9

Po śniadaniu wróciłam do dormitorium, gdzie ubrałam szatę i wzięłam torbę z książkami. Pierwsze zajęcia były ze Slughornem więc się cieszyłam bo miałam spokój. Tego dnia mieliśmy tylko dwie godziny eliksirów sami, później godzinę transmutacji z gryfonami i mugoloznawstwo również z gryfonami. Niby nie jest źle, ale znając dom mojego brata to na pewno nie będę się nudzić na lekcji.

Powolnym krokiem ruszyłam w stronę sali Slughorna. Z oddali pomachało mi parę osób na powitanie na co ja również im odmachałam nie siląc się na podejście i zagadanie, jakoś nie miałam ochoty. Gdy znalazłam się przy sali Ślimaka doszły do mnie dziewczyny, które przyszły z Wielkiej Sali.

- To jak siadamy w tym roku? - zapytała Val patrząc na nas.

- Dosłownie od 1 klasy siedzisz na Eliksirach z Luną, może pora na jakąś zamianę? - Powiedziała Stella po czym z uśmiechem podeszła do mnie i objęła mnie pod ramię - ja siedzę w tym roku z Lun a wy razem.

- Zgoda - powiedziałyśmy na raz wzruszając ramionami - ale pod warunkiem, że siedzimy blisko siebie, żeby Luna mogła nam pomagać - mrugnęła porozumiewawczo Valeria. Od pierwszego roku było wiadomo, że Val i Elle nie mają talentu do eliksirów dlatego co roku siedziałam z Val a Stella z Elle, aby sobie pomagać, jednak w końcu musiało dość do zmiany bo jeszcze nigdy nie siedziałam ze Stell. Mimo, że Val jest moją najlepszą przyjaciółką to tak samo mocno lubię Stelle i Elle, więc cieszyłam się z tej zmiany.

Po chwili rozbrzmiał dzwon oznaczający koniec śniadania i przerwy. Coraz więcej uczniów domu węża zaczynało się zbierać pod salą a wśród nich również profesor Slughorn.

- Przepuśćcie mnie proszę - powiedział krzywiąc się - proszę się odsunąć, muszę otworzyć salę - podniósł lekko głos po czym z westchnieniem przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi do pomieszczenia. Jak jeden mąż wszyscy się rzucili na ławki, aby zająć najlepsze miejsca na tyle. Jak zawsze nasza waleczna Valerie rzuciła się na ostatnią ławkę w środkowym rzędzie a jedną nogę przerzuciła na ławkę przed nią.

- Dziewczyny chodźcie! Zajęłam wam miejsce - powiedziała po czym zdjęła nogę z ławki a ja usiadłam na krzesło i zaczęłam wyciągać książki.

- Moi drodzy. Nie będę wam gadał jak co roku, że miło was widzieć w nowym roku szkolnym i tym podobne... - zaczął swoją przemowę Slughorn - ...chcę tylko powiedzieć, że to było wspaniałe 6 lat nauki i wspólnych przygód. Mam nadzieję, że ten ostatni rok, również będzie bardzo ekscytujący i zapamiętacie go na lata moi kochani. Pamiętajcie, że macie w ten roku OWUTEM-y, czyli najważniejsze egzaminy dla młodego czarodzieja, więc bawcie się dobrze, ale nie zaniedbujcie nauki! - Każdy już usadowiony na swoim miejscu przysłuchiwał się przemowie profesora ze znużeniem. Slughorn kocha gadać. Jego zawsze „krótkie przemowy" bądź „szybkie wprowadzenie do tematu" kończy się całą straconą lekcją, ale komu to przeszkadza jak można nic nie robić i udawać, że się słucha - wiadomo, że już jesteście dorośli więc nie będę was przestawiał i ustawiał pod własne preferencje w dodatku jesteście wyjątkowi ponieważ jesteście pierwszą grupą od bardzo dawna, która ma zajęcia sama a nie z innym domem, więc siedźcie tak jak sami sobie wybraliście tylko proszę bez rozmów, halsów, wrzasków i ogólnie przeszkadzania - takim sposobem pierwsza lekcja dobiegła końca. Miałam rację mówiąc, że Slughorn zajmie całą godzinę na bezsensowną paplaninę.

Równo z dzwonem część ślizgonów wyszła z sali idąc zapalić na dziedziniec albo po prostu się przejść i rozprostować kości. Ja z dziewczynami zostałyśmy rozmawiając jak minęły nam wakacje i co ciekawego działo się na imprezie u Gryfonów.

- Niesamowite, że pierwszy raz rok szkolny zaczęliśmy imprezą - zaczęła Elle.

- Faktycznie - przytaknęłam - nawet nie zwróciłam uwagi na to.

- To oznacza, że Gryfoni w tym roku pójdą na całość z imprezowaniem, skoro zaczęli już drugiego dnia w szkole - powiedziała Val.

Gdy tak rozmawiałyśmy do sali wszedł mój brat Regulus i ruszył w naszym kierunku.

- Twój ciacho brat tu idzie - szepnęła mi do ucha Elle na co się skrzywiłam. Dziewczyna wzdycha do tego dzieciaka odkąd pojawił się na 1 roku, ale zawsze ją zbywał. W sumie to podziwiałam ją za odwagę i umiejętność do zagadywania go. Był nawet okres gdy byliśmy na 5 roku, gdzie byli ze sobą bardzo blisko i myśleliśmy, że coś z tego wyjdzie, ale koniec końców mój brat został Śmierciożercą rok później i kopnął w dupę Elle.

- Jeszcze ci nie przeszło? - zapytałam prychając.

- Luna, zaraz będę pisał list do rodziców i chciałem zapytać czy chcesz im coś przekazać albo o coś prosić, żeby ci wysłali - Regulus podszedł do mnie olewając dziewczyny i patrzył tylko pustym wzrokiem na mnie.

- W sumie to tak - powiedziałam po chwili zastanowiona - możesz napisać mamie, żeby kupiła mi większy mundurek i go przysłała bo z tego trochę wyrosłam - powiedziałam pokazując mu za krótkie rękawy od śnieżnobiałej koszuli - i żeby przysłała mój czarny długi płaszcz bo został na moim łóżku - Regulus bez słowa skinął głową i odwrócił się napięcie mając zamiar wyjąć, ale zatrzymała go Elle.

- Reg - zaczęła niepewnie - nie chciałbyś wyskoczyć w sobotę do Hogsmeade? - zapytała niepewnie.

- Nigdy nie odpuszczasz co? - zapytał nie odwracając się do nas jednak było widać bok jego twarzy i cień uśmiechu?

- Proszę - powiedziała błagalnie podchodząc do niego - będziemy się świetnie barwić jak za dawnych czasów.

- Okej - westchnął - ale nie podniecaj się za bardzo. Nie obiecuję, że znów będziemy się ze sobą zadawać. To tylko jeden wypad do Hogsmeade - po tych słowach wyszedł z sali nie racząc nas nawet spojrzeniem a ja usłyszałam pisk Elle.

- O Merlinie! Trzymajcie mnie! Zgodził się! - Elle cała w skowronkach skakała koło nas klaszcząc w dłonie a jej policzki były czerwone.

- To jeszcze nic nie znaczy - powiedziałam poprawiając sobie nogi, które wcześniej zarzuciłam na stolik Val i Ell - Regulus jest skomplikowany. Nie zgodziłby się z tobą spotkać jakby nie miał w tym jakiegoś interesu.

- Ty to wszystko widzisz czarno-biało Luna. Może jednak coś jeszcze do mnie czuje i chce odnowić tę znajomość - prychnęła ruda opadając na krzesło Val.

- Na pewno - prychnęłam. Po moich słowach ponownie zabrzmiał dzwon oznaczający rozpoczęcie lekcji. Zdjęłam leniwie nogi z ławki po czym obudziłam się w stronę tablicy.

- Na tych zajęciach będziemy przygotowywać wywar żywej śmierci - powiedział Slughorn wchodząc do sali po czym kazał nam iść po składniki do kantorka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top