Prolog

Zacząłem krzyczeć jak najgłośniej mogłem. Z całej siły waliłem zaciśniętymi w pięści dłońmi o drewniane drzwi obłożone miękką gąbką i odradzające mnie od prawdziwego świata. Chciałem stamtąd wyjść. Nic więcej się dla mnie nie liczyło. Nawet jak po moich rękach powoli zaczęła spływać krew, nadal biłem nimi o ścianę. Byłem głodny, tak okropnie głodny. W pewnym momencie zgiąłem się w pół czując okropny ból w brzuchu. Moje ciało rozpaczliwie domagało się pokarmu, do którego było przyzwyczajone już od dwóch miesięcy. Po chwili znowu powróciłem do przekleństw i wyzwisk, które strumieniem wylewały się z moich ust.

Nienawidziłem ich. Nienawidziłem ich wszystkich. W końcu udało im się mnie tu zamknąć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top