11

*Camille*

Byłam zszokowana. Właśnie ktoś wprost powiedział mi, że chce mnie w mafii. Co oni kombinują? Czego tak na prawdę chcą? Może to wszystko miało w sobie inny, ukryty sens? Może cała ta popieprzona historia ma mnie czegoś nauczyć?

-Hej! Nie myśl tak, bo się spocisz! - z zamyślenia wyrwał mnie głos JongUp'a, który od jakiegoś czasu uporczywie wpatrywał się we mnie.

Zrobiłam naburmuszoną minę i odwróciłam od niego wzrok. Wyglądało to jakbym miała tak zwanego 'focha'. Chłopak jednak tylko się zaśmiał.

-Urocza jesteś - powiedział i zmusił mnie do spojrzenia na siebie. Wyglądał dość pociągająco, jak każdy w tej przeklętej mafii.

Każdy z nich miał w sobie pewnego rodzaju urok, który przyciągał ich ofiary. Tak jak mnie. Mimo, że DaeHyun traktował mnie tak okropnie, ja nie potrafiłam opisać swoich uczuć do niego. Było w nim coś takiego tajemniczego. Od momentu, w którym przyszedł do mnie zakrwawiony, moje uczucia do niego zmieniały się.

Teraz siedziałam z JongUp'em, kolejny członek bezwzględnej mafii. Równie pociągający co DaeHyun. Z zamyślenia wyprowadził mnie znajomy głos.

-Co wy tu, kurwa, robicie?! - warknął DaeHyun, a JongUp jak opatrzony odskoczył ode mnie i pospiesznie wyszedł z pokoju - idziemy - rozkazał i pociągnął mnie za ramię w stronę wyjścia z pokoju.

Po chwili znalazłam się w biurze. Siedziała tu CL i lider, była tu również jakaś dziewczyna, której nie widziałam jeszcze nigdy. DaeHyun usadowił mnie na krześle, znajdującego się na samym środku pomieszczenia, a sam usiadł na jednej z wygodnych kanap.

-Camille... Sytuacja robi się poważna. Musisz się zdecydować - powiedziała CL. - Nie można dalej czekać! - Widać było, że bardzo się spieszą.

-Co się dzieje? - zapytałam i rozejrzałam się po biurze. Wszyscy byli uzbrojeni bardziej niż zwykle. Czy zaraz dokonają egzekucji?

Nagle usłyszałam, że coś dzieje się w mieszkaniu. Do pokoju wpadł Zelo.

-Odkryli naszą pozycję! - krzyknął i wbiegł do biura zamykając uprzednio drzwi na zamek.

-CL! Brań jej! - zawołał Yongguk i przeładował broń. Dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę szafy, za którą chwile później się schowałyśmy. Obok nas stanął DaeHyun ze skupieniem wpatrywał się w drzwi, do których cały czas ktoś się dobijał. Zamknęłam oczy.

Gdy drzwi wyleciały z zawiasów, usłyszałam odgłos strzałów. Zaczęłam drżeć ze strachu. Nagle poczułam przeraźliwy ból w lewym ramieniu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ranę, z której sączyła się krew. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a cały obraz zaczął się rozmazywać. Po chwili moje ciało zaczęło bezwładnie spadać na podłogę, jednak ktoś mnie złapał.

*Zelo*

Zająłem dogodną pozycję i czekałem na atak. Wszystko było ustawione jak w grze wideo. Czekaliśmy w napięciu, aż wróg zaatakuje.

Gdy rozległy się strzały, odruchowo spojrzałem w stronę Cam. Po jej wyrazie twarzy można było się spodziewać, że jest przerażona. Podbiegłem do niej i CL, wtedy ktoś strzelił w jej ramię. Dziewczyna zemdlała, a ja szybko ją złapałem, jednak po chwili odepchnął mnie DaeHyun i wziął ją na ręce. Ukrył się za dość dużą szafą na dokumenty. Tam zerwał trochę materiału i przewiązał ranę. Zrezygnowany, wróciłem do walki.

Po chwili było już po wszystkim. Znów nasz przeciwnik się nie postarał. Wysłał tylko piętnastu ludzi. Normalnie żal dupę ściska...

*DaeHyun*

Starałem się ją ukryć przed kulami, które latały w powietrzu. Dlaczego, w zasadzie, to zrobiłem? Przez całe życie nie martwiłem się o nikogo, w teraz pojawiła się ona. Taka delikatna i bezbronna.

Gdy wszystko ucichło wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie, z której chwile później zaczęła kąpać krew. Pierwszy raz w życiu nie widziałem co zrobić. Po chwili poczułam czyjąś rękę na ramieniu, gdy się odwróciłem zobaczyłem Bom. Dziewczyna odepchęła mnie delikatnie od poszkodowanej i przystąpiła do tamowania krwotoku. W naszej grupie była jedną z najlepszych 'medyków'.

Wpatrywałem się w nią obojętnie. Gdy krwawienie ustało Bom popatrzyła na mnie ze złośliwym uśmiechem.

-Czyżby DaeHyunnie się zakochał? - zakpiła a ja posłałem jej pełne pogardy spojrzenie.

-Nie wymyślaj Bom - powiedziałem i odszedłem od kanapy, na której leżała poszkodowana, niewinna istota. Za sobą usłyszałem już tylko jej stłumiony śmiech.

*JongUp*

Wszedłem do naszego biura. Przy drzwiach leżało kilka trupów. To cud, że nic złego się nie stało. Tylko Himchan trochę oberwał, ale nie wydawało się to groźne.

W pomieszczeniu wszyscy stali nad jedną z kanap. Gdy podszedłem bliżej zobaczyłem naszą 'zakładniczkę' leżącą bezwładnie na meblu. Wszyscy dyskutowali, co zrobić teraz. Czy można przetransportować tak poszkodowaną osobę czy może lepiej zostać tu jeszcze dopóki dziewczyna się nie obudzi.

-Nie ma co ryzykować. Zelo, bierzesz ją - zadecydował lider. Najmłodszy od razu wziął dziewczynę na ręce.

*Daehyun*

Wróciłem do biura i zobaczyłem, jak Zelo bierze Camille na ręce. Od razu można było usłyszeć krzyk Bom.

-Zwariowaliście?! Dostała trzy śruty w ramię i obojczyk, w tym jeden jest jeszcze w niej. Jeżeli nie wyjmę tego zaraz ona umrze!

Stanąłem jak wryty. Ona umrze?!

Szczerze powiedziawszy... Ten rozdział nie podoba mi się za bardzo, ale musiał być taki 'punkt zapalny' dla zmiany całej akcji, więc mam nadzieję, że dalej będziecie czytać ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top