Dodatek
Nie mogę nazwać tego normalnym rozdziałem, dlatego przyjęło to nazwę jedynie dodatku. Mimo to, zapraszam wszystkich, których ciekawi niespodziewany wybuch agresji Minwoo względem Baek'a, do jego przeczytania ;)
|oczami Minwoo|
Otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Szedłem długim korytarzem obserwując obrazy wiszące na ścianach, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Minęło już tyle czasu, a mnie nadal śmieszyła ta przestarzała psycholożka, przekonana, że wie o mnie wszystko. Ale tak naprawdę nie miała o niczym pojęcia. Muszę być naprawdę dobrym aktorem skoro nawet wykrztałcony w tym zakresie psycholog wierzył w to co mówię.
Ciesząc się z wolnego popołudnia, które zaczęło się gdy tylko terapia dobiegła końca, nacisnąłem klamkę swojego pokoju i pociągnąłem ją do siebie.
To co ujrzałem w środku sprawiło, że w jednej chwili moje ciało zamarło. Ręce i nogi nawet nie drgnęły. Usta się nie otworzyły. A oczy wpatrywały się uparcie w dwójkę chłopaków leżących na łóżku. Baekhyun i Chanyeol. Złączeni ustami. Tylko te dwie informacje wciąż na nowo i na nowo przerabiał mój mózg. Wyglądali tak szczęśliwie; jakby nic więcej się dla nich nie liczyło. Widząc później ich wystraszone twarze pożałowałem nawet, że akurat w tym momencie wszedłem do zajmowanego przez nich pokoju.
Chciałem się odezwać, chciałem przeprosić. Chciałem się uśmiechnąć, chciałem pogratulować. Ale nie byłem w stanie. Nagle zostałem sparaliżowany wspomnienimi, których od kilku tygodni za wszelką cenę starałem się unikać. Teraz zaatakowały mnie z całą swoją mocą, a ja nie potrafiłem się przed nimi bronić.
Park. Ławka. Zachód słońca. Ja i ona. Nasze złączone dłonie.
Salon. Wieczór. Zapalone świece. Ja i ona. Nasze złączone usta.
Kolacja. Pierścionek. Świecący księżyc. Ja i ona. Nasze załaczone dłonie, usta, serca. Nasza złączona przyszłość.
Twarz DooDoo, jak od dawna zwykłem ją nazywać, pojawiła się teraz przed moimi oczami.
Czarne, długie włosy rozwiewane na wszystkie strony przez szalejący wiatr.
Gęste rzęsy zasłaniające przepięknie jaśniejące oczy.
Pełne, malinowe usta układające się w uśmiech za każdym razem gdy patrzyła na mnie.
Kątem oka zauważyłem, że Chanyeol zniknął za moimi plecami. Ostatkiem sił przywołałem nogi do posłuszeństwa i podszedłem do swojego łóżka. Usiadłem na nim nie odrywając wzroku od czerwonego po uszy Baekhyun'a.
- Kochasz go? - zapytałem.
Ja kochałem DooDoo. Nawet bardzo. Poświęciłem jej całe swoje życie.
- Nie wiem - odpowiedział.
Jak to? Jak może nie wiedzieć? Czy to dlatego, że ich związek dopiero zaczął rozkwitać?
- Czy jest dla ciebie ważny? - zapytałem zamiast tego.
Ona dla mnie była. Jak nikt inny na całym wielkim świecie.
- Bardzo.
- Czy zrobiłbyś dla niego wszystko? - kontynuowałem.
Czy nie o to właśnie chodzi w miłości? Żeby być gotowy na wszystko, aby tylko nie stracić tej drugiej osoby. Aby tylko z nią być. Być...aż do końca...
- Myślę, że tak.
Ja też tak myślałem. I na myśl mi nawet nie przyszło, że dla niej nie ma to tak wielkiego znaczenia.
- A czy jesteś pewny, że on czuje to samo? - wysyczałem w jednej chwili nie panując już nad tym co mówię.
DooDoo nie czuła tego samego... Nigdy tego nie czuła! Zostawiła mnie z problemem heroiny samego. A potem przekonała, że nadal będzie dobrze, jeśli tylko zgodzę się na odwyk.
- Czy on też zrobiłby by dla ciebie wszystko?!
Złość zawładnęła nad wszystkimi innymi emocjami.
Kłamała.
Kłamała, że będzie dobrze!
Kłamała, że będzie mnie odwiedzić!
Kłamała, że nie zostawi mnie samego!
A ja jej uwierzyłem. Uwierzyłem w to tak samo jak ten niewinny Baekhyun, siedzący naprzeciwko mnie. O niczym nie ma pojęcia! Jest naiwny. Zbyt naiwny.
Obserwowałem jak moje ciało podnosi się do góry zupełnie jakbym był jedynie widzem oglądającym pełne goryczy przedstawienie. Bum. Bum. Spadły pierwsze uderzenia. Bum. Bum. Kolejne. Straciłem panowanie. Nie wiedziałem co się dzieje. Bum. Bum. Ktoś powinien nauczyć go, że życie nie jest takie kolorowe jakie się nam wszystkim wydaje. Bo później będzie cierpiał jeszcze bardziej. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Bardziej niż kiedykolwiek później.
DooDoo, kocham cię.
DooDoo, nie zostawiaj mnie.
DooDoo, bez ciebie jestem nikim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top