczyny i ją przytula. Co on jej do cholery powiedział, że pozwoliła mu do siebie podejść?! Uderzyłam pięścią o korę drzewa raniąc swoją dłoń.
*Jong Up*
Obserwowałem, jak Daehyun przytula Camille i nagle coś skłoniło mnie, żeby odwrócić się w lewo. Zobaczyłem Banga, biegł w naszą stronę.
-YoungJae - powiedział między kolejnymi ciężkimi wdechami. - Zdradził nas!
*DaeHyun*
Pierwszy raz chciałem, żeby coś trwało dłużej. Ten moment był cudowny, niestety, YongGuk skutecznie zniszczył całą przyjemną aurę.
-Mamy ogon. Trzeba się zbierać - powiedział i ruszył do bazy. Otuliłem Cam ramieniem i po prowadziłem za nim.
Gdy tylko przeszliśmy przez próg mieszkania do Camille pobiegła CL, dziewczyna dotknęła policzków brunetki, jakby sprawdzała, czy wszystko z nią w porządku, później zaczęła nadawać z prędkością karabinu maszynowego. Zostawiłem dziewczyny w korytarzu i wszedłem do salonu, Bang miał już ze sobą biznesową torbę i pakował do niej pieniądze.
*Camille*
Gdy CL mówiła do mnie, ja po prostu wtuliłam się w jej klatkę piersiową.
-Będziemy musiały wyjechać - powiedziała nagle, a ja uniosłam na nią wzrok.
-Musiały? Tylko my dwie? - zapytałam, a ona jedynie pokiwała twierdząco głową. - Czemu?
-Ktoś nas zdradził, chłopaki sprzątną po nas ślady, a my pojedziemy do Ameryki Południowej, tak gdzie będziesz bezpieczna - wyjaśniła, a ja pokiwałam przecząco głową. Nie chciałam wyjeżdżać gdzieś bez DaeHyuna. W porę na korytarz wszedł chłopak, o którym myślałam. Podał blondynce jakąś czarną walizkę.
-Zaraz odwiozę was na lotnisko - powiedział, a ja objęłam go w pasie. Nie odwrócił mnie, tak jak początkowo myślałam, po dłuższej chwili otoczył moje ciała swoimi umięśnionymi ramionami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top