Rozdział 7

- Ty - wysyczałam w kierunku tego zdrajcy. - Pieprzony sukinsynu, zabiję cię!

Niewiele myśląc, podbiegłam do niego i z całej siły uderzyłam chłopaka w twarz. Palant miał szczęście, że ludzie grający na gitarze musieli mieć krótkie paznokcie, bo inaczej miałby na swojej buźce bardzo brzydkie szramy. Spoliczkowanie go jednak mi nie wystarczyło i kiedy spojrzał na mnie tymi swoimi skruszonymi oczkami, zaczęłam go okładać tamtym szmatławcem, który przyniósł mi Scott. Dzieciak nawet się nie bronił i dobrze, ponieważ zamierzałam wepchnąć mu tą gazetę do gardła, żeby nie wydostał się z niego już żaden dźwięk. Nagle poczułam czyjeś ręce oplatające mnie w talii i odciągające mnie od mojej ofiary.

- Uspokój się, kochana, błagam cię - poprosił mnie Scott, ale ja go nie słuchałam, tylko rzucałam w kierunku Mendesa wszelkiego rodzaju obelgi. Teoretycznie odciągnięcie mnie od kogoś powinno być proste, gdyż byłam miniaturową i dość szczupłą osóbką, lecz mój manager miał z tym spory problem, gdyż wymachiwałam rękami i nogami, starając się uwolnić. Chyba zyskałam nową siłę, przez wściekłość na tego skończonego kretyna.

- Gówniarzu, idź do sali konferencyjnej. Tam czeka twój manager, a my zaraz dojdziemy - zwrócił się do niego Scott, nadal walcząc ze mną, ale wciąż bezskutecznie. Shawn z chęcią wykorzystał okazję do ulotnienia się stamtąd, a Kenwood puścił mnie, gdy tylko tamten zamknął za sobą drzwi.

- Trzeba ci przyznać, że masz sporo energii - skomentował moje zachowanie, ocierając pot z czoła.

- Za to ty masz mi teraz pokazać, że jesteś odpowiednim człowiekiem na tym stanowisku i wykończ tego małego padalca. Chcę, żeby jego kariera skończyła się, zanim w ogóle się zacznie. Zrób z niego rasistę, szowinistę, kogo chcesz. Jebie mnie to tak szczerze. Po prostu go zniszcz. Ma nas błagać o litość, zrozumiano? - Całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. Byłam rozjuszona i nie zamierzałam tego ukrywać. Jak on mógł mi to zrobić? A ja prawie mu zaufałam! Boże, faceci byli okropni, a zwłaszcza młodzi faceci. Potraktował mnie jak bilet do sławy. Byłam dla niego tylko laską, której można użyć jak i kiedy mu się podobało.

Kenwood pokiwał energicznie głową, bo nie śmiał zaprotestować. Pewnie obawiał się, że za moment rzuciłabym się też na niego.

Idąc przez korytarz, czułam się, jakbym ruszyła na wojnę przeciwko temu zdradzieckiemu dupkowi. Miałam ogromną nadzieję, że Scott pokaże na co go stać i zniszczy karierę Shawna, zanim ta mała plotka, którą wymyślił, zdąży ją rozkręcić.

Wkroczyłam razem z moim managerem do sali konferencyjnej i rzuciłam wściekłe spojrzenie w kierunku Mendesa i Browna. Ten pierwszy unikał mojego wzroku, natomiast drugi dumnie patrzył w moją stronę. Musiałam się powstrzymywać, żeby do niego nie podbiec i go nie zaatakować.

- Chyba mamy coś do omówienia, czyż nie? - zapytał Kenwood agresywnie.

- Nie mam pojęcia o czym pan mówi - odparł Brown, na co parsknęłam śmiechem. Scott uciszył mnie gestem.

- Pana klient upublicznił fałszywe informacje o mojej klientce, czym naraził ją na negatywny odzew ze strony mediów.

- Właśnie, ty fałszywy gnoju - warknęłam na niego, ale nawet to go nie przeraziło.

- Alison, tylko spokój nas uratuje - odezwał się do mnie łagodnym głosem Kenwood.

- Ja jestem spokojna - wycedziłam przez zęby. - Jestem oazą spokoju. Jestem pierdolonym kwiatem lotosu na spokojnej tafli jebanego jeziora, jasne?

- Dobra, nic nie mówiłem - odparł i wrócił spojrzeniem do tamtej dwójki. - Słucham pana, co możecie nam powiedzieć na ten temat?

- Przepraszam bardzo, ale co ma pan dokładnie na myśli, bo z tego co sobie przypominam, to pan Mendes nie wypowiadał się o pani Alison Wonderland negatywnie, a już na pewno nie upublicznił fałszywych informacji na jej temat - On zgrywał idiotę czy naprawdę nie miał pojęcia o wywiadzie?

- Masz zawiązany krawat tak mocno, że krew nie dopływa ci do mózgu czy po prostu dzielisz dwie szare komórki z panem gadatliwym? - spytałam złośliwie.

Scott wziął ode mnie gazetę i położył ją na stół.

- Może powinien pan w takim razie przeczytać ten wywiad - zasugerował Kenwood. Zerknęłam na Shawna, który wpatrywał się na swoje buty, ciągle unikając mojego wzroku. Dostrzegłam, że chłopak miał na wargach resztki mojej czerwonej szminki i natychmiast zacisnęłam usta, próbując ukryć swoje upokorzenie.

- Czytałem ten wywiad, panie Kenwood - odpowiedział z wyższością, jakby tylko czekał na tą chwilę. - Mój klient wypowiadał się o pana klientce w samych superlatywach. Nawet przytoczę tu fragment, jeśli pan pozwoli.

Brown sięgnął po gazetę i przeczytał na głos:

- ,,Alison jest wspaniała i świetnie się nam razem pracuje. Myślę, że jesteśmy w stanie stworzyć coś wspaniałego i to nie tylko w studiu. Jest między nami chemia i sądzę, że naprawdę się rozumiemy".

Słuchanie tego przyprawiało mnie o mdłości. Posłużył się moją osobą, żeby zyskać odrobinę rozgłosu. Naprawdę się co do niego pomyliłam. Nie był niewinny, tylko wyrachowany. Udawał zakochanego we mnie, aby mieć pewnie jakieś pikantne szczegóły do opowiedzenia.

- Sam pan widzi... - zaczął Scott, ale manager Shawna mu przerwał, unosząc dłoń.

- Shawn Mendes nie powiedział niczego złego na temat pana klientki - twierdził uparcie.

- To prawda, ale rozpowszechnił fałszywe informacje na jej temat - odparł wkurzony Scott. Ten facet działał nam obojgu na nerwy.

- O nie. Pan Mendes stwierdził tylko, że dobrze się dogaduje z panną Wonderland i to wszystko.

- Jest między nami chemia i możemy stworzyć coś wspaniałego nie tylko w studiu? Czy to według pana oznacza, że tylko dobrze się dogadujemy? On sugeruje, że ze mną jest - wtrąciłam się, ponieważ nie mogłam wytrzymać jego paplaniny.

- Nie, moja droga. Mój klient przyznał, że znaleźliście wspólny język i być może w przyszłości będziecie się spotykać, nie tylko dla polu zawodowym. Nie sprecyzował on jednak, co miał na myśli. Może chodziło mu o przyjaźń? Nie wiemy tego, zresztą interpretacja należy do odbiorcy. A co do tej wspomnianej chemii, wiele gwiazd nie raz wypowiadało się w ten sposób o swoich tekściarzach. Powołam się na jeden z wywiadów Eltona Johna, który twierdził, że jego tekściarz i jednocześnie przyjaciel, Bernie Taupin, jest jego bratnią duszą i zawsze go rozumiał. Mimo to, mężczyźni nie spotykali się nigdy, ponieważ jak wszyscy wiemy Elton ma męża i dzieci, którym absolutnie nie przeszkadzała tamta wypowiedź - tłumaczył mi, jakbym była niespełna rozumu.

- Ale ja nie mam męża, który mógłby udowodnić, że to tylko metafora! - krzyknęłam.

Brown się roześmiał i odparł:

- Panno Wonderland, to już nie moja sprawa. Nie interesuję mnie pani życie uczuciowe, a tym bardziej pani stan cywilny.

- Skoro pana to nie interesuje, to niech pana klient odwoła wszystkie rzeczy, które o mnie opowiadał. Może jestem kobietą, ale to nie oznacza, że pozwolę się wykorzystywać mężczyznom. Pracowałam latami na to, co mam i nie pozwolę, żeby jakiś gówniarz wykorzystywał sobie mnie jako klucz do sukcesu.

- Oczywiście, możemy wydać odpowiednie oświadczenie, ale niech się pani zastanowi, jak to będzie wyglądało. Najpierw decyduje się pani na współpracę z młodym artystą. Raczej dobrze się ze sobą dogadujecie, zważywszy na zdjęcie, które ostatnio dodała pani na media społecznościowe. Dodatkowo została pani zauważona podczas wychodzenia z kawiarni, w której dziwnym trafem znajdował się także mój klient. Następnie pan Mendes mówi o pani bardzo pozytywnie w wywiadzie, a parę dni później miałby wydać oświadczenie, że powiedział o parę słów za dużo i nie miał tego na myśli? Hmm... Ktoś mógłby powiedzieć, że biedny chłopiec się w pani zakochał, a pani się nim zabawiła i odrzuciła, kiedy próbował się do pani zbliżyć. Jak bowiem wszyscy wiemy pani reputacja nie jest zbyt ciekawa, szczególnie jeśli chodzi o ilość pani partnerów. Takie działanie z naszej strony jedynie by ją pogorszyło - podsumował potulnie, ale w jego oczach dostrzegłam rozbawienie. Nie wierzyłam własnym uszom! Te dwa sukinsyny to wszystko starannie zaplanowały. Jeszcze to jak ta cholerna papuga wypomniała mi, że miałam dużo chłopaków. Co to była za seksistowska świnia!

- To nie twój ani niczyj inny interes z iloma facetami spałam. Jeśli będę miała ochotę, to prześpię się z całym LA i nikogo nie powinno to obchodzić, a już szczególnie nie powinno to obchodzić żadnego podstarzałego dziada posiadającym za duże ambicje - oburzyłam się, ale manager Mendesa wydawał się być zachwycony moją reakcją. Pragnęłam wówczas jak najszybciej się go pozbyć z tego budynku, a najlepiej z tego kraju. Okropny człowiek.

- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty - zauważył wesoło.

- Scott... - szepnęłam błagalnym tonem, licząc na to, że mój manager zaraz zniszczy Browna jakimś dobrym argumentem. Ten jednak spojrzał na mnie bezradnym wzrokiem.

- Przykro mi, kochana, ale on ma rację. Teoretycznie nie zrobili nic przeciwko tobie.

- A praktycznie media będą chciały mnie wykończyć - burknęłam w odpowiedzi.

- Wiem, ale jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Jeśli ty będziesz zaprzeczać, to i tak ci nie uwierzą, bo uznają, że chronisz wasz związek, a jeśli Mendes to zrobi i odwoła swoje słowa, wyjdziesz na łamiącą nastoletnie serca sukę - stwierdził załamany. - Gdyby cię w jakiś sposób skrytykował, to mielibyśmy prawo wymagać od niego sprostowania, ale on brzmi jak zwykły zakochany dzieciak i to ty grałabyś w tej historii złą rolę. Niestety, oni mają rację co do twojej reputacji i wiesz czyją stronę wezmą. Nie wspominając o tym, że jesteś kobietą, a oboje dobrze wiemy, że płeć piękna ma o wiele trudniej w tej branży. Jeden błąd i jesteś skreślona, a te sępy tylko czekają aż skrzywdzisz jakiegoś biednego, niewinnego chłopca, który ci zaufał.

Złapałam go za klapy garnituru i przyciągnęłam do siebie agresywnie.

- Posłuchaj uważnie, kochaniutki, do jutra masz wymyślić sposób, aby to wszystko odkręcić i nie obchodzi mnie jak to zrobisz. Masz to naprawić - wycedziłam. - Jeżeli nie dostanę sensownego rozwiązania naszego kłopotu, to wylatujesz razem z tymi dwoma zdrajcami.

Po tej odważnej deklaracji wyszłam z sali, zostawiając za sobą przerażonego Scotta, zadowolonego z siebie Browna i Shawna, który przez cały czas miał nieodgadnioną minę.

*PERSPEKTYWA SHAWNA*

Popisałem się jak nigdy. Prawdopodobnie zniszczyłem naszą relację, zanim ona się w ogóle rozpoczęła. Już wcześniej miałem wyrzuty sumienia, ale po tym jak mnie pocałowała, nabrałem ochoty, by rzucić się pod pociąg. Alison naprawdę chciała dać mi szansę, a ja ją zdradziłem i upokorzyłem. Brakowało jeszcze, żebym jej napluł w twarz i byłoby idealnie. Kiedy przysłuchiwałem się rozmowie naszych managerów, byłem bliski zwymiotowania. Mina Alison, gdy Andrew całkowicie ją uciszył za pomocą swoich argumentów, mówiła więcej niż tysiąc słów. Wściekłość, zaskoczenie, a wreszcie bezradność pojawiały się po kolei na jej twarzy jak kalejdoskop. Chyba pierwszy raz widziałem u niej tyle emocji na raz. Tym razem nie cieszyłem się, że to ja je wywołałem. Potraktowałem ją okropnie i wiedziałem, że sobie tego nie wybaczę. Powinienem był walczyć z Andrew, ale byłem nikim, więc co mogłem zrobić? Wziąłem z hotelowej szafki swój telefon, dbając o to, by nie włączać internetu, ponieważ nie chciałem czytać tych wszystkich nagłówków na temat domniemanego związku między mną a Alison. Włączyłem notatnik i zapisałem w nim kilka wersów.

And when we kissed I felt like that kid in love, yeah

And I know that I'll probably regret it

I might wish I never said this at all

Oh I hate to hurt you

But I got to be honest

I can't give you what you need, oh

You deserve more than I can promise

And I'm just tryna, I'm just tryna

Baby, I'm just tryna be honest

I'm tryna be honest with ya

You know that I'm sorry

But I'm tryna be honest with ya

Moje użalanie się nad sobą przerwał telefon od Andrew.

- Shawn, mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top