16
*Daehyun*
To było tak niespodziewane. Camille po prostu podbiegła i wzięła moją broń. Już po chwili, bez chwili wahania wycelowała ją w plecy matki. Strzeli czy nie strzeli to pytanie chodziło mi po głowie. Matka, do której miała zaufanie, potraktowała ją jak nic nie wartego śmiecia. Dziewczyna ma prawo się wkurzyć.
-Stój! - zawołała Cam, ale jej ręce zaczęły się delikatnie trząść ze strachu. Na szczęście kobieta nie była głupia, posłusznie odwróciła się w naszą stronę.
-Chyba mnie nie zabijesz? - zapytała i podniosła ręce do góry. Jej ton był raczej spokojny, można nawet powiedzieć, że trochę kpiący.
-Dlaczego tak się zachowujesz, mamo? - zapytała dziewczyna. Nadal trzymając broń w powietrzu. Wyczułem, że zaczęła się bać, załamywać.
-Ojciec tak się o ciebie martwił, a ty dołączyłaś go kogoś, kto chce się go pozbyć. Jesteś okropna - powiedziała kobieta i spuściła ręce na dół.
-Czy wy kiedykolwiek czuliście miłość do kogoś prócz pieniędzy? - zapytała Camille, a z jej oczy poleciały łzy.
Matka dziewczyny tylko uśmiechnęła się głupio i odwróciła do nas tyłem. Tego było za dużo. Cam pociągnęła za spust i niesamowitym fartem trafiła prosto w serce rodzicielki. Zaraz po tym pistolet wypadł z jej dłoni, ona sama również zaczęła lecieć na podłogę, ale złapałem ją. Po chwili do sali wpadło kilka osób i sprawdziło trupa. Ja zostawiłem wszystkich z tyłu, po prostu wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem do auta. Tam położyłem ją na tylnych kanapach.
*Camille*
Otworzyłam oczu i zobaczyłam twarz Daehyuna. Co się stało? Dlaczego leżę na tylnej kanapie jego samochodu? Gdzie moja mama? Te pytania przelatywały mi przez głowę.
-Spokojnie - powiedział, gdy chciałam się podnieść do siadu.
-Dlaczego leżę? - zapytałam cicho. Nic nie pamiętałam, to było takie dziwne...
-Może lepiej jak teraz pozostaniesz w nieświadomości - zaproponował Daehyun i usiadł na miejscu kierowcy. - To co? Wracamy? - rzucił, a ja pokiwałam twierdząco głową. - Nie chcesz siedzieć z przodu? - zapytał ze zdziwieniem.
Co się wydarzyło, że on ma tak dobry humor? Zastanawiając się nad odpowiedzią na to pytanie usiadłam z przodu. Jeszcze trochę kręciło mi się w głowie, ale zignorowałam to.
Po jakimś czasie byliśmy już z powrotem w domu. Od progu przywitała nas CL.
-I co? I co? - pytała w kółko, ja wzruszyłam ramionami, a Daehyun pokazał kciuk w górę.
-Zaprowadź ją do pokoju. Niech odpocznie - powiedział i gdzieś poszedł. CL tylko wzruszyła ramionami i pociągnęła mnie za sobą do pokoju, w którym do tej pory sobie leżałam.
*Daehyun*
Zostawiłem dziewczyny same sobie w korytarzu, a sam wyszedłem na balkon.
Dziwne było to, że Camille straciła pamięć, ale może dzięki temu była spokojna. Założę się, że nie obyłoby się bez histerii, a dzięki temu mamy spokój.
Nagle obok mnie pojawiła się Bom.
-I jak? - zapytała i oparła się o balustradę balkonu.
-W przypływie emocji zabiła matkę, z której, nawiasem mówiąc, niezła suka. Potraktowała ją strasznie. Po wszystkim Camille zemdlała i teraz nic nie pamięta. - opowiedziałem jej wszystko w skrócie. Bom tylko pokiwała głową.
-Nieźle... - stwierdziła i przesunęła się bliżej do mojego ramienia.
-Co robisz? - zapytałem, tak by ta szybko się ogarnęła.
-Hyunnie... Ja nadal Cię kocham - powiedziała dziewczyna i próbowała się przytulić do mnie, ale skutecznie jej to uniemożliwiłem.
-A ja za to nie kochałem cię nigdy, daj już spokój - powiedziałem i wróciłem do domu. Nie miałem ochoty na jej kolejne podchody.
*Bom*
Daehyun znów mnie olał, ale zapomniał, że ze mną się tak nie postępuje.
Oparłam się rękoma o balustradę i zaczęłam oglądać widoki, przy okazji w mojej głowie zaczęły pojawiać się pomysły na zemstę.
*Camille*
Siedziałam z CL do późna, cały czas próbowałam sobie przypomnieć, co tak właściwe się stało. Nagle przypomniał mi się obraz ojca bijącego matkę.
-Już pamiętam... - wyszeptałam przerywając wypowiedź CL.
-He? - zapytała niewtajemniczona.
-Wiem co chciałam zrobić. Jak chciałam zobaczyć mamę, żeby zdecydować... - dla blondynki, która siedziała obok mnie musiał to być szyfr, ale nie zwarzałam na to. Musiałam sobie przypomnieć, jak wyglądała mama.
-Camille... Może mów normalnie, bo odnoszę wrażenie, że zaczynasz majaczyć- powiedziała dziewczyna, a ja popatrzyłam na nią trochę zdezorientowana.
-CL, przepraszam. Jestem zmęczona, chyba się już położę - powiedziałam cicho. Głupio mi było ją wypraszać z pokoju, ale musiałam pobyć jakiś czas sama i to wszystko przemyśleć.
-Ok. Śpij dobrze - powiedziała blondynka i wyszła, a w pokoju nagle zrobiło się ciszej.
Położyłam się na łóżku i wgapiłam w sufit. Patrzyłam się tak chyba pół nocy, aż przypomniałam sobie mamę i okulary, które spadają z jej nosa. Ciemny ślad pod okiem. Czyli wtedy zdecydowałam, że chce ją ratować i zabić ojca.
Zerwałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Po cichu przemierzałam korytarz w poszukiwaniu CL. Weszłam do pierwszego z pokoi, niestety ten był pusty. Spróbowałam w drugim i tym razem mi się poszczęściło.
-CL, śpisz? - zapytałam i delikatnie pchnęłam jej ramię.
-Teraz już nie - wyszeptała dziewczyna i odwróciła się do mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top