17."Szyszunio!"

Od rana cholernie się denerwuje. Niall mój pieprzony kochany blondasek dopiero godzinę temu był łaskaw mnie poinformować, że zabiera mnie do siebie, tam gdzie mieszka on i reszta chłopaków. Fajnie prawda. Od godziny latam po domu jak pojebana.

- Szyszunio! - usłyszałam głos z korytarza. Wybiegłam z pokoju zakładając bluzkę. Stanęłam na przeciwko blondyna, a on zaczął sie śmiać.

- Co jest nie tak? - zapytałam.

- Wiesz tak trochę źle bluzkę założyłaś.

Spojrzałam na bluzkę i okazało się, że miałam ją założoną na dres. Brawa dla mnie.

- Och... zamknij się. - powiedziałam i pobiegłam do pokoju. Ubrałam się tak jak należy i wróciłam do blondyna. - Mogłeś mnie wcześniej poinformować.

- Tak wyszło. Harry zaczął mi marudzić, że się na niego obraziłaś.

- Hahaha. A tak w ogóle, Szyszunio? Serio? - ten nie odpowiedział, tylko się głupio uśmiechnął. Przewróciłam oczami i popchałam go w stronę wyjścia. Zamknęłam drzwi i poszliśmy do jego samochodu. Otworzył mi drzwi do białego Audi po czym wsiadłam do środka. Chłopak usiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy. Panowala między nami cisza do puki Niall nie włączył radia. Usłyszałam piosenkę All Time Low - Stella i odruchowo zaczęłam śpiewać. Po chwili dołączył do mnie blondyn. Na żywo ma jeszcze bardziej niesamowity głos, mogłabym go słuchać godzinami. Gdy piosenka się skończyła samochód się zatrzymał.

- No to wysiadamy. - powiedział otwierając drzwi pojazdu, a ja znieruchomiałam. - Ej, żyjesz jeszcze?

- Nie umarłam. - odpowiedziałam, a on się tylko zaśmiał i wysiadł. Nie musiałam długo czekać, a niebieskooki pojawił się obok moich drzwi otwierając je. - Boję się. - powiedziałam i skierowałam na niego wzrok.

- Spokojnie Lou pewnie się tylko na ciebie rzuci i będzie próbował cię udusić, Harry przyczepi ci się do nogi błagając o wybaczenie, Liam po prostu cię przytuli, a Zayn powie cześć i będzie dalej wisiał na telefonie. - powiedział z uśmiechem. - A na końcu wkroczę ja i krzyknę: "Won od mojej kobiety!" - przybrał poze super bohatera, a ja wybuchnęłam śmiechem.

- No już dobra. - wyszłam z auta i po chwili znaleźliśmy się pod drzwiami ich domu. - Czekaj, stój. - powiedziałam jak już miał otwierać drzwi. Schowałam się za jego plecami. - Okey teraz będę bezpieczna. - zaśmiał się i otworzył drzwi.

- Jesteśmy! - krzyknął. Cała czwórka pojawiła się przy wejściu.

- Emily! - krzyknęli wszyscy i odtrącając blondyna na bok zaczęli mnie dusić. Czyli Niall się dużo nie mylił.

Harry przyczepił mi się do nogi i krzyczał 'przepraszam' na cały dom. A reszta mnie po prostu dusiła. No nieźle się zapowiada.

💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚

Przepraszam Was za długą nieobecność ale:

1.Nauka i ogólnie.

2.Chciałam skończyć (z wielkim bólem) jedno opowiadanie i trochę rozkręcić drugą część.

3.I jeszcze różne prywatne sprawy :)

Więc wybaczcie kochani 😘

Kofam ❤
-IDIOT-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top