2. Utracona tożsamość

- Podsumujmy więc to, co mówisz, stary. Twoja laska wstała z martwych i teraz grasuje po ulicach Tramp Town jako Zombie Rider, tak?

Brian westchnął. Wiedział, że z Mikiem będzie ciężko, ale nie wiedział, że aż tak.

- Nie. Ona żyje. W jakiś sposób udało jej się przeżyć. Tyle że mnie zupełnie nie pamięta.

- Jeżeli namąciłeś jej w głowie tak, jak mi, to się nie dziw.

Mike dowiedział się o wszystkim kilka tygodni po odejściu Briana ze służby. Przez ten czas nie kontaktował się z kumplem, chciał mu dać trochę czasu. Sobie przy okazji również. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego przyjaciel ukrył przed nim swoją prawdziwą tożsamość. Miał zamiar obrazić się na Briana już na zawsze, lecz wytrzymał tylko dwa dni. Nie mógł odmówić pomocy komuś, kto jako pierwszy szczerze go polubił. Poza tym, Mike uwielbiał ubijać z Brianem interesy.

- Ona akurat o wszystkim wiedziała - mruknął Brian, drapiąc się w kark.

Dłoń z frytką zatrzymała się w połowie drogi do ust Afroamerykanina. Po chwili zastanowienia, Mike rzucił nią w Briana.

- Hej! Za co to?!

- Nawet Emily wiedziała?! A ja nie?! Jak mogłeś?! Przecież znałeś mnie o wiele dłużej niż tę lalunię, a mimo to jej zaufałeś a mi nie?!

- Tak, wiem, że jestem najgorszym przyjacielem pod słońcem, już to przerabialiśmy. Możemy pójść naprzód? - Mike nie odpowiedział, więc Brian uznał to za zgodę. - Musimy ustalić co tu robi, gdzie przebywa, dla kogo pracuje.

- Czekaj, mówiłeś, że jeździ na ścigaczu?

- Mhm. Honda cbr - przytaknął mu blondyn.

- No to może dołączyła do yakuzy? Spróbuję podpytać Minga, on na pewno będzie wiedział. - Mike wziął do ręki telefon i zaczął pisać wiadomość.

Brian spojrzał na niego sceptycznie.

- Nie wydaje mi się, żeby to była yakuza. Tu się dzieje coś grubszego. Trzeba tylko ustalić, co to takiego. Muszę ponownie spotkać się z Emily. Pytanie tylko, jak ją znajdę.

Mike popatrzył na Briana i wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu.

- To już zostaw mnie. Tatuś Mike się wszystkim zajmie.


- To jest Eddie, mój kumpel z liceum.

Mike wraz z Brianem znajdowali się w pomieszczeniu, które wyglądało zupełnie jak centrum dowodzenia NASA. Przy stanowiskach wyposażonych w komputery z ogromnymi monitorami siedzieli ludzie, zajmujący się pisaniem jakichś nieskończenie długich kodów.

Eddie był średniego wzrostu brunetem, zachowującym się tak, jakby miał lekkie ADHD. Na jego nosie spoczywały prostokątne okulary. Stał obok Mike'a i uśmiechał się szeroko, podrygując prawą nogą.

- Eddie jest mózgiem komputerowym. Poprosiłem go o pomoc w namierzeniu Emily. Eddie, zaprezentuj Brianowi.

Eddie przez chwilę stał i potakiwał, wyglądało na to, że się zawiesił.

- O, tak, jasne. - Chłopak otrząsnął się i doskoczył do swojego komputera. - To jest nasza baza, którą zwiemy w swoich kręgach "Centrum Dowodzenia". Cool, nie? - kiedy Brian i Mike nie zareagowali, Eddie podrapał się w kark. - Dobrze, a więc, przejdźmy do sedna... Jako, że jestem jednym z najlepszych hakerów w mieście, oczywiście, nie chwaląc się... - Eddie zaśmiał się histerycznie -... mam możliwość podpięcia się do miejskich kamer. Tak więc, kiedy tylko nasz motocyklista pojawi się gdziekolwiek w mieście, zostaniemy o tym poinformowani.

Ledwie Eddie skończył mówić, w pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy alarm. 

- A to co? - spytał zdezorientowany Brian.

Eddie spojrzał na monitor.

- Eeee... to jest właśnie sygnał oznajmiający, że wasza zguba pojawiła się na ulicach.

Brian pochylił się przy biurku.

- Świetnie. Gdzie jest w tej chwili?

Eddie nacisnął kilka klawiszy. Na ekranie pojawił się powiększony obraz z kamery. Chwilę później wyświetliła się mapa miasta. Po jednej z ulic poruszał się czerwony punkcik.

- Kieruje się Park Avenue, w kierunku wschodnim.

Brian wybiegł z bazy.

- Dzięki stary, wiszę ci przysługę! - krzyknął Mike i popędził w ślad za przyjacielem.


Brian w kilka minut dogonił Emily. Wciąż nie mógł się przyzwyczaić do tego widoku. Dziewczyna świetnie sobie radziła w nowych warunkach. Zastanawiał się, co takiego ją spotkało, że nastąpiła w niej taka zmiana. Do jego umysłu zaczęły wkradać się wyrzuty sumienia, zaczął myśleć o tym, że mogło jej się przytrafić coś złego, a on temu nie zapobiegł. Z drugiej strony widział przecież jej śmierć, tak więc nie powinien się o nic obwiniać. To tłumaczenie jednak i tak do niego nie trafiało.

Wrzucił piąty bieg, wyminął wlokące się według niego audi, o mały włos nie urywając mu lusterka i pognał za dziewczyną. Musiał spróbować powtórzyć manewr, który wykonał podczas ich ostatniego spotkania. Usiłował wymyślić, gdzie mógłby ją zapędzić, tak, by mogli w spokoju porozmawiać. Nie wiedział bowiem, na kogo usługach była, czym się teraz zajmowała. Jeśli ktoś zobaczyłby ich razem, mogłyby ją spotkać przykre konsekwencje.

- Stary, nie szalej tak, spokojnie, już ją mamy! - odezwał się Mike, siedzący obok i ściskający uchwyt nad szybą.

Brian nie zwracał na niego uwagi. Liczyło się tylko to, by dopaść Emily i z nią porozmawiać. Dowiedzieć się, co się z nią działo.

Nagle dziewczyna skręciła w lewo, kierując się do doków. Brian pojechał za nią, lekko zdziwiony. Taki manewr oznaczał dwie rzeczy: albo planuje go zgubić i uciec, albo chce z nim pogadać.

Brian bardzo liczył na to, że jednak Emily go sobie przypomniała.

Przejechali obok kilku kontenerów. Emily zatrzymała się w ustronnym miejscu, pomiędzy trzema wieżami ustawionymi z tychże prostokątów. Zgasiła silnik, postawiła motor i zdjęła kask. Roztrzepała nieco włosy i spojrzała wyczekująco na Briana.

Blondyn wysiadł z auta, prosząc Mike'a, by na razie poczekał w środku. Afroamerykanin skinął głową i wyjął z kieszeni telefon, po czym zajął się przeglądaniem facebooka.

Brian przeszedł na przód samochodu i oparł się o jego maskę. Skrzyżował ramiona na piersi i obserwował dziewczynę. Widział, jak przygryza wargę. Robiła tak zawsze, kiedy czuła się niepewnie w danej sytuacji. Denerwowała się. Postanowił więc rozpocząć rozmowę.

- Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś?

- Ja... sama nie wiem. To ostatnie spotkanie... Wyzwoliło w moim umyśle wspomnienia. I ty w nich jesteś. Pomyślałam więc, że może powiesz mi, kim jestem.

Emily spuściła wzrok. Chłopak poruszył się niespokojnie i zmarszczył brwi.

- Jak to, nie wiesz, kim jesteś? - powtórzył jak echo.

Brunetka pokręciła przecząco głową.

- Nazywasz się Emily Calogero. Byłaś złodziejką. Pewnej nocy jeden z twoich skoków się nie udał. Uciekałaś przed policjantem. Przeskakiwałaś przez ogrodzenie i zraniłaś nogę. Powinnaś mieć bliznę na udzie - powiedział spokojnie Brian. - Wtedy ci pomogłem. Uciekliśmy, u siebie cię opatrzyłem i odstawiłem do domu. Miałaś chłopaka, Raya Becketta. - O nim Brian naprawdę nie chciał mówić, czuł jednak, że musi. - Zdradzał cię. Zostawiłaś go, zamieszkałaś w kamienicy ciotki Dotty. Później usiłowałaś napaść na Gold Business Bank, ale cię złapali. Wtedy dowiedziałaś się, że jestem gliną.

Emily gwałtownie podniosła wzrok. Jej ciało spięło się, gotowe do ucieczki.

- Spokojnie, już tam nie pracuję. - Brian wystawił przed siebie otwarte dłonie, w uspokajającym geście. - Wysłuchaj mnie do końca. Zgodziłaś się współpracować z nami, by pomóc ująć Fabio Abruzziego, twojego wuja.

- Jak to? - Emily skrzywiła się, kręcąc głową. - Ja... to przecież mój wujek. Jest dla mnie dobry, dał mi pracę, dlaczego niby miałabym chcieć go posadzić?

- Dał ci pracę? - Brian był mocno skołowany. - Przecież ten człowiek cię zabił. A przynajmniej tak myślałem, do tamtego spotkania. Emily, widziałem, jak twój wuj strzela ci w głowę.

Emily odruchowo podniosła dłoń do skroni. Brian był pewien, że widnieje na niej blizna po kuli.

- Mówił mi, że zostałam ranna podczas odbioru towaru... Ale to i tak w dalszym ciągu nie ma sensu. Dlaczego miałby mi to robić?

- Bo współpracowałaś z policją. W zamian za wyciszenie twojej sprawy i puszczenie cię wolno, zgodziłaś się przeniknąć do jego organizacji i informować nas o planowanych przemytach. Niestety, zostałaś złapana, cała akcja wyszła na jaw, a na końcu Abruzzi strzelił ci w głowę. Potem nie bardzo pamiętam, co się działo, byłem w zbyt wielkim szoku. Obiecałem ci, że będę cię bronił i że nic ci się nie stanie - dodał łamiącym się głosem.

Było mu wstyd wyznawać jej to wszystko, coś jednak mówiło mu, że jest to konieczne. Emily nie była sobą, i dopóki nie odkryje tego przyczyny, musi być z nią całkowicie szczery. Na filmach wiele razy widział już, co się działo z parami, które coś przed sobą ukrywały.

Emily wyglądała na zagubioną. Brian chciał podejść i zamknąć ją w swoich ramionach, ale też nie chciał jej wypłoszyć. Stał w miejscu, patrząc na nią, czekając na jakąkolwiek reakcję.

- To wszystko jest takie dziwne... Nie wiem, w co mam wierzyć. Pamiętam tylko, że długo leżałam w śpiączce, przynajmniej tak mi powiedzieli. Kiedy się obudziłam, byłam w jakimś wielkim domu. Jak się później okazało, znajdowałam się we Włoszech, w willi wuja. Opowiedział mi o tym, jak w trakcie transportowania przesyłki zostałam postrzelona przed federalnego, i że to było w Stanach. Po tym wypadku wuj natychmiast przetransportował mnie w bezpieczne miejsce i zapewnił opiekę najlepszych lekarzy. Mówił mi o całej mojej pracy dla jego organizacji, o tym, jak bardzo mnie ceni i jaka moja matka byłaby dumna... Jedynie Renzo zachowywał się wobec mnie dziwnie, z dystansem, zupełnie jakby coś ukrywał. Teraz już chyba rozumiem, dlaczego. Najwyraźniej wiedział o wszystkim.

- Renzo przy tym był - mruknął Brian.

Emily skinęła głową.

- Domyślałam się, że coś jest nie tak, ale nie miałam z kim o tym porozmawiać. I kiedy wuj poinformował mnie, że ma pewien interes w USA, od razu zaproponowałam, że z nim polecę.

- Abruzzi jest tutaj?

- Tak, zatrzymał się u jakiegoś przyjaciela. Wiedział, że jego dom jest obserwowany, więc nie ryzykował.

- Muszę dać znać Moreau - powiedział Brian i wyjął telefon z kieszeni.

- Czekaj - poprosiła Emily. - Zanim cokolwiek zrobisz... Proszę, pomóż mi. Ja... nie wiem, co się dzieje, ale oni szperają mi w mózgu. - Jej głos powoli zamieniał się w szloch.

- Co masz na myśli? - Brian zaczął się bać.

- Ja nie pamiętam. Każdego ranka budzę się i nie pamiętam poprzedniego dnia. Zupełnie tak, jakby ktoś co noc kasował mi pamięć.

- Zupełnie jak faceci w czerni... - burknął nagle Mike, który przysłuchiwał się ich konwersacji od dobrych kilku minut.

- Ja... chcę pamiętać. Chcę sobie wszystko przypomnieć, chcę wiedzieć, kim jestem. Chcę być sobą, a nie tym, kim oni by chcieli, żebym była. Proszę. Pomóżcie mi. - W oczach Emily wezbrały łzy.

Tym razem Sheppard już się nie hamował. Podszedł do brunetki zdecydowanym krokiem i przytulił ją. O dziwo nie protestowała, tylko wtuliła się w jego ciało.

- Nie wiem dlaczego, ale czuję, że jesteś ważnym elementem mojego życia, którego nie pamiętam - wyszeptała Em, z nosem w jego bluzie. - Czuję też, że tylko przy tobie mogę być bezpieczna.

Brian pogładził jej włosy, wdychając ich zapach. Jeszcze parę dni temu myślał, że już nigdy więcej jej nie zobaczy. Dziś trzymał ją w swoich ramionach i czuł jej obecność. To było niesamowite uczucie.

- Pomogę ci. Odzyskasz swoją tożsamość. Wszystko się ułoży. Obiecuję ci.


______________________

Witajcie kochani. Jak widzicie, wprowadziłam nową postać. Jeszcze nie wiem czy będzie ona dłużej, czy też sporadycznie. W każdym razie - Eddiego gra Dylan O'Brien, jakby ktoś się interesował. :D trzeci rozdział w przygotowaniu, pojawi się w weekend. :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top