-9-

Poznałem nowe uczucie, ale nie wiedziałem jeszcze jak je nazwać. Siedziałem nieruchomo próbując wyrazić to słowami. I w końcu stwierdziłem, że porównywalne było do małego dzięcioła, który uwił sobie gniazdko właśnie na moim sercu. Za każdym razem gdy widziałem Chanyeol'a, ten mały ptaszek wbijał swoje pazurki i z olbrzymią prędkością walił w nie dziubkiem. To dlatego za każdym razem biło tak szaleńczo...

~×××~

Następnego dnia znowu do mnie przyszedł. Nasz wczorajszy incydent nie zmienił niczego w naszym codziennym zwyczaju, z czego naprawdę bardzo się cieszyłem. Ale gdy chłopak, którego ust zasmakowałem jeszcze przed paroma godzinami, przekroczył próg mojego pokoju, bałem się, że nasze towarzystwo może stać się dla nas obu niezręczne i krępujące. Na całe szczęście nic takiego nie miało miejsca.

Jego śmiech wypełnił pomieszczenie wprowadzając nadzwyczaj przyjemną atmosferę. Usiadł tuż obok mnie, tak jak robił to zawsze. Zachowywał się jakby nic się nie stało, ale zauważyłem jak jego ręka lekko zadrżała gdy przypadkiem zetknęła się z moją. Wziąłem głęboki oddech i splotłem nasze palce sprawiając, że przez moje ciało momentalnie przeszła fala rozkosznego ciepła. Dzięcioł przyśpieszył swoje ruchy.

- Musimy porozmawiać - odezwałem się w końcu. Przypomniałem sobie jednak szybko jak skończyła się nasza wczorajsza próba rozmowy i dodałem: - Naprawdę porozmawiać.

Wydawał się rozumieć co mam na myśli. Przejechał kciukiem po wierzchu mojej dłoni sprawiając, że wstrzymałem oddech.

- Chanie... - jęknąłem.

Czy znajdę odwagę aby zacząć ten temat? Czy uda mi się zadać pytanie, na które odpowiedzi tak bardzo się obawiałem?

Odwróciłem głowę w stronę chłopaka i popatrzyłem mu prosto w oczy. Widziałem w nich tysiące emocji, które nieustannie się ze sobą mieszały; co chwilę inna z nich stawała na prowadzeniu i zasłaniała sobą pozostałe. Właśnie w tym momencie zauważyłem obawę tak silną, że mógłbym wręcz nazwać ją strachem. Czemu tam była? Czego się bał?

Odwróciłem od niego wzrok. Próbowałem się skupić, zebrać choć odrobinę śmiałości. Po kilku głębokich oddechach i spędzonych w ciszy minutach, w końcu otworzyłem usta. A męczące mnie od środka słowa znalazły nareszcie drogę na zewnątrz.

- Kim dla ciebie jestem?

~×××~

- Nie wiem.

Nie spodziewałem się tego. Myślałem nad wszystkim tylko nie nad tym... Ta odpowiedź niczym włócznia przebiła moje serce. Dzięcioł nie poruszył się ani o milimetr. Zupełnie jakbym umarł. Te dwa słowa wyssały ze mnie życie, chociaż nie do końca rozumiałem ich znaczenia. Mimo, że mnie nie odrzucił, to co powiedział bolało prawie tak samo.

Nie odezwałem się. Nie potrafiłem dobrać odpowiednich słów. Co mam teraz zrobić? Czy powinienem pokazać mu jak bardzo cierpię?

- Baek - usłyszałem swoje imię. - Nie... nie zrozum mnie źle.

Jego głos się załamał. Twarz odwróciła się ku mojej.

- Posłuchaj... - jak naszybciej wyrzucał z sobie kolejne słowa. - Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. Przy tobie czuję się jak najszczęśliwszy człowiek na całym świecie. Ale...jeszcze nie wiem czemu tak jest, Baekie. Najchętniej cały czas siedziałbym tylko w twoim pokoju; moje ciało odmawia mi posłuszeństwa kiedy tylko jesteś w pobliżu. Czy to nie jest dziwne? Nie rozumiem tego... Proszę, nie bądź na mnie z tego powodu zły.

Z otwartymi ustami słuchałem wyznania Chanyeol'a i obserwowałem jak jego oczy powoli uwalniają nagromadzone pod powiekami łzy, przez co on sam zaczął niespokojnie pociągać nosem. W mojej głowie zgromadziło się zbyt wiele myśli przez co miałem wrażenie, że w każdej chwili może ona eksplodować.

Ale widok płaczącego Chan'a przysłaniał wszystko. Pierwszy raz widziałem go takim, a już nie mogłem tego znieść. Tęskniłem za jego radosnym uśmiechem, który zwykł ozdabiać jego twarz. Nie zastanawiając się więc dłużej, wspiąłem się na jego kolana z zamiarem przywrócenia go na właściwe miejsce. Chwyciłem jego głowę w dłonie i zacząłem wycierać mokre policzki opuszkami swoich palców.

- Jak miałbym być na ciebie zły? - z całych sił próbowałem utrzymać spokojny ton głosu. - Sam czuję dokładnie to samo... Więc nie powinieneś uważać to za coś dziwnego.

Jego ramiona nie pozwoliły mi nawet skończyć rozpoczętego zdania i błyskawicznie otuliły moje ciało przyciskając je do klatki piersiowej wielkoluda. Zamknąłem oczy czując ciepły oddech otulający moją szyję i dotyk miękkich dłoni na plecach. Nasze serca znowu biły podobnym tępem. W tamtej chwili miałem ochotę skakać wysoko aż do sufitu i wybić swoimi rękoma tkwiącą tam żarówkę. Byłem głęboko przekonany, że nawet szkło, które w takiej sytuacji przebiłoby moją skórę, nie zdołałoby popsuć mojego humoru.

Kiedy w końcu się ode mnie odsunął, zauważyłem, że mi się udało. Kąciki jego ust podniosły się nieznacznie ku górze sprawiając, że i moje poszły w ich ślady.

~×××~

Odzyskałem spokój.
Wszystko w końcu zaczęło się układać.
Ataki nareszcie minęły.
Chanyeol odwiedzał mnie każdego dnia.
Czułem się jak w niebie.

Ale życie zawsze lubi nas zaskakiwać. I tym razem nie miałem czasu aby nacieszyć się upragnionym spokojem.

Któregoś dnia, podczas porannej wizyty lekarskiej, oznajmiono mi, że nagle wszystko się zmieni. I nie miałem na to żadnego wpływu.

- Po śniadaniu zostanie pan przeniesiony do dwuosobowego pokoju. Uznaliśmy, że pana stan poprawił się na tyle, aby mógł pan wreszcie opuścić izolatkę.

Te dwa zdania skutecznie namieszały w mojej głowie. Czy powinienem być dumny z tego, że nareszcie mogę przebywać z innymi ludźmi? Chyba tak. Ale jedyne co czułem w tej chwili to olbrzymia niepewność. Czy sobie poradzę? Czy moje napady naprawdę były już tylko przeszłością? Z kim będę mieszkać? Czy okaże się miłą osobą? Chciałbym porozmawiać o tym z Chan'em, ale on pewnie przyjdzie do mnie dopiero po południu. Wtedy już będę tam...

Chwyciłem się za włosy starając się uspokoić. Wszystko będzie dobrze. Wszystko na pewno będzie dobrze.

~×××~

Mój nowy pokój wyglądał zupełnie inaczej niż poprzedni. Gdybym miał porównać je oba, tamten byłby więzieniem, a ten pałacem. Czułem się jakbym wygrał największą z możliwych nagród.

Pierwszym co rzuciło mi się w oczy po wejściu do środka okazały się być wielkie, zajmujące prawie całą ścianę, okna. Mogłem z nich do woli oglądać błękitne niebo i falujące na wietrze liście drzew. Czy istniało coś lepszego?

Z lewej strony, pod ściną, stały dwa łóżka, a każde z nich miało obok siebie mały regalik i lampkę do wieczornego czytania książek. Ucieszyłem się, że wolne było akurat to bliżej szyby i ruszyłem w jego kierunku jednocześnie nadal rozglądając się dookoła.

Po drugiej stronie pomieszczenia ustawiono dwie większe szafy i mały, czteroosobowy stolik. Nieco dalej dostrzegłem, obdarte nieco z farby, drzwi.

- To łazienka - wyjaśniła stojąca obok mnie pielęgniarka.

Ach tak...łazienka. Chwila. Że co? ŁAZIENKA? Chyba śniłem. Nigdy bym się nie spodziewał takiego luksusu. Łazienka w pokoju! Kiedyś na pewno wydawałoby się to całkiem normalne, ale po siedmiu tygodniach korzystania z tej mieszczącej się na korytarzu, cieszyłem się jakbym dostał conajmniej najnowsze ferrari.

Nawet nie zorientowałem się kiedy zostałem sam. Uświadomił mi to dopiero dźwięk otwieranych drzwi. Jak na zawołanie odwróciłem głowę w tamtą stronę i ujrzałem młodego, dobrze zbudowanego chłopaka. Na pierwszy rzut oka zauważyłem tylko, że ma czarne, krótkie włosy, ubrany jest w dresowe spodnie i zwykły czarny podkoszulek, a na nogi nałożył parę nieco zniszczonych już kapci. Musiał więc także być pacjentem. Może...czy to mój nowy współlokator?

Podczas gdy ja nadal siedziałem bez ruchu na łóżku, on podszedł do mnie bliżej i, z szerokim uśmiechem na twarzy, wyciągnął w moim kierunku rękę.

- Jestem Minwoo.

- Baekhyun - odpowiedziałem nie odrywając wzroku od nadzwyczaj jasnego koloru jego tęczówek.

---

Kolejny rozdział nareszcie się pojawił! Hurraaaaa! :"D
(Naprawdę mi przykro, że musieliście czekać na niego tak długo ㅠㅠ)
Ale...spodobał Wam się? Jak myślicie, jaką osobą okaże się nowy kolega Baek'a?

Chciałabym Was także od razu poinformować, że od dnia jutrzejszego rozdziały wszystkich moich opowiadań będą pojawiać się o wiele rzadziej... Wybaczcie mi, ale takie to już uroki niemieckiej szkoły .__. (Tak, dokładnie, już jutro zaczynam rok szkolny ㅠㅠ)

Tak więc korzystajcie ze swoich wakacji dopóki możecie i do zobaczenia następnym razem! ♡

~ Ola

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top