"O TO SIĘ NIE MARTW MAŁA"

Czy to dziwne, że odczuwam stres? Czuje się inaczej, jedyne kogo tam znam to Krzysztof i Kuba, w sumie nie wiem czy wliczać w to Kubę ponieważ rozmawiałam z nim dwa razy lub trzy razy, zazwyczaj tylko wymienialiśmy się krótkim cześć, także pojawia się u mnie dziwne przeczucie, że on za mną nieprzepada.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale tak jest.
Zawsze znajdzie się osoba, która mnie nie polubi, ale nie rozumiem dlaczego, więc jestem w QueQuality? To on jest założycielem label'u. Sądzę także, że on wypatruje tak zwanych "świeżaków".
Moja relacja z Krzyśkiem jest o wiele lepsza niż z raperem.
Hypeman stara się pogłębiać relacje z moją osobą, a on, cóż on posyła mi obojętne spojrzenia i nie ma zamiaru zacząć ze mną konwersacji.

- Iz jesteś już! - Wykrzyczał Krzysztof, kiedy weszłam do lokalu. Wszystkie osiem par oczu były zwrócone w moją stronę.
Cholera. Przystanęłam w miejscu.
Ograniczenia - Tak to jest to, jestem człowiekiem pełnym ograniczeń, zawsze coś stawało mi na drodze, moje życie nigdy nie było proste, walczyłam o swoje prawa, za każdym razem łamałam bariery i dawałam krok do przodu, ale ta sytuacja jest inna. - Iza chodź do nas! - Krzysztof podszedł do mnie i złapał za nadgarstek, następnie przywitałam się z każdym, zdjęłam kurtkę i usiadłam między Moyesem, a Roksaną.
Nawiązałam kontakt wzrokowy z Kubą. Mężczyzna popijał piwo i miał wymalowany dziwny grymas na tworzawy. O co chodzi?
- To co kolejeczka każdy! - Powiedziała dość głośno Roksana. Uśmiechnęłam się do dziewczyny i pomachałam głową.
- A kto będzie nas późnej odprowadzać? - Spytałam. Muszę jakoś zacząć rozmowę, nie mogę zachowywać jak aspołeczna. Moja typowa zasada "Pokonuj ograniczenia".
- O to się nie martw mała. - Wtrąciła się Ola i puściła mi oczko. Aleksandra - dziewczyna Krzysia, nie dziwię się, że są razem. Oboje są szaleni i wygadani, Ola zawsze musi coś wtrącić, właśnie to dodaje jej uroku.
- Już to widzę dziewczynki, do jakiegoś rowu wpadniecie i widzimy się jutro. - Powiedział poważnie Maciek. Tylko po chwili cały lokal został ogłoszony przez śmiech naszej grupy.

Przyjaźń - serdeczne stosunki oparte na wzajemnej życzliwości.
Pojęcie przyjaźni brzmi inaczej niż w prawdziwym życiu, moim zdaniem przyjaźń jest czymś rzadkim, wyjątkowym, wartość przyjaźń jest bardzo cenna.
Nigdy nie miałam okazji poczuć się jak dzisiejszego wieczoru, odczułam szczęście, zawsze brakowało mi tego słowa w moim słowniku.
Kurwa tak się cieszę, że dobrze mnie przyjęli, dla nich nie było ważne skąd jestem, interesowali się jaką osobą jestem. Ci ludzie są inni... Jedyni w swoim rodzaju. Powinnam dziękować Krzysiowi, że dzięki niemu poznałam tak wiele wspaniałych osób.
- Izuniaaa - Zaczęliśmy się zbierać i rozchodzić do swoich mieszkań. Po paru dobrych godzinach niektórzy są już pijani, może przesadziłam z tym "niektórzy" powinnam użyć określenia wszyscy, bawiłam się tutaj jak nigdy.
- Co tam Moyes? - Spytałam i zaczęłam się śmiać, po tych substancjach jestem bardzo śmieszkowata.
- Dla ciebie może być myszunia albo żabcia.
- Dobrze żabciu. - Myszka przybliżył się do i objął ramieniem, tak właśnie zaczęliśmy wychodzić z całą grupą, każdy podpierał się o siebie i czekał na taksówkę na zewnątrz.
Okazało się, że wracam razem z Kubą, Krzysztofem i Olą, ponieważ jedziemy w jedną stronę. Roksana zadzwoniła jeszcze po kolejne dwa pojazdy.
- Halo! Halo! Czas na waszą rozłokę! - Wykrzyczał Krzysiu i wyrwał mnie z objęć DJ.
Pożegnałam się z resztą grupy i weszłam do taksówki.
W środku zaponanowała cisza, nie była niezręcznia, była przyjemna. Po tej całej imprezie i hałasie, myślę, że każdy chciał trochę zaczerpnąć spokoju.
- To co Iza? Widzimy się jutro? - Spytała się Aleksandra, a ja machnęłam głową z uśmiechem na ustach, a następnie podałam brunetce swój numer telefonu.
Tego wieczoru także zobaczyłam inną twarz Quebonafide, zazwyczaj jest dość skromnym i spokojnym mężczyzną, a dzisiaj był inny, jeśli mogę użyć tego słowa do opisania tej sytuacji, lecz to i tak nie zmienia faktu, że prawie wcale z nim nie rozmawiałam.
Złapałam z każdym wspólny język, a Kuba Grabowski jest dalej dla mnie cholerną zagadką.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top