Rozdział 9
Kilka dni minęło od naszej ostatniej rozmowy. Każdy z tych dni wydawał się niekończący, a ja utknąłem w wirze myśli, które nie dawały mi spokoju. Tobias był radosny, bawił się z Louisem i spędzał z nim coraz więcej czasu, ale ja czułem, że odległość między mną a Louisem staje się przepaścią, której nie potrafię pokonać.
Nie chciałem, żeby to się stało, ale im dłużej milczałem, tym bardziej czułem, jak strach paraliżuje mnie w obliczu naszej przyszłości. Z każdą chwilą zrywałem więź, która była tak piękna i obiecująca. Nie chciałem ranić Louisa, ale też nie potrafiłem pozwolić mu wejść głębiej w moje serce, gdzie wciąż tkwiły rany po stracie Liama.
W kuchni, przy porannym stole, Tobby jadł płatki śniadaniowe i opowiadał o jakiejś nowej grze, w którą grał z Louisem. Jego entuzjazm był zaraźliwy, a ja uśmiechałem się, ale w głębi duszy czułem ciężar.
— Mamo, wujek Louis jest najlepsiesy! — krzyknął z uśmiechem, a ja poczułem, jak żal wzbiera w moim sercu.
Wzdychając, wstałem i sprzątnąłem po nim, nie chcąc zburzyć jego radości. Pragnąłem, żeby był szczęśliwy, ale czułem się, jakby w moim sercu zagnieździł się strach. Strach przed tym, co mogłoby się zdarzyć, gdybym pozwolił Louisowi się do siebie zbliżyć.
Gdy tylko mały alfa poszedł się bawić, telefon zadzwonił. Louis. Patrzyłem na ekran przez chwilę, a moje serce przyspieszyło. Co mogło się stać? Czy w ogóle chciałem odebrać? W końcu, po chwili wahania, wcisnąłem zielony przycisk.
— Hej, Harry — powiedział Louis, jego głos brzmiał przez telefon jak zawsze: ciepło, przyjaźnie, ale teraz niósł ze sobą coś, co wyczułem jako niepokój.
— Hej — odpowiedziałem cicho. — Jak tam?
— Chciałem się z tobą spotkać — dodał, a w jego głosie wyczułem pewność, ale i frustrację. — Jestem w okolicy, czy mogę wpaść?
— Pewnie — odparłem, chociaż czułem okropny lęk przed ponownym spotkaniem z alfą.
„Pewnie" wydawało się dla mnie prostym słowem, ale wiedziałem, że to nie będzie proste. Odkąd Louis pojawił się w moim życiu, po raz pierwszy od dwóch lat czułem, że mogę być szczęśliwy. Ale to szczęście wiązało się z ryzykiem, które mnie przerażało.
Kiedy pojawił się w drzwiach, zobaczyłem, że jego oczy są pełne determinacji. Witał mnie jak zawsze, ale teraz czułem, że było to coś więcej. Siedliśmy przy stole, a Tobby biegał gdzieś w tle, bawiąc się swoimi zabawkami.
— Harry, musimy porozmawiać — powiedział Louis, przyglądając mi się uważnie.
— O czym? — zapytałem, udając, że nie rozumiem.
— O nas — odparł z naciskiem. — Od ostatniego razu, kiedy rozmawialiśmy, czuję, że się od siebie oddalamy. Chciałbym wiedzieć, co myślisz o naszej przyszłości.
Zamknąłem oczy, czując, jak ciśnienie wzrasta w moim sercu. To, co mówił, było słuszne, ale ja nie byłem gotowy na taką rozmowę. Myśli o Liamie znowu ożyły, wracając jak nieproszony gość.
— Nie wiem, Louis... — odpowiedziałem, czując, jak w moim głosie zagrzmiało rozczarowanie. — Nie wiem, co się dzieje.
— Rozumiem, że się boisz — powiedział, a jego ton był łagodny. — Ale musisz mi zaufać. Chcę być przy tobie i Tobbym. Chcę, żebyśmy byli razem.
Zarazem poczułem się szczęśliwy, ale i przerażony. Odsunąłem się od niego, czując, jak kłopoty z przeszłością powracają ze zdwojoną siłą.
— Zasługujesz na kogoś, kto nie jest obciążony przeszłością — powiedziałem, nie chcąc spojrzeć mu w oczy.
— To nieprawda! — Louis spojrzał na mnie z niedowierzaniem. — Nie chcę nikogo innego. Chcę ciebie, Harry.
— Louis, nie rozumiesz — odpowiedziałem, czując, jak w moim głosie pojawia się żal. — Chcę, ale...
Zatrzymałem się. Nie potrafiłem tego powiedzieć. Nie chciałem ranić Louisa, ale także nie mogłem pozwolić mu na zbliżenie się do mnie.
— Chcę, żebyś mi zaufał! — Louis podniósł głos. — To, co czuję do ciebie, nie ma związku z twoją przeszłością.
— A co z tym, co czuję? — zadałem pytanie, czując, jak łzy napływają mi do oczu. — Zabiłem się, żyjąc przeszłością! Chociaż fizycznie żyję i funkcjonuje dla Tobby'ego, to od dwóch lat moje serce jest martwe!
Jego twarz wykrzywiła się w wyrazie frustracji.
— Nie możesz ciągle żyć w cieniu Liama! On nie wróci, Harry. A uśmiercając swoje uczucia razem z nim, nigdy nie będziesz w stanie ruszyć do przodu!
Słowa Louisa uderzyły mnie jak cios. Dobrze wiedziałem, że ma rację, ale nie potrafiłem znieść tej prawdy. Odsunąłem się, czując, że w tej chwili w moim sercu narastała furia, którą starałem się zamknąć.
— Ty też nie rozumiesz, jak to jest — wykrzyknąłem. — Nie możesz mówić mi, jak mam się czuć!
— A ty nie możesz zamykać się na mnie! — jego głos był pełen emocji. — Ja chcę być przy tobie, Harry. Do cholery! Jesteś moją bratnią duszą! Nie uciekaj przed tym!
— A co, jeśli to mnie rani? Co, jeśli to wszystko tylko pogorszy ból, który już noszę? — krzyczałem, czując, jak cała frustracja przelewa się z mojego serca.
W moich oczach pojawiły się łzy, a Louis podszedł bliżej, ale nie mogłem go znieść. Spojrzałem w bok, by nie widzieć jego wyrazu twarzy.
— Nie jestem gotowy na nową miłość — powiedziałem, łamiącym się głosem. — Nie mogę być.
— Więc po prostu przestań żyć przeszłością! — wybuchnął Louis, a jego słowa były jak ostry nóż.
Zatrzymałem się, czując, jak serce mi pęka. Złość i ból zderzyły się ze sobą w mojej duszy. Po chwili ciszy spojrzałem na niego.
— Przestań! — krzyknąłem, czując, jak łzy spływają po moich policzkach. — Nie rozumiesz!
Cisza zapadła między nami, a ja spojrzałem na Louisa. W jego oczach widziałem, jak strach i ból kłębiły się w środku, a ja nie mogłem uwierzyć, że tak bardzo mu się narażam wciąż żyjąc przeszłością.
— Harry... — zaczął, ale ja nie chciałem go słuchać. Nie chciałem go więcej ranić.
— Nie! — krzyknąłem. — Po prostu... po prostu odejdź!
Louis spojrzał na mnie z bólem, a ja widziałem, jak jego serce pęka.
— Dobrze, Harry — powiedział cicho, a w jego głosie słychać było rezygnację. — Jeżeli tego chcesz, odejdę.
Gdy zamknął drzwi za sobą, poczułem się, jakbym zniknął. Zamknąłem się w sobie, a wokół mnie zapanowała cisza, która była jednocześnie przytłaczająca i przerażająca. Po chwili odwróciłem się w stronę drzwi i zacząłem płakać. Tobby jakby wyczuwając napiętą atmosferę zaszył się w swoim pokoju, a ja zostałem sam z myślami.
Siedziałem na kanapie w pustym salonie, czując, jak otacza mnie cisza. Kłótnia z Louisem wciąż nie dawała mi spokoju, a słowa, które wymieniliśmy, krążyły w mojej głowie bez końca. Wydawało mi się, że zawaliłem coś, co mogło być wyjątkowe, ale nie potrafiłem też tak po prostu wyzbyć się przeszłości ani zaufać nowym uczuciom. Byłem rozdarty, a niepewność, że popełniam ogromny błąd, drążyła mnie od środka.
Wziąłem telefon do ręki, przez chwilę wahając się, czy w ogóle powinienem angażować Nialla i Zayna w ten chaos, który się we mnie rozgrywał. Ale naprawdę potrzebowałem ich rady, więc w końcu zadzwoniłem do Zayna.
– Harry? – odezwał się niemal natychmiast, a w jego głosie dało się wyczuć troskę. – Wszystko okej?
– Nie... nie bardzo – przyznałem cicho, ledwo powstrzymując drżenie w głosie. – Możecie przyjechać? Naprawdę... naprawdę potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha i przytuli.
Zayn nie zadawał zbędnych pytań, obiecał, że zaraz z Niallem będą na miejscu. Gdy kilka minut później usłyszałem pukanie do drzwi, poczułem ulgę. Może w końcu znajdę jakieś wyjście z tego chaosu.
Weszli do środka i natychmiast otoczyli mnie ramionami, a ich ciepła obecność przypomniała mi, że nie jestem sam. To uczucie pomogło mi się trochę uspokoić, chociaż wciąż czułem napięcie. Czułem, jak między naszymi nogami przecisnął się Zahir pobiegł bawić się do pokoju z moim synem.
– Co się stało? – zapytał Zayn, gdy usiedliśmy na kanapie. – Wyglądasz, jakbyś miał coś ciężkiego na sercu.
Westchnąłem głęboko, wiedząc, że nie mogę dłużej trzymać wszystkiego w sobie.
– Pokłóciłem się z Louisem – zacząłem, czując, jak emocje wzbierają na nowo. – Chyba wszystko zepsułem. Próbowałem mu wytłumaczyć, że nie jestem gotowy na nową więź, że... że nie wiem, czy mogę dać mu to, czego potrzebuje.
Niall położył dłoń na moim ramieniu, a w jego oczach zobaczyłem troskę.
– Opowiedz nam o wszystkim. Może razem coś wymyślimy.
Zebrałem się w sobie, spoglądając w sufit, próbując znaleźć właściwe słowa.
– Louis... on jest przekonany, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Że jestem jego bratnią duszą – powiedziałem, a te słowa wciąż brzmiały mi w uszach obco. – A ja... Mam wrażenie, że to po prostu niemożliwe. Żaden wilk, żadna omega, nigdy nie spotkała dwóch bratnich dusz. Miałem już Liama. Kochałem go... i straciłem. Nie wiem, jak mogę po prostu... to przeskoczyć.
Zayn skinął głową, a jego spojrzenie było pełne zrozumienia.
– Wiem, że to trudne. Taki ból i strata zostawiają blizny na zawsze.
– Ale Louis nie jest Liamem – zauważył cicho Niall. – On nie próbuje zastąpić kogoś, kto już odszedł. Może... może wszechświat działa czasami w sposób, którego nie rozumiemy.
Spojrzałem na niego, czując narastający lęk.
– Ale jak mam pozwolić sobie na to wszystko... gdy wiem, że miłość może tak łatwo zostać odebrana? Jak mam się zaangażować, skoro już raz straciłem osobę, która była całym moim światem?
Niall zamyślił się, a potem spojrzał na mnie z pełną powagą.
– Louis nie prosi cię, żebyś zapomniał. On tylko chce być częścią twojego życia, nawet jeśli oznacza to, że będzie musiał dzielić się twoim sercem z przeszłością.
– A co, jeśli to błąd? Jeśli nigdy nie będę gotowy, a tylko zniszczę coś, co mogło być piękne? – spytałem, nie mogąc powstrzymać strachu.
– To ryzyko – zgodził się Zayn. – Ale może warto podjąć to ryzyko dla kogoś, kto daje ci nadzieję na nową miłość? Nie wszyscy spotykają nawet jedną bratnią duszę, a ty masz szansę na drugą.
Te słowa zasiały we mnie ziarenko nadziei, choć niepokój nie opuszczał mnie nawet na chwilę.
– Musisz pozwolić sobie na to, by poczuć coś nowego – powiedział Niall delikatnie. – Może na początku małymi krokami, ale nie zamykaj się przed możliwością szczęścia.
Miałem świadomość, że obaj mają rację. Czułem, jak ciężar tej decyzji przygniata mnie jeszcze mocniej, ale może... może rzeczywiście powinienem dać sobie szansę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top