12. "Nigdy mi nie przeszkadzałaś."

- Proszę to jest wypis i liczę, że się tu więcej nie zobaczymy. - uśmiechnął się do mnie lekarz i podał mi kartkę.

- Dziękuję i też mam taką nadzieję. - powiedziałem i poszedłem w stronę drzwi gdzie miał czekać Mike. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem biegnącego Michael'a. 

- Przepraszam cię, ale tu niema miejsca i musiałem zaparkować dalej. - powiedział podpierając ręce na kolanach i łapiąc oddech. No to niema zbyt dobrej kondycji. Uśmiechnąłem się jedynie i poszliśmy w stronę gdzie zielonooki zaparkował samochód. Szliśmy w ciszy, chodź Mike kilka razy próbował coś powiedzieć, ale nie mógł z siebie tego wydusić. Gdy byliśmy już przy samochodzie czarnowłosy go otworzył i wsiedliśmy do środka.

- Ashton. - w końcu się odezwał.

- Co jest?

-Bo ty kompletnie nic nie pamiętasz tak?

- Nic, pustka. A co? - zapytałem lekko zniecierpliwiony.

- Bo to co Calum mówił o Amy to ona nie jest twoją dziewczyną, to znaczy ona była twoją dziewczyną.

- A czemu już nie jest? - dopytywałem. 

- Bo dwa lata temu wyjechała ciebie to dość mocno zraniło i chciałeś o niej zapomnieć i teraz wróciła, a ty się wtedy zmieniłeś i to bardzo. - powiedział to, a ja już nie wiedziałem co mam powiedzieć. 

- Jak się zmieniłem?

- O sto osiemdziesiąt stopni. z zabawnego, wiecznie uśmiechniętego, zakochanego na zabój w niej zmieniłeś się na kogoś kto niema uczuć, chodzi wiecznie smutny i obojętny. - powiedział i wjechał na podjazd zakładam naszego domu. - I to tylko dlatego, że zostałeś drugi raz porzucony przez kogoś kogo kochałeś. - zgasił silnik i otworzył drzwi od auta. - Idziesz czy tu zostajesz? - zaśmiał się.

- Em... co? A tak idę. 

Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do domu. Weszliśmy do środka zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałem się wokół siebie.

- Ładnie tu. - powiedziałem, a zielonooki się zaśmiał. - To gdzie jest mój pokój?

- Na górze, na prawo od schodów. - skinąłem głową i poszedłem tam gdzie powiedział. Weszłem do czarno-szarego pokoju i rozejrzałem się. Czarna szafa, szare łóżko, biała szafka obok niego i kilka pudeł w rogu pokoju. Tak trochę smutno tu. Podszedłem do szafy i ją otworzyłem. Było tam w ciul ciuchów w czarnych, szarych i białych barwach. To naprawdę byłem ja? Podszedłem do pudeł które stały w koncie pokoju. Otworzyłem jedno z nich i zobaczyłem ułożone w nich ciuchy, ale te nie były czarne i białe tylko kolorowe. Otworzyłem jeszcze dwa w których też były ciuchy. Zostało ostatnie, największe. Położyłem je przed sobą i ściągnąłem wieko. Było tam w cholerę zdjęć, wszystkie były z Amy. Patrzyłem na każde z nich aż natknąłem się na jakiś zeszyt. Chwyciłem go i otworzyłem. Zapiski z przed dwóch lat. Czytałem każdą kartkę po kolei gdy doszedłem do ostatniej strony zobaczyłem tylko kilka słów: "I mogliśmy być szczęśliwi". Patrzyłem na te słowa z myślą ile przeżyliśmy. Po mimo tego wyjazdu i zakładu przez który się poznaliśmy to były wspaniałe chwile. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a ja zamknąłem gwałtownie zeszyt. Obróciłem głowę w tamtą stronę i zobaczyłem przestraszoną Amy. 

- Em... Cześć Ashton. - powiedziała speszona.

- Amy. - powiedziałem i wstałem z podłogi podchodząc do niej.

- Przepraszam, pewnie przeszkadzam. - powiedziała i miała wychodzić, ale w ostatniej chwili złapałem ją za nadgarstek. Odwróciła się do mnie patrząc prosto w oczy. 

- Nigdy mi nie przeszkadzałaś. - powiedziałem i przyciągnąłem ją bliżej siebie. 

- Ashton o czym ty mówisz? Wróciła ci pamięć?

- Nie, wszystko przeczytałem, całą naszą historię.

- Gdzie? Co? Jak? - zadała te pytania, ale nic jej nie odpowiedziałem tylko złączyłem nasze usta.

 ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

*-*

TO CHYBA MÓJ ULUBIONY ROZDZIAŁ!

A WAM JAK SIĘ PODOBAŁ?

*-*

💖

-IDIOT-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top