Rozdział 7 - ,,Every lie comes out of the dark"


Próbowałam dowiedzieć się od Nate'a czegokolwiek. Jednak on tylko mruczał coś pod nosem, mówił urywanymi zdaniami. Przymknęłam oczy i westchnęłam. Kompletnie nie potrafiłam zrozumieć jego bełkotu, ani całej tej zaistniałej sytuacji.

Co się działo z tymi wszystkimi ludźmi, do cholery?

Nagle usłyszałam swoją komórkę. Odebrałam ją, jednocześnie próbując przytrzymać Nate'a, któremu nagle zebrało się na spacery. Chodził w kółko na chwiejnych nogach, cały się trząsł.

– Halo?

– Cześć – usłyszałam głos Richarda – Ja... – urwał, po czym cicho westchnął.

– Ty co, do cholery? – mruknęłam, kręcąc przy tym głową – Nie mam całego dnia, cholera, więc mów, co chciałeś, mam ćpuna na głowie – jęknęłam, starając się powstrzymać ziewanie.

– Ćpuna? – spytał niedowierzający przyjaciel – Dobra, nieważne. Chciałem dokończyć naszą rozmowę.

– Nie będę z tobą rozmawiać, dopóki nie wyjaśnisz mi paru spraw.

Przyjaciel westchnął cicho, a ja cierpliwie czekałam.

– Nie mogę ci tego obiecać – odparł po chwili. Milczałam. Nagle usłyszałam kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki.

– Wiem, że coś ukrywasz z tą blondyną – rzekłam cicho, chcąc aby ta cała Kate mnie usłyszała – Jeśli ma to też  związek z Natem... – zaczęłam zirytowana.

– Chciałem cię tylko przeprosić, Naomi – przerwał mi Richard – Nie mogę ci na razie nic wyjaśnić, naprawdę nie mogę.

– Więc sama się wszystkiego dowiem.

Rozłączyłam się.

Spojrzałam na ledwo kontaktującego Nate'a, mając nadzieję, że będzie on w stanie cokolwiek mi powiedzieć. 

Nagle chłopak potknął się, wpadając na mnie. W ostatniej chwili go przytrzymałam.

– Nie leć na mnie, cholera! 

– Za późno – uśmiechnął się niewyraźnie. Nagle na jego twarzy pojawił się grymas. Schylił się. Szybko się odsunęłam, wciąż go trzymając. Zaczął wymiotować. 

Ziewnęłam, patrząc na niego spod przymrużonych powiek. Miałam cholerną nadzieję, że to był jego pierwszy i ostatni raz z dragami. 

– Prawie obrzygałeś mi moje ulubione buty. 

Nic nie odpowiedział, a ja po raz kolejny ziewnęłam. Jak zwykle byłam zmęczona.

– Potrzymać ci włosy?

– Bardzo śmieszne – mruknął Nate, gdy było już po wszystkim. Uśmiechnęłam się sztucznie, po czym wzięłam go pod ramię. Zmierzaliśmy do jego domu.

~~~

– Kurczę – mruknąłem pod nosem – Ona coś podejrzewa. I wie, że ty masz z tym coś wspólnego. I domyśla się co do Nate'a – dodałem – Kurczę!

– Może snuć domysły, ale i tak nie wie co się wydarzyło – rzekła Kate z uroczym uśmiechem. Oplotła ręce wokół mojej szyi, po czym pocałowała mój dołeczek – Mamy teraz poważniejsze zmartwienie.

Spojrzałem na nią pytająco i zmarszczyłem brwi.

– Nie umiesz bluźnić – zachichotała, bawiąc się moimi kręconymi włosami. 

– Umiem – skłamałem.

– Nie umiesz – odparła, wciąż się śmiejąc. Rzuciła papierosa, po czym go zdeptała.

– Bo ja po prostu... Nie lubię wulgaryzmów, nie czuję potrzeby ich używania... – mruknąłem. Z twarzy Kate nie schodził uśmiech. 

– Yhym... – szepnęła, przysuwając się do mnie. Jej włos łaskotały moją szyję. Objąłem ją delikatnie w pasie, lecz ona przeniosła moje dłonie na swoje pośladki. Zaczerwieniłem się i zabrałem ręce, a ona przewróciła oczami – Muszę nauczyć cię paru rzeczy. 

– Bluzgania i łapania cię za tyłek? – spytałem, cicho się śmiejąc. Wciąż byłem speszony. Kate w przeciwieństwie do mnie była dosyć szaloną i towarzyską dziewczyną, ja za to uważany byłem za kujona. W dodatku była ode mnie starsza.

– Między innymi – odparła, siadając obok mnie na murku – Powtórz za mną: kurwa.

– K...u...r... – żartowałem sobie z niej, a ona tylko wywróciła oczami, wciąż uśmiechając się do mnie. 

– Czy to jest aż takie trudne? 

– Tak. 

– Daj spokój. To żadna filozofia – po tych słowach, wyjęła z torebki kolejnego papierosa. 

Spuściłem głowę w zamyśleniu. 

,,To żadna filozofia". Te słowa za każdym razem powtarzała moja mama, próbując nauczyć mnie gotowania czegokolwiek. Mówiła te słowa tak często, że za każdym razem, gdy wypowiadał je ktoś inny, czułem się dziwnie. Kojarzyły mi się tylko z nią. Teraz, gdy nie wiedziałem co się z nią działo... usłyszenie ich zabolało mnie jeszcze bardziej niż oglądanie jej zdjęć.

– Hej – uderzyła mnie łokciem w żebra – Wszystko okej? Gdzie tak odleciałeś?

To mama powtarzała zawsze, gdy byłem chory. 

– Kurwa – warknąłem, wstając gwałtownie. Zacząłem ciągnąć za końcówki swoich włosów, w oczach zebrały mi się łzy.

–  No, jednak umiesz to powiedzieć. A nie mówiłam, że żadna filozofia? Powiedz teraz o co chodzi...

– Muszę iść – przerwałem dziewczynie. Zabrałem swój plecak, po czym zostawiłem ją samą.

Ruszyłem przed siebie.

~~~

– Kładź się, ty cholero  mruknęłam, pomagając Nate'owi ułożyć się w jego łóżku.

– Poduszka jest za nisko – mruknął ospale, przyglądając mi się spod przymrużonych powiek – Poprawisz mi ją? – uśmiechnął się niewyraźnie.

– Jesteś naćpany, a nie niepełnosprawny, Nate.

– A skąd ta pewność? 

– To nie był twój pierwszy raz, prawda? – zmieniłam temat. Nate chyba domyślił się, że mówiłam o narkotykach. Nie odpowiedział, jedynie wpatrywał się w sufit. Chyba znałam już odpowiedź. Uśmiechnęłam się sztucznie, kiwając głową – Cholera, przez tyle cholernego czasu sypiałam z cholernym niepełnosprawnym ćpunem, do cholery?! 

– A ja z alkoholiczką – odparł, pocierając swoje czoło – I co z tego?

Parsknęłam, siadając obok niego na łóżku.

– To co innego.

– Niby w jaki sposób? – spytał blondyn, układając się do pozycji półleżącej. 

– Narkotyki są bardziej szkodliwe... – zaczęłam, a on znacząco uniósł brwi, cicho się śmiejąc – Zresztą, to nie tak, że piję bez powodu... Przynajmniej nie zawsze – dodałam, drapiąc się po nosie – Nieważne.

Nate wpatrywał się we mnie w milczeniu. Niepewnie odwróciłam wzrok, nagle czując się taka zagubiona. Wiedziałam, że potrzebowałam pomocy, ale z drugiej strony nie byłam w stanie nikomu zaufać na tyle, aby powiedzieć mu o swoich osobistych sprawach. Jedyną taką osobą był Richard, ale ostatnio nasza relacja stała się co najmniej dziwna. 

Nate nie miał pojęcia o tym, że mój tata zdradził mamę, ani o tym co rodzice zrobili rodzinie mojego przyjaciela. 

Zresztą fakt, iż podejrzewałam, że on również coś przede mną ukrywał i mogło mieć to związek z sekretami Richarda oraz Kate, jeszcze bardziej komplikował sprawę. Tak samo prawdopodobieństwo, że blondyn sam był uzależniony.

Nagle nastolatek wstał z łóżka i podszedł do mnie. Starałam się patrzeć wszędzie, byle nie na jego. Dlaczego nagle zaczęłam się tak denerwować?!

– Wiesz – zaczął niskim głosem – że zawsze jak się denerwujesz, wstydzisz albo kłamiesz, to drapiesz się po nosie? 

Akurat w momencie, gdy to mówił, ja znowu to robiłam. Cholerny Nate.

Zawsze starałam się go, tak jak i wszystkich oprócz Richarda trzymać na dystans. Czułam się dziwnie ze świadomością, że Nate obserwował mnie i wiedział o mnie więcej, niż bym chciała.

– No i? – spytałam z udawaną pewnością siebie. Rzadko czułam się w ten sposób, tak niepewnie. Rozmowa zeszła na tor, który nie do końca mi się podobał i o ile zawsze radziłam sobie z różnymi sytuacjami, tak w tym momencie nie miałam pojęcia jak się zachować.

– Dlaczego nie potrafisz się otworzyć? 

– Jesteś pod wpływem, Nate – mruknęłam, robiąc krok w tył. 

– Porozmawiaj ze mną.

– Nie. 

Nagle on zrobił coś niespodziewanego. Przysunął się do mnie i przytulił  mocno. Cała zesztywniałam, byłam po prostu zaskoczona.

Ostatni raz przytulaliśmy się, gdy jeszcze byliśmy w związku. I już wtedy czułam się przy tym dziwnie. 

Richard był jedyną osobą, do której potrafiłam się przytulić, nie czując się przy tym niezręcznie. 

Nie dopuszczałam do siebie nikogo innego. 

Z Nate'm zaczęłam chodzić, bo wtedy wszyscy to robili, a my w miarę się dogadywaliśmy i jakoś wyszło, że zostaliśmy parą. Ale cały czas czułam się przy tym dziwnie. 

Nie potrafiłam mu zaufać i zachowywać się przy nim w pełni naturalnie, jak gdyby nazywanie go ,,chłopakiem" zamiast ,,kolegą" stworzyło między nami dziwną barierę, sprawiającą że jeszcze trudniej było mi otworzyć się przed nim.

Szybko to zrozumiałam, a gdy mu to powiedziałam, stwierdził  że czuł się tak samo - nie potrafił się zaangażować. Dlatego nasz kontakt ograniczył się wiadomo do czego. Spaliśmy ze sobą, bo oboje to lubiliśmy i lubiliśmy zabawę. I przez ostatnie kilka miesięcy to działało i było okej.

Jednak w tym momencie, gdy Nate stał wtulony we mnie, wyglądało to, jakby zależało mu na czymś więcej. Jakby widział we mnie kogoś więcej. I słowa, które chwilę wcześniej powiedział...

Odsunęłam się. Zazwyczaj nie rozmyślałam nad niczym za długo, nie wiedziałam skąd ta nagła plątanina myśli.

– Kuruj się. Do jutra – rzuciłam na odchodne, po czym obróciłam się na pięcie i wyszłam.

~~~

– Halo? – spytała zaspanym głosem Naomi, ziewając jednocześnie. Klasyk.

– Cześć – mruknąłem – Możemy się spotkać? – podrapałem się po głowie. Miałem nadzieję, że się zgodzi. Było między nami niezręcznie, mimo że byliśmy dla siebie najbliższymi osobami. Westchnąłem, przypominając sobie początek wakacji. Mama była z nami i mieliśmy pewność, że wszystko z nią w porządku i jest bezpieczna. Z Naomi miałem bardzo dobry kontakt. To było zanim poznałem sekrety rodzeństwa: Kate oraz Josepha Davies. Części tego, co wydarzyło się latem totalnie nie żałowałem i z chęcią opowiedziałbym o niej przyjaciółce. Jednak wtedy ciężko byłoby mi ominąć temat tych rzeczy, z których za dumny nie byłem. 

A obiecałem rodzeństwu i Nate'owi, że nikomu nic nie powiem. Szczególnie Naomi.

– Już ci mówiłam, Richard – westchnęła – Nie gadam z tobą, dopóki nie wyjaśnisz mi paru spraw.

– Naomi, proszę – odparłem cichym głosem – Nie chcę, żeby tak było między nami.

– Sam do tego doprowadziłeś.

Miała rację.

– Proszę – powtórzyłem. Po chwili znów usłyszałem jej westchnięcie.

– Niech ci będzie – w jej głosie dało się wyczuć ulgę. Ona też nie lubiła tego napięcia między nami. Czułem jednak, że wciąż miała nadzieję, że wyciągnie ze mnie jakieś informacje, a jeśli nie, to jeśli bardzo się uprze, sama prędzej czy później dowie się wszystkiego. Na tą myśl, w gardle pojawiła mi się gula. Powoli przełknąłem ślinę – Za dziesięć minut w parku, tam gdzie zawsze. 

~~~

Czekałem niecierpliwie.

Minęło dopiero kilka minut, a ja już potupywałem nogą, strasznie się denerwując. 

Wreszcie przyszła. Jak zwykle wyglądała na zmęczoną, znudzoną i obojętną. Nawet się nie przywitała. Usiadła na ławce, więc po chwili zrobiłem to samo. Ani razu nie zaszczyciła mnie spojrzeniem.

– Ehm... – zacząłem niepewnie, drapiąc się po głowie – Podobno miałaś ćpuna na głowie – spróbowałem rozluźnić atmosferę.

– Ta – mruknęła – Nate'a. Twierdzi, że wstrzyknął heroinę. To dziwny zbieg okoliczności, ponieważ u ciebie wykryto to samo – ziewnęła – Jeśli te sprawy mają ze sobą coś wspólnego, a ty to przede mną zataiłeś... –  urwała.

– Rozmawiałaś z nim? – spytałem Naomi po chwili. Wreszcie na mnie spojrzała, ale nie wyrażała żadnych emocji. Wzruszyła ramionami.

– Próbowałam. Właściwie to nie powiedział tego, ale wygląda na to, że nie był to jego pierwszy raz. Może gdyby temat nie zszedł na mnie, to dowiedziałabym się czegoś więcej. Ale wyszłam.

– Nigdy nie umiesz otworzyć się na innych – stwierdziłem. Z jakiegoś powodu mulatka zerknęła na mnie urażona. Przygryzłem wargę, czując że będzie to poważniejsza rozmowa.

– To źle? Przynajmniej nie jestem naiwna i ludzie nie wiedzą o mnie za dużo i nie mogą tego wykorzystać – wstała – Zresztą, po jaką cholerę mam się otwierać przed byłym, skoro jedyna osoba, której ufam, odpierdala jakieś dramaty i ciągle coś ukrywa?

– No tak – zdenerwowałem się. Wiedziałem, że miała rację, ale w tym momencie straciłem kontrolę. Zamiast się z nią zgodzić, wolałem unikać niewygodnego tematu i na nią naskoczyć – Bo lepsze jest stronienie od jakichkolwiek bliższych relacji, seks bez zobowiązań i chlanie?

– Jesteś cholernym hipokrytą, Richard – wysyczała przez zęby. Znowu przybrała tą obojętną minę. Z jakiegoś powodu to sprawiło, że czułem się jeszcze gorzej. Otworzyłem usta, ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, usłyszałem jej dzwoniący telefon. 

Po jakimś czasie wygrzebała go z dna torby i odebrała. 

– Halo? – spytała brunetka, po czym nieznacznie drgnęła. Jednak jej twarz dalej nie zdradzała żadnego wyrazu. 

Po chwili Naomi odwróciła się na pięcie i odeszła bez słowa. 

~~~

Szłam bardzo szybko i nie minęło dużo czasu zanim znalazłam się w swoim mieszkaniu. Wchodząc do salonu, zauważyłam siedzących tam dwóch policjantów, rodziców oraz Ivy. 

Wszyscy zwrócili uwagę na mnie. Podeszłam do stołu i również tam usiadłam. Tata wyglądał na strasznie zdenerwowanego. Patrzył z furią na zagubioną mamę. Ivy wyglądała, jakby miała się rozpłakać.

– Pani Naomi Wilson, czy pani również potwierdza nielegalną działalność pani ojca na niekorzyść rodziny Morton oraz pobicie Gregory'ego Mortona?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top