Atak Hydry
Najpierw krótkie info.
To będzie prawdopodobnie przedostatni rozdział😥 Ale spokojnie przeczytajcie rozdział, a w notce na końcu będzie pewne chyba nawet fajne info😁 A teraz zapraszam do czytanka 🙂
Minął tydzień od powrotu Petera do wierzy. Avengers siedzieli sobie spokojnie przy stole popijając kawę lub herbatę(na przykład w przypadku Petera) i rozmawiali o rzeczg dość nieistotnej dla losów świata ale naprawdę warznej dla siedzącego obok Wandy nastolatka.
-Czyli adoptował mnie pan - spytał z niedowierzaniem.
-Musisz tylko podpisać - Tony podał Peterowi papiery.
Nastolatek sięgnął po zwitek kartek przeczytał wszystko od deski do deski i uniusł długopis.
Pomału przyłożył go do kartki i złożył swój podpis.
Wstał i spojrzał na Tonego.
-Czyli teraz - zamarł na moment - czyli teraz mam tatę? - łzy szczęścia pomału zaczęły spływać po jego twarzy.
Nie myśląc za dużo pobiegł w kierunku pana Starka. Objął go ramionami i przytulił jakby zaraz miał zniknąć. Jakby jego tata zaraz miał zniknąć.
Jego tata
Miał tatę!
Tony także go przytulił. Trwali w objęciach jakby to była ostatnia chwila ojca i syna. A przecierz była dopiero pierwsza.
-Kocham cię tato -szepnął Peter
Tony przez chwilę milczał.
-Ja ciebie też kocham synu.
*****
Tony zdawał sobi sprawę że przez ostatni tydzień w jego życiu było aż zbyt spokojnie.
Żaden złoczyńca nie zaatakował, prasą dała mu wreszcie spokuj a on i Peter mieli wiele czasu dla siebie.
Oglądali filmy, chodzili na lody i po prostu spędzali razem czas.
W ich życiu było jak w pierwotnej wersji Matrixa aż zbyt idealnie. Więc Tony zdawał sobie sprawę że coś jest nie tak.
Było już ciemno kiedy razem z Peterem siedzieli na kanapie oglądając film.
Peter opierał się o niego i co chwilę śmieł się z filmu tłumacząc potem Tonemu co jest tak śmieszne.
Kiedy była już połowa filmu a Peter zaczynał przysypiać Tony usłyszał wybuch.
Wyłączył film, wstał z kanapy dobudzil Petera i przywołał zbroje.
Dzwi jego mieszkania otwarły się. Hartex i Sisi Froster bez ogródek wparowali do środka.
-Wydziałeś ten wybuch czy liścik wysłać żebyś zauważył? - zironizowal Hartex.
-Juz idę - Stark przeciągnął się.
-Ja też - zadeklarował się Peter który jakimś cudem miał już na sobie struj.
-Tylko uważaj - powiedział Tony - nie chce cię znów stracić.
Peter pokiwał głową po czym razem z Hartex'em i Sisi ruszyli w stronę wybuchów.
*****
Dotarli na miejsce po dłuższej chwili. Clint, Steve, Bucky i Natasha właśnie trzaskali się z jakimiś ludźmi. Hulk też walczył z kilkoma trochę dalej a Piętro i Wanda czaili się gdzieś z boku cz mając na dogodny moment.
Huk kolejnego tego dnia wybuchu rozniusl się po blokowisku. Peter ujrzał zawalajacy się budynek.
Wystrzelił sieć. Z prędkością godna Pietro nie zważając na krzyki Pana Starka ruszył w stronę budynku.
Wylądował na ziemię i podszedł do jednego z stojących w tłumie ludzi.
-Czy ktoś tam został?
-Tak, Mawil Havord reszta chyba jest tu.
Peter kiwnął głową. Ruszył do przodu wytężając słuch.
-Pomocy - usłyszał szept prawdopodobnie niespłyszalny dla nikogo innego. Głównie dla tego że to on miał wyostrzony słuch.
Ruszył w stronę odgłosu szybko i pewnie stawiając kroki. Głos słyszał gdzieś z boku gruzów więc to tam przystanął.
Zza jednego z mniejszych odłamków budynku dostrzegł błękitna tkaninę. Ściągnął odłamek ukazując kobietę w błękitnej sukience.
Pomógł jej wstać, podszedł z nią do tłumu kazał komuś zadzwonić na pogotowie i ruszył zpowrotem aby pomuc reszcie Avengers.
Wylądował tuż obok Piętro przewracając go szybko by nie trafiła go kula od pistoletu. Ten powiedział ciche dziękuję i ponownie pozwolił by pochłonął go wir walki.
Peter także walczył do czasu rzecz jasna. Kiedy walczył bezpośrednio z jednym z ludzi zauważył coś czego zauważyć nie chciał. Mundur Hydry. Ten sam którego mieli wszyscy w Hydrze. Ten sam który kojarzył mi się z tym obezwładniającym strachem.
To była Hydra. Oni atakowali.
-Panie Stark - wrzasnął najgłośniej jak umiał naparzają się z jakimś facetem po czterdziestce.
Tony Stark podniusł wzrok.
-Oni są z Hydry - wytłumaczył krzycząc.
Stark zatrzymał się na moment ale potem kiwnął głową i powrucil do walki. Nie miało to dla większości większego znaczenia. Tak czy siak trzeba było ich powstrzymać. Kimkolwiek byli.
Po mniej więcej godzinie wir walki zniknął. Na polu bitwy było już niewielu agentów Hydry bo reszta albo uciekła, albo leżała nieprzytomna, albo była martwa.
Peter rozejrzał się, nikt z Hydry nikomu już nie zagrażał.
Tupot trampek z jego prawej zmusił go by się odwrócić.
Hartex biegł w jego stronę. Szczęśliwy jak diabli.
Stanął przed Peterem i położył nastolatkowi rękę na ramieniu.
-Niezła robota braciszku - uśmiechnął się i poczochrała mu włosy poczym dodał widząc zdziwienie natolatka - może nie łączy nas krew ale jesteś dla mnie jak brat.
Peter uśmiechnął się. Był najszczęśliwszym dzieciakiem na świecie. Miał cudownego tatę i kochającego brata.
Ale nic co dobre nie trwa wiecznie. Poczucie bezpieczeństwa zniknęło gdy Hartex krzyknął:
-Uwazaj - i popchnął go na ziemię sam stając na torze lecącego strzału.
Wraz z przebiciem podziału dwudziestolatek osunął się na kolana i podparł od przodu rękami.
Peter i Sisi momentalnie uklęknęli po jego obu stronach.
-Sisi nie czuje cię za dobrze - Hartex ścisnął rękę siostry.
-H-Hartex - Peter zapłakał. Miał brata nie mógł go przecierz teraz stracić - Hartex - powtórzył - tylko nie zamykaj oczu!
Hartex spojrzał na niego.
- Trzymaj się braciszku - i opadł bezwładnie na podłogę.
Po chwili służącej się jak godzina w szkole Bruce Bannera podszedł do nich i sprawdził puls Hartex'a.
Poniósł wzrok i potwierdził coś czego Peter nie chciał usłyszeć.
-Nie żyje
Cały świat pogrążył się w czerni. Peter Parker choć zyskał tego dnia ojca to właśnie stracił brata.
Macie prawie dwa razy więcej słów niż zazwyczaj. Nacierzcie się.
Heh Fun fakt chciałam uśmiercić Sisi ale uznałam że Hartex będzie większym ładunkiem emocjonalnym.
Była jakaś emocja przy jego śmierci?
O i jedno spoko info! Zaczęłam pisać nowe ff o irondad którego pierwszy rozdział ukarze się prawdopodobnie wraz z ostatnim tego ff.
Macie wstępny opis:
„Peter chciał tylko napisać do May że się spóźni! Nie spodziewał się że odpisze mu jakiś dziwny koleś."
Od razu mówię że chociarz na początku będzie kolorowo i fajnie to potem niekoniecznieಥ‿ಥ
I tak będzie to irondad.
To tyle na dzisiaj.
Miłego wieczoru,
LitteAilaEvans
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top