18."O Chryste!"

Leżeliśmy w ciszy na moim łóżku wpatrując się w swoje oczy. Harry bawił się moimi włosami z uśmiechem. Nagle je puścił i zaczą gładzić mnie po policzku.

- Mówiłem jaki jestem przy tobie szczęśliwy? - zapytał tym samym przerywając ciszę.

- Nie przypominam sobie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- To wiedz że jestem przy tobie najszcześliwszy i niechcę nikogo innego. - pogładził mój policzek i juz miał mnie pocałować gdyby w tym samym momencie do pokoju nie wpadł mój tato.

- O Chryste! - krzyknął zakrywać oczy. - Nic nie widziałem! - powiedział odwracając się do nas tyłem. Zaczęliśmy się śmiać. - Można się odwrócić? - zapytał, a ja odpowiedziałam krótkie "tak". Tato odwrócił się i popatrzył na nas.

- Więc czego chcesz?

- Obiad na stole. - uśmiechnął się i wyszedł. Zza drzwiami tylko usłyszeliśmy jeszcze jego krzyk: "Kochanie nasza córka dorasta! Szykuj się na ślub!"
Harry nie krył rozbawienia i wybuchł jeszcze większym śmiechem. Lekko go pchnęłam i po chwili wylądował na podłodze.

- Masz fajnego tatę. - powiedział wstając z podłogi i się trochę uspokajając. Również podniosłam się z łóżka i poszliśmy w stronę drzwi. - Czekaj sekundkę. - złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. - Najpierw chcę deser.

- Niewiem czy zasłużyłeś. - droczyłam się z nim.

- A nie?!

- No niewiem, niewiem. - zaśmiałam się, a on nie czekając dłużej złączył nasze usta.

- Aha jeszcze je... Matko Bosko! Chyba zacznę pukać! - powiedział mój tato ponownie wpadając do mojego pokoju. Z Harry'm oderwaliśmy się od siebie. Lokowaty zaczą się ponownie śmiać, a ja przywaliłam ręką w czoło. Mój tato jest świetny tyle, że nigdy nie puka gdy wchodzi do mojego pokoju, bo jak to on powiedział: "Mój dom, wchodzę gdzie chce." I koniec gadania.

- Chodź bo zaraz jeszcze nam zrobi pogadankę o zabezpieczaniu się. - powiedziałam i pociągnęłam bruneta na dół, na obiad.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top