"I MA PANI ŚLICZNĄ ORAZ UTALENTOWANĄ CÓRKĘ"
- Odkąd nam wyszło ludzie nie spuszczają z oczu!!!! . - Usłyszałam darcie dwóch kobiet. Przemierzałam korytarz uczelni, podniosłam głowę do góry i dostrzegłam Karolinę oraz Amelkę, które wygłupiały się starając śpiewać piosenkę, którą nagrałam z Quebonafide.
One są szalone, przysięgam, że kiedyś im coś zrobię.
"Śpiewały" tak, że były w centrum uwagi.
- Jesteście chore. - Zaśmiałam się i obejrzałam za sobie. Cóż, co prawda, to prawda, odkąd wyszło ludzie nie spuszczają z oczu.
- Nie pieprz. Jak u mamy? - Spytała Karolina. Co z mamą? Mieszkamy sobie razem. Pierwszego dnia rozmawiałyśmy bez przerwy. Kiedy pokazałam jej czym się zajmuję i co się zmieniło, zaczęła płakać z dumy, ja razem z nią wylewałam łzy, czekałam na to tak cholernie długo, chciałam żeby była ze mnie zadowolona i dumna, pragnęłam tego całym sercem. Postanowiliśmy razem z rodzicielką, że kupimy jej mieszkanie gdzieś w pobliżu mojego. Tak się cholernie cieszę, że teraz mam ją blisko, że mogę przedstawić jej moją drugą rodzinę, oprowadzić po drugim domu, którym jest studio.
- Lepiej niż kiedykolwiek, a i zapraszam jutro na obiad. Mama powiedziała, że chce poznać moich przyjaciół. - Obie machnęły głową i uśmiechnęły się. - Bądźcie o 15. - Wyciągnęłam telefon, po czym weszłam na mesenger. Napisałam na grupie "Wesoła ekipa", że zapraszam na obiadek na 15.
Poczułam obecność, ktoś stał obok mojego lewego ramienia i gapił mi się w telefon. Chamstwo...
Zwróciłam głowę i ujrzałam bruneta, o piwnych oczach. Jest na innym kierunku, ale słyszałam o nim. Był to ten słynny "Bad Boy", który przeleciał 70% lasek z uczelnii. Cholerny dupkek, myśli, że może każdym pomiatać.
- Cześć Iza.
- Um, cześć Mateusz. - Uśmiechnął się szeroko.
- Masz dzisiaj czas gdzieś wyskoczyć. - Jego propozycja jest dla mnie czymś czego nie muszę próbować, gdyż wiem, że będzie to totalna katastrofa, po prostu ten gość nie jest w moim typie. Pokręciłam głową na nie. - To spytam się w innym terminie skarbie. - Powiedział głośno odchodząc. Zrobił to specjalnie, by ludzie pomyśleli, że się spotykamy. Zrobił to by poczuć dominację? Cóż, na to wygląda. Ludzie nie są zaskakujący, są przewidywalni.
Ich ruch w moją stronę nie jest ani trochę zaskoczeniem. Zachowują się jak zwierzęta, chcą mieć wysokie miejsce w hierarchii ważności. To, czy chcemy dominować, czy nie, zależy po prostu od ludzkiej natury. Jestem głęboko przekonana, że z natury jesteśmy różni, także w pojmowaniu władzy.
Panując nad otoczeniem próbujemy zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa, którego nie zaznaliśmy w życiu rodzinnym. Nie chcemy żadnych wstrząsów, niespodziewanych zdarzeń ani uczuć. Uczucia, jakie zwykle przeżywaliśmy w dzieciństwie, to wstyd, ból, gniew, strach, bezsilność, smutek, rozpacz, niechęć czy wstręt. Wolimy więc teraz, na wszelki wypadek, nie czuć nic.
Niektórzy również mylą miłość z chęcią posiadania osoby. Owszem są czuli, ale w tej czułości
prawie zawsze jest taki podtekst "robię to po to by Cię nie stracić" - jest
to swego rodzaju przekupstwo, a najgorsze, że zwykle taka osoba nie zdaje sobie sprawy ze swoich czynów, dla niej takie zachowanie - miłość
poplatana z zazdrością jest jak najbardziej normalne.
Jest wiele sposób oraz rodzajów pokazania jakiejkolwiek dominacji.
Istnieje ludzkie jest skomplikowane, odczytywanie swoich emocji również.
Ciężko być kimś kim się nie jest...
- Zapraszam. - Otworzyłam drzwi do mojego mieszkania Oli, Roksanie, Krzysztofowi, Kubie, Karolinie oraz Amelce. Grupa przyjaciół przyniosła wino, kwiaty oraz lody.
Weszliśmy do salonu, gdzie moja rodzicielka stała przy krześle, którym miała usiąść. Ten dzień jest wyjątkowy, czuję to. Czekałam na to tak cholernie długo. Odzyskałam mamę, mam przyjaciół. To jest prawdziwe szczęście.
Przyjaciele powitali moją mamę. Krzysztof oraz Kuba dali jej bukiet, a dziewczyny wino. Wszyscy siedliśmy przy stole, gdzie sporzywaliśmy posiłki przyżądzone przez mamę.
- Bardzo pyszne Pani Małgosiu. - Odezwał się uśmiechnięty Quebonafide. Mężczyzna siedział po mojej prawej stronie. Spojrzałam na starszą kobietę, która również się uśmiechała.
- Ohh dziękuję Jakubie. - Zakrztusiłam się swoją lazaniom. Cholera powiedziała Jakub. Kuba jedynie pomachał głową i poklepał mnie po plecach.
- Mamo Kuba, nie Jakub.
- Najmocniej przepraszam. - Uśmiechnęła się. Kuba spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się szeroko, oczywiście zrobiłam to samo co on. Jego spojrzenie nie było przelotne, było długie i skupione. Poczułam coś czego nie powinnam, moje serce przyśpieszyło, przyjemne uczucie zawładnęło moim ciałem. Kurwa.
Charakterystyka miłości oparta o namiętność, intymność i zaangażowanie może niektórym burzyć dotychczasowe podejście do tego uczucia, albo wręcz zniechęcić do angażowania się w bliskie relacje. Po co przywiązywać się do innych ludzi i składać im trudne do zrealizowania obietnice? Przecież to, co w miłości najlepsze szybko znika, zostawiając jedynie szereg zobowiązań i rutynę składających się na „prozę życia”. Związek z racji opierania się na wszystkich składników miłości można uznać za jej idealną formę. Życiem nie kierują jednak baśniowe reguły i dlatego kompletna miłość ma swój kres. Z czasem poziom namiętności pomiędzy dwojgiem ludzi obniża się. Wciąż obecne intymność i zaangażowanie tworzą teraz związek przyjacielski, który może trwać bardzo długo, niekiedy nawet do końca życia i dostarczać jego uczestnikom wiele satysfakcji. Niewykluczone też, że w związku takim sporadycznie wybuchać będą nowe porywy namiętności przypominające o tym, co pomiędzy partnerami działo się kiedyś. Gdy „na placu boju” pozostanie jedynie zaangażowanie, związane na przykład z wychowywaniem dzieci, prowadzeniem wspólnej firmy czy zobowiązaniami prawnymi związek przyjmuje formę pustą i utrzymywany jest niejako „na siłę".
Ciężko jest kochać, lecz co się ze mną stało? Wiem jak kończą zazwyczaj się związki i miłość, a jednak moje serce jest nieuległe. - Jesteście w związku? - Spojrzałam z wielkimi oczyma na matkę.
- Nieeeee mamo, nie rób mi siary!!! - Zrobiłam facepalm, każdy się zaśmiał włącznie z Kubą.
- Córeczko, te wasze spojrzenie wprowadziło mnie w błąd.
- Przyjaźnimy się. - Wtrącił Quebonafide. - I ma pani śliczną oraz utalentowaną córkę. - Oto właśnie w tej sposób moja twarz zamieniła się w buraka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top