19
*Daehyun*
Leżeliśmy na łóżku, wtuleni w siebie. Jakoś chciałem żeby poczuła, że ma we mnie oparcie, zwłaszcza, że to co zrobiła wymagało ogromnej odwagi.
Pamiętam jak sam na pierwszej misji byłem przerażony. Trudno było mi przezwyciężyć strach, który czułem w sercu, ale teraz to co innego. Takie akcje były dla mnie na porządku dziennym.
W takich momentach jak ten rozumiałem, że Camille nie jest mi obojętna. Pierwszy raz poczułem to, gdy zobaczyłem jej posiniaczone ciało. Chęć zaopiekowania się rosła z każdą chwilą. Problem był jeden, już od dawna nie czułem do nikogo pozytywnych uczuć, a już szczególnie miłości. Jeżeli byłem z jakąś dziewczyną, to był to jedynie pociąg fizyczny, który miał zaspokoić moje ciało. Jak mógłbym zapewnić ją o prawdziwości swoich uczuć?
*Camille*
Leżeliśmy w ciszy, ale mi to nie wystarczyło. Chciałam więcej, chciałam usłyszeć z jego ust 'kocham cię' i zapewnienia, że jestem i zawsze będę tą jedyną. Podniosłam głowę tak, żeby moje oczy były na równi z jego. Nieśmiało pocałowałam jego usta, ale już po chwili to on przejął kontrolę. Wdarł się językiem do moich ust i zaczął penetrować moje wnętrze.
Daehyun nachylił się nade mną i pogłębiał pocałunki. To było wspaniałe, aż nagle usłyszałam czyjś głos.
-Och! Przepraszam! - powiedziała Bom i weszła do pokoju. Ja od razu speszyłam się i spuściłam wzrok, natomiast Dae spojrzał na nią wzrokiem pełnym pogardy.
-Nie widzisz, że jesteśmy zajęci? - zapytał z irytacją, ale nie zamierzał się ode mnie odsunąć.
-Muszę sprawdzić szwy Camille. W końcu ktoś musi się tym zająć - powiedziała dziewczyna wymijająco i podeszła do łóżka.
-Wyjdź stąd - rozkazał Daehyun, a ona posłała mu spojrzenie pełne wyrzutów i po chwili wyszła z pokoju. - Przepraszam za nią - powiedział i przesunął się do moich ust, znów zaczął mnie namiętnie całować, błądząc rękoma po moim ciele.
*Bom*
Gdy tylko usłyszałam rozkaz zatkało mnie, ale posłusznie go wykonałam. Miałam już plan na zemstę, ale nie chciałam tego robić przy nim. Na razie za cel obrałam sobie pozbycie się tej suki.
Weszłam do kuchni gdzie była CL i szykowała obiad.
-Co robisz? - zapytałam i podeszłam do blatu przy którym stała.
-Dziś coś łatwego. Spaghetti - odparła i zaczęła kroić pomidory do sosu.
-Nie wiem czy wszyscy będą jedli. Mam wrażenie, że Hyunnie zje wzrokiem Camille - powiedziałam złośliwie, a CL uraczyła mnie zdziwionym spojrzeniem.
-Jak to? - zapytała jakby sama nie widziała tego, co się dzieje.
-Daehyun znalazł sobie kolejną ofiarę... Tak szkoda mi tej dziewczyny - westchnęłam. Liczyłam, że jak pogram trochę na emocjach blondynki, to ta nieświadomie pomoże mi w zemście.
-Myślisz, że to tylko kolejna ofiara? - upewniała się. Już jest moja.
-A nie widać? Fakt, Dae coraz lepiej manipuluje ludźmi, ale mną to jeszcze mu się nie udało - stwierdziłam i oparłam się o blat.
-Może masz rację. Nie chcę, żeby Cam cierpiała - CL jak zwykle sama się zdradza. Biedna sierotka... Dlaczego tu są tak głupi ludzie?
Blondynka zaczęła mieszać sos i odcedziła makaron. Już wszystko na obiad było gotowe.
-Jakoś dużo tego na cztery osoby - stwierdziłam patrząc na ogromne ilości nitek makaronu.
-Guczek i Up dzisiaj wpadną. Chcą wiedzieć, jak poszła misja - wytłumaczyła CL i zaczęła nakładać danie na talerze. - Zawołaj ich.
Weszłam do pokoju, w którym do tej pory leżeli. Nie pomyliłam się. Mój ukochany Daewoo nadal przytulał tą wredną małpę, ale postanowiłam nie okazywać emocji, więc na mojej twarzy pojawił się pokerface.
-Obiad już jest - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Usiadłam przy stole, a po chwili pojawił się Dae, a przy nim ona. W ciszy zaczęliśmy jeść. Lider i Up nie pojawili się. Chyba będą później.
-Camille. Muszę sprawdzić twoje szwy - powiedziałam z udawym uśmiechem.
-Dobrze - odparła i spojrzała na mnie z tym swoim słodkim wyrazem twarzy, który najczęściej u ludzi oznaczał wdzięczność za to, że ktoś pomaga innym, ale ja nie robiłam tego z samej przyjemności.
Byłam do tego zmuszona przez CL, chodź na początku naprawdę chciałam jej pomóc, to teraz chętnie wyciągnęłabym jej te szwy z ran i patrzyła jak się wykrywawia błagając o pomoc.
Gdy tylko Camille skończyła jeść zaprowadziłam ją do pokoju i zaczęłam przeglądać rany, które już dosyć dobrze się goiły.
-Współczuję ci - powiedziałam z udawanym smutkiem.
-Słucham? - zapytała Cam i odwróciła się do mnie, tym samym sprawiając sobie trochę bólu.
-Kochasz Daehyuna? - kontynuowałam i zaczęłam czyścić szwy.
-Chyba tak... - powiedziała dziewczyna. Biedna... Nie wie, jak każdy nią manipuluje.
W tym minucie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Pewnie Bang i Up.
-Szkoda, że dla niego to tylko pociąg fizyczny do twojej... Kobiecości - powiedziałam dość delikatnie, chodź korciło mnie, żeby dosadnie jej to wyjaśnić. - Do tego tak bawi się twoimi uczuciami po stracie rodziców. - Camille momentalnie zbladła.
-Jak to rodziców? Co z moją mamą?
W duchu mój śmiech przybrał bardzo złowrogi ton. Teraz trzeba było tylko skierować wszystkie jej emocje na Dae i modlić się, żeby nie myślała trzeźwo, po tym co jej powiem.
-Przecież Dae zmusił cię do zabicia matki... Sam włożył ci w ręce pistolet - wytłumaczyłam niewinnym głosikiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top