25."Wiesz co?"

Rozdział Nie sprawdzony!
~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

Nieznany: Twoje szczęście nie potrwa wiecznie.

Patrzyłam na telefon ze strachem. Najpierw ta osoba pod moim domem później ten sms i co dalej? Poucinane głowy zwierząt pod drzwiami?

- Amy, wszystko w porządku? - usłyszałam głos Ashton'a. Popatrzyłam na niego. Jego orzechowe tęczówki patrzyły na mnie z zatroskaniem.

- Niewiem. - powiedziałam i Przetarłem twarz dłonią. Podałam chłopakowi telefon. Gdy przeczytał wiadomość złapał moją dłoń w swoją. Drugą zaczą gładzić mój policzek.

- Do puki przy tobie jestem nie dopuszczę, żeby Ci się coś stało. - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta. Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam mówiąc ciche "Dziękuje".

- Ash! Chodź gramy dalej! - usłyszałam krzyk Calum'a.

- Ja idę, ale proszę nie odchodź daleko, bo będę się martwił. - założył koszyk włosów za moje ucho całując w policzek.

- Będę blisko sceny.

- Zagramy teraz cztery piosenki i resztę wieczoru mamy dla siebie. - uśmiechnął się, a ja przytaknęłam. Blondyn pobiegł do przyjaciół. Usiadłam na krześle niedaleko sceny i po chwili usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki której nie znałam.

- Mogę się dosiąść? - usłyszałam znany mi głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Jake'a.

- Pewnie. - uśmiechnęłam się i po chwili brunet usiadł obok mnie. Jake to mój przyjaciel w te wakacje nie spotkaliśmy się, bo pojechał do Nowego Jorku, do rodziny. Rozmawialiśmy czasem przez telefon, ale to nie to samo brakowało mi tego downa. Jake był wysokim brunetem o niebieskich oczach aha i najważniejsza rzecz jest gejem. Rozmawialiśmy dość długo o różnych sprawach gdy nagle zobaczyłam Ashton'a idącego w naszą stronę. Wstałam i pobiegłam do niego przytulając go. Po chwili podszedł do nas Jake.

- Cześć jestem Jake. - podał rękę Ash'owi.

- Ashton. - uścisnął rękę bruneta. - Mogę porwać Amy?

- Pewnie. Jest cała twoja! Tylko grzecznie proszę! - pogroził nam palcem, a my zaczęliśmy się śmiać. Pożegnałam się z Jake'iem i poszłam z blondynem na zewnątrz.
- Amy, bo ja sobie coś uświadomiłem i czy mugłbym się ciebie o coś zapytać?

- Jasne. - uśmiechnęłam się do niego.

- Czy będziesz moją dziewczyną?

- Wiesz co? - popatrzyłam na niego z udawaną złością, powstrzymując śmiech. Chłopak popatrzył na mnie ze smutkiem. - Głupio się pytasz! Oczywiście, że tak! - rzuciłam się mu na szyję, a on zaskoczony po chwili oddał uścisk. Gdy się oderwaliśmy Ash wystawił rękę w moją stronę.

- Zatańczysz? - zapytał, a ja przytaknęłam. Weszliśmy na salę gdzie leciała wolna piosenka. Zaplotłam ręce na jego karku, a on owinął swoje na mojej talii przyciągając bliżej siebie. Tańczyliśmy na środku sali patrząc sobie w oczy. Czułam się jakbyśmy byli tylko my dwoje i nikogo więcej. Utonęłam w jego oczach. Po chwili zrobiło mi się duszno, przed oczami rozmowa mi się obraz i po chwili widziałam tylko ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top