3

-Została rzucona na ścianę i rozerwał jej się kostium.
-poważne-pierścień kota zapikał-musisz iść.
-zajmie się nią pan?
-jak najbardziej-wstał-idź już Czarny Kocie-spojrzał na mnie i wyszedł.
-żebym zobaczył czy coś ci się stało musisz się odmienić.
-ale nikomu mamy nie pokazywać...
-jestem strażnikiem szkatułki z miraculami. Mi możesz pokazać.
-Mullo chowaj ogon-odmieniłam się a stworzonko opadło na moje ręce.
-to nie poważne. Lekkie uszkodzenie Miracula. Możesz mi go oddać? Naprawie je żeby nie szkodziło twojemu zdrowiu.
-emmm-myszka kiwnęła głową. Zdjęłam wisiorek i dałam mistrzowi.-ufam panu.
-to dobrze. A teraz idź. Tylko żeby cię nikt nie zobaczył.
-od lat jestem myszką...-zaśmiał się a ja po cichu opuściłam jego dom. Weszłam do domu Marinette.
-boże martwiły śmiać się! Nic ci nie jest?
-poza mocnym wiatrem to nie-uśmiechnelam się i wskazałam na moje włosy. Rose i Juleka zajęły się nimi a reszta omawiała plany na dalsze ubrania.
-myśle że została nam tylko biedronka.
-tak i bluza czarnego kota.
-ten najlepszy projekt hmm?
-tak ja ten bardzo go lubię-Adrien pokręcił głową z uśmiechem.-no co?
-wszystkie kochają biedronkę.
-ja nie. Co. Tego że papier te akumy czarny kot lata za nią jak głupi wykonując jej rozkazy a ona go wogóle nie szanuje. Sam dałby radę pokonać akumy w Paryżu.
-nie prawda!-oburzyła się Marinette i Adrien.
-są wspaniałym zespołem-wtrąciła się Alya.
-okay. Pomyślnie każdy ma swoje zdanie.
-a no tak-nieprzyjemna atmosfera opadła.
Po 2 godzinach wszyscy padli i po prostu usunęliśmy.
Rano...
Obudziłam się przytulona do jednej z maskotek Mari przedstawiająca Lisice. Szybko podniosłam wszystkie pluszaki i rozejrzałam się. Dziewczyny leżały na łóżku a chłopaki na ziemi.
-śmiesznie. Mullo mysi-chciałam podnieść naszyjnik ale jego tam nie było. Po przeszukaniu pokoju i przez przypadek obudzeniu wszystkich przypomniał mi się mistrz Wu.
-musze iść po książki. I...ten po resztę-powiedziała i wyszłam na odchodne dostając od mamy Marinette pudełko makaroników. Po drodze zahaczyłam o dom mistrza Wu i dostałam od niego moje miraculum.
Powiedział też bym nie chodziła na każdą akcję by nie przeszkadzać Biedronce i Czarnemu Kotu w ich samodzielnych akcjach. Dla mnie spoko. Nie muszę się pchać pod nogi potworom.
Time skip...
Już jutro dzień bohaterów.
Z taką myślą mamie obudziłam. Dzisiaj wyjątkowo zabrałam ze sobą Mullo.
-jutro o 10 w parku. Proszę was nie spóźnijcie się-powiedziała Marinette.
-tak jest-powiedzieli a potem uśmiechnięci ruszyli do klas.
-proszę skonczylam-podala mi bluzę ala Czarnego Kota.
-dzieki Marinette jesteś najlepsza. Twoi rodzice zrobią słodkości na pokaz?
-tak w tym roku nie robią tortu więc pomogą nam.
-och czekam na najlepsze makaroniki na świecie-mrugnelam do niej i weszłam do sali. Lekcje mijały bardzo wolno. Nino miał pecha i zachorował ale powiedział że już mu przechodzi i napewno będzie na pokazie. Usiadłam obok Adriena na biologii. Zobaczymy czy jego lekcje coś dały. Test.
A,C łączą się, D.
Oddałam test.
-jak ci poszło?
-och dziękuję bez ciebie normalnie bym nie zdała-nachylilam się do niego-przytulilabym cię ale dziewczyny w tej klasie są w tobie strasznie zakochane-szepnęłam i zaśmiałam się.
-och...heh tak-przyszło mi powiadomienie. Nowy wpis na biedrobloga dopiero się załadował.
-mysz i Kas nie pokazują się od dłuższego czasu. Czy wyjechali? Może przeszli na stronę władcy ciem a jeżeli nie to może rzucili swoją ,,pracę,,? Więcej dowiecie się w nowym wpisie po rozmowie z biedronką. Pa...
-Alya ty wiesz że mogli po prostu wsiąść ,,superbohaterami urlop,,?
-wiem że uwielbiasz Czarnego Kota i Mysz ale daj spokój ona po prostu zwiała jak tchórz.
-kot wielokrotnie obrywał i nie uciekł a ona po tym jak uderzyła w ścianę po prostu zniknęła-zrobilam się zła.
-jasne. Dzięki Adrien za pomoc-wyszłam z sali równo z dzwonkiem.

Władca ciem...
-zlosc na przyjaciółkę...chce chronić dobrego imienia bohaterów.  Leć do niej moja mała akumo!

Kiki...
-musisz się uspokoić-odezwał się Mullo-innaczej władca ciem może cię wykorzystać!
-ufff...masz racje-uspokoiłam się-Dzięki Mullo.
-jestem tu by cię chronic-przytuliłam go i usiadłam na ławeczce. Wyciągnęłam z pudełka bluzę ala Czarnego Kota i obejrzałam ją. Marinette się napracowała. Nałożyłam ją. Była idealna. Nasunełam kaptur i weszłam do łazienki.
-ło...
-no tak ale jeżeli dopadła ją...-Mari podniosła głowę z torebki i spojrzała na mnie wielkimi oczami.
-z kim gadałaś?-zapytałam. Podejrzewałam że może być biedronką chociaż jest straszną niezdarą.-jesteś biedrona.
-nie coś ty! Ja? Pfff... Jestem zbyt niezdarna by być biedronką-podniosłam kulkę papieru gdy ona bawiła się suwakiem. Rzuciłam papier prosto w jej twarz a ona go złapała.
-ta jasne-zabrałam torbę i wyszłam.
-Kiki! Nie mów nikomu-złapała mnie za dłoń.-bo to nie prawda. Nie chcę by mnie z nią wiązali.
-czarny kot nie zasługuje na kłamstwo...
Marinette...
Wspomnienie
-powiedzieliście mu prawdę czarny kot nie zasługuje na kłamstwo...-powiedziała mysz.
Kiki...
-powinnaś mu powiedzieć prawdę.
-jesteś muszą!-prawie krzyknęła a parę osób spojrzało na mnie.
-ja? Jesteśmy zbyt nieśmiała by być myszą.
-właśnie myszą jest super nie to co Kiki Mars co to wogóle za nazwisko-wtraciła się Chloe. Złość ogarniała mnie z każdej strony.
-wiesz co? Twój pokaz mody będzie do bani. Jesteś tu nowa a robisz dookoła siebie takie zamieszanie jakbyś była przynajmniej mną. Możesz sobie wybić z głowy że komuś się to spodoba. Bo jesteś beznadziejna.
-beznadziejna to jesteś ty twoja matka i głupi ojciec który nie umie sobie poradzić z rozpieszczoną damulką o głupim nazwisku! A wiesz co jest najlepsze? Że nawet swoich przyjaciół traktujesz jak psy. Te wszystkie momenty gdzie biedronka ratowała ci życie już dawno powinnaś być plackiem na ziemi!-krzyknełam i wybiegłam ze szkoły. Mullo próbował mnie uspokoić.
-zostaw słyszałaś. Miałam plan przyjechać do Francji, stolicy zakochanych a wyszło jak zwykle. Beznadziejnie. Głupia Chloe...
Nagle mój naszyjnik dotknęła akuma
-witaj Rebel. Będziesz miała moc by unieszkodliwić biedronkę która narusza uczucia czarnego kota oraz Chloe niszczyciele marzeń oraz wredną dziewczynę i wszystkich. Jedyne co musisz zrobić to przynieść mi miraculum biedronki i czarnego kota.
-powinnaś je nową bohaterkę paryżanie!-Mullo wleciał do mojego naszyjnika a moje ciało pokryło fioletowe coś i tak z kostiumu myszy zamieniłam się w Rebel. Mój kostium był czarno fioletowy a w ręce trzymałam małe pudełeczko które schowałam do kieszeni. Wystarczy poczekać aż biedronka się tu zjawi. Wyszłam na dach.
-paryżanie poznajcie nową bohaterkę miasta! Jestem Rebel i to ja będę chronić to miasto przed okropnymi rzeczami jakie się tu dzieją. Zapomnijcie o Biedronce i czarnym kocie. Posiadam niezwykłą moc potężniejsza od nich razem wziętych!
Kilka osób zaczęli krzyczeć inni wiwatować. Usiadłam czekając na rozwój wydarzeń.
-Rebel poddaj się jesteś pod władzą akumy.
-nie prawda! Czarny Kocie powiedz jej coś. Uwierz jestem bohaterka tak jak wy! Mam miraculum patrz-pokazałam na dłoń przewiązaną wstążką. To miraculum mocy. Możecie znów zamienić się w siebie a ja zajmę się resztą...
-nie wierzę ci nawet w najmniejszym stopniu-powiedziała biedronka. Przewróciłam oczami.
-jedna dziewczyna obiecała ze nie wyjawi kim jesteś ale ja nie-wstalam na nią.
-wiesz kim jest biedronka?
-oczywiście-oczy kota zaświeciły się.
-gdybym była gotowa powiedziałabym ci kocie ona jest pod władzą akumy!
-skąd ta pewność?-zapytał a ja usiadłam wygodnie na dachu.
-ja jej ufam-powiedziała kot.-Ty nie musisz!
-kocie chcesz mi powiedzieć kim jesteś? Ja też ci powiem-podskoczylam kilka razy.
-ja? No nie jestem pewny.
-jasne. Jesteście identyczni.
Time skip...
Głupia biedronka ma zamiar ze mną walczyć. Nagle jej jojo uderzyło w medalik na mojej szyi. Akuma wyleciała a ja zaczęłam spadać. Szybko złapał mnie kot a biedronka zamieniła akume w motyla.
-nie wierzę. Jak mogłaś. Ufaliśmy ci-z moich oczu popłynęło kilka łez
-przepraszam.
-kazdemu może zdarzyć się załamanie-poparł mnie czarny kot.
-mam nadzieję że nie powiedziałam kim jesteś? Zawsze chronisz swojej tożsamości.
-nie. Kot bardzo chciał się dowiedzieć...ale nie. Nie powiedziałaś. Wiesz myszo...mam nadzieję że znów zaczniesz nam pomagać.
-tak. Następnym razem opadam z sił-przeskoczyłam dach i odmieniłam się na balkonie mojego pokoju.
-tak się martwiłem. Mistrz mówił żebyś odpuściła-brat mnie przytulił.
-Chloe obraziła moje projekty. A Alya zwątpiła w mysz...nie mogło być gorzej-opadłam na kanapę.
-wiesz jutro będzie lepiej. Jest dzień superbohaterów prawda?
-tak! Muszę przeprosić Marinette.
-zrobisz to jutro. Jesteś padnięta-przykrył mnie kocem a ja odrazy usnęłam.
-rano obudziło mnie chrapanie Mullo obok mojego ucha.
-Mullo chrapiesz-zaśmiałam się gilgocząc mysz po brzuchu. Szybko ubrałam czarną bluzkę i dżinsy. Narzuciłam dżinsowa kurtkę i zabrałam torbę z książkami. Wyszłam z domu. Przechodząc niedaleko piekarni zobaczyłam że Marinette niesie masę pudeł. I zaraz się wywali. Przeskoczyłam przez barierkę i złapałam pudła z góry w ostatniej chwili.
-och dziękuję ci...Kiki.
-marinette przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. Wiesz wczoraj. Byłam taka zła na ciebie Alye, Chloe i...powiedziałam trochę za dużo.
-wiesz w końcu wszystko jest dobrze. Czas na pokaz prawda?
-jasne.
-hej dziewczyny-powiedział Luka jadąc obok nas motorem z przyczepą na której leżała gitara.
-hej. Co tam?
-i mnie spoko a u was przeładowanie-zaśmiałam się na to zdanie.-cześć ma ma ma Marinette.
-Luka przestań-zribila się cała czerwona.
-wrzućcie mi to na przyczepę-położyłyśmy delikatnie każde pudło które w połowie były zapakowane smakołykami a połowę ubraniami na pokaz.
-mam nadzieję że nie są na mnie źli za wczoraj.
-spokojnie. Luka zawieziesz to pod scenę? Tylko ostrożnie.
-dlaczego ciebie wszystko Mari.
-o jak słodko-pisnelam.-och sorki to wasza tajemnica tak?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #ggb#lkjo