35."Wcale nie!"
- Tak się przestraszyłam. - powiedziałam patrząc na blondyna.
- Już spokojnie. - uspokajał mnie gładząc moją dłoń. Uśmiechnęłam się lekko i w tym samym czasie do sali wszedł Michael.
- Policja już wzięła tą suke. - warknął różowowłosy.
- Spokojnie.
- Nie! Nikt nie będzie zabijał mi przyjaciół! - krzyknął, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. - Chyba, że ja, jak się wkurze. - zaśmiałam się na te słowa i popatrzyłam w stronę Ashton'a który próbował nie wybuchnąć śmiechem. - Ciebie tez mogę zabić. - wskazał palcem na mnie. - Przyjadę za godzinę. Tylko grzecznie ma mi tu być! Wujek Michael fajne brzmi, ale to jeszcze za wcześnie! - i wyszedł.
- Jak ja tyle z nimi wytrzymałem?
- Bo jesteś taki sam. - zaczęłam się śmiać. Ash popatrzył na mnie z wysoko uniesionymi brwiami.
- Wcale nie! - oburzył się. - Jestem starszy, mądrzejszy i sexowniejszy. - powiedział i założył ręce na klatce piersiowej. Zaczęłam śmiać się jak opentana.
- Wmawiaj sobie skarbie. - powiedziałam i nachyliłam się, żeby dać mu całusa w policzek, ale on pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na jego łóżku. - Ash twoja rana. - powiedziałam do chłopaka, a ona się tylko zaśmiał.
- Już tak nie boli. - powiedział i pocałował mnie w usta. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi i krzyk.
- Błagam tylko nie w szpitalu! - poznałam ten głos, to był Luke. - Jak wrócicie do domu to tak, ale nie tu! To miejsce publiczne!
- Już mówiłem, że jestem za młody na wujka! - tym razem to był Calum. Jak ja z nimi wytrzymuje? No jak?
- Luke ładny makijaż miałeś, a Cal ta sukienka idealnie na tobie leżała. - zaczęłam się śmiać jak opentana. Chłopaki dosłownie zabijali mnie wzrokiem, a ja i Ash dusiliśmy się śmiechem.
- To było straszne kobieto. - wydarł się Cal.
- Ale naprawdę dobrze na tobie leżała. - uspokoiłam się trochę, ale nie kryłam rozbawienia.
- Pff... foch. - powiedzieli równocześnie.
- Nie fochajcie się tylko siadajcie. - powiedział Ash. Chłopaki usiedli po przeciwnej stronie łóżka niż ja i zaczęliśmy rozmawiać o tym co się dziś stało i o innych rzeczach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top