Rozdział 31

Siedząc w gabinecie Scotta Kenwooda, czułem się tak, jakbym przychodził do ojca dziewczyny, którą kocham, po błogosławieństwo, a to przecież nie było nic takiego. Mieliśmy po prostu powiedzieć naszym managerom, że ustawka przeciągnie się na czas nieokreślony. Zamierzaliśmy im oznajmić, że nasz udawany związek, które miał się zakończyć głośnym zerwaniem i kilkoma wielkimi hitami od każdego z nas, przestał być fałszywy i nie zrobimy tego, co nam kazali. To absolutnie nie było stresujące...

- Uspokój się, bo wyglądasz, jakbyś był o krok od omdlenia - zaśmiała się Alison. Jak na ironię, nigdy nie widziałem jej tak spokojnej. Przyszła tam nie jako produkt Kenwooda przynoszący mu zyski, ale jego przełożona. Nie chciała go prosić o pozwolenie na bycie ze mną, ale informowała go o zmianie planów i nic nie zapowiadało na to, żeby Scott mógł z nią w tej kwestii dyskutować. Naprawdę przeszła ogromną przemianę i ponownie przypominała tą wesołą nastolatkę, którą na początku naszej znajomości oglądałem na filmikach.

- Staram się, ale zaraz rozpęta się piekło - odparłem, podrygując nerwowo na krześle. Blondynka wywróciła swymi pięknymi oczami.

- Jeśli ktoś tu rozpęta piekło, to ja im w przypadku jakichś zażaleń z ich strony - prychnęła dumnie, co odrobinę mnie uspokoiło. W końcu ona miała więcej władzy niż ja ze względu na swój status gwiazdy.

Do środka weszło dwóch dobrze znanych nam mężczyzn, śmiejąc się do siebie jak starzy kumple. Cóż, najwidoczniej ustawki łączą także managerów. Obydwaj zasiedli po drugiej stronie biurka. Nie umknęło mojej uwadze, że tym razem Andrew miał własne krzesło. Byli trochę jak diaboliczny duet. Czekałem aż zaczną sobie pożyczać ciuchy.

- Czemu zawdzięczamy to spotkanie? - spytał na powitanie Kenwood.

- Zazwyczaj to my zwoływaliśmy was do siebie, a nie na odwrót - zauważył słusznie Andrew.

- Tak, ale teraz my mamy wam coś do przekazania - zakomunikowała im Alison, unosząc podbródek. Gertler zmierzył ją wzrokiem.

- Jesteś w ciąży? - zapytał podejrzliwie.

- Nie jestem w żadnej ciąży - odrzekła dziewczyna i wyczułem w jej głosie irytację z powodu tego, że nie pozwolił jej skończyć.

- Musisz iść na odwyk? - zgadywał dalej Andrew. Dostrzegłem, jak Scott zacisnął usta w wąską kreskę, by nie parsknąć śmiechem. Znał swoją podopieczną i pewnie zdawał sobie sprawę, że takie wytłumaczenie było niemożliwe.

- Zadaj jeszcze jedno takie pytanie i przysięgam, że cię wyleję - warknęła do niego. Mężczyzna wyszczerzył się wrednie w jej kierunku.

- To nie ty mnie zatrudniasz - odparował.

- Andrew, wkurwiasz nawet mnie, więc zamknij się chociaż na chwilę - wtrąciłem się, ponieważ nie mogłem dopuścić do tego, żeby zwracał się w taki sposób do mojej ukochanej. Ten wzruszył w odpowiedzi ramionami, dając nam znak, byśmy kontynuowali.

- Jesteśmy razem - wypaliłem wreszcie. Boże, tak długo czekałem, by móc to powiedzieć i nie kłamać. Uwielbiałem samo brzmienie tych słów.

- Tak, wiemy. Sami was do tego zmusiliśmy - zakpił Kenwood, ale Alison potrząsnęła przecząco głową.

- My naprawdę jesteśmy razem. To przestała być ustawka i dlatego przyszliśmy. Nie chcemy ze sobą zrywać, tak jak zaplanowaliście - wyjaśniła rzeczowo dziewczyna. Mężczyźni zamrugali szybko, patrząc to na nią, to na mnie.

- To żart? - zapytał mój manager zdezorientowany.

- Nie, ja i Alison zostaliśmy parą w rzeczywistości, ale nie przesadzajmy z tymi gratulacjami - rzuciłem sarkastycznie i zaplotłem ręce na piersi. Wcześniej się stresowałem, ale wtedy byłem gotowy do walki o nasz związek.

- Alison, czy tobie do reszty odbiło? - wykrztusił zszokowany Scott, świdrując ją spojrzeniem. Najwidoczniej nie był zadowolony z faktu, że wymyślona przez niego historyjka stała się prawdą, ponieważ pokrzyżowało to mu plany. - Mieliśmy umowę, że jesteście ze sobą do kwietnia, a potem kończymy to z hukiem i robimy dramę na pół kraju.

- Niestety, emocjami nie można tak łatwo sterować i to nie nasza wina, że się w sobie zakochaliśmy, a nie będziemy wieszać na sobie psów przez jakąś durną umowę - odparła artystka. Nie sądziłem, że dożyję momentu, w którym powie, że uczucia są ważniejsze niż wizerunek.

- A co z albumem? Byłaś wściekła, że musieliśmy przełożyć datę wydania do czasu waszego zerwania, a teraz? Zamierzasz czekać, dopóki ten małolat cię nie rzuci, żeby go wypuścić? - dopytywał jej agent, ignorując moją egzystencję.

- Przemyślałam to. Wstrzymam się jeszcze chwilę z tym materiałem, który już mam i stworzę do niego drugą część. No wiesz, wydanie dwupłytowe. Na pierwszej znajdą się wszystkie smutne utwory, które miały wyjść na pierwszej wersji albumu, a druga będzie zupełnie inna. Pokażę przez muzykę powolny proces leczenia złamanego serca, a później zakochanie się ponownie. Każdy dostanie coś dla siebie, bo będą tam różnorodne piosenki.

- Wow - wyrwało mi się i zasłużyłem tym na ciepły uśmiech wokalistki. Nie rozmawialiśmy na temat jej płyty, więc nie wiedziałem co chciała z tym zrobić, ale bardzo spodobał mi się ten koncept.

- A co z tobą? - zwrócił się do mnie Andrew. - Też miałeś wydać album, po którym zostaniesz okrzyknięty nowym bad boyem młodego pokolenia.

- Pamiętam, ale o tym wiedział tylko nasz team, a dla świata na razie jestem dość grzecznym chłopcem ze względu na single, jakie wypuszczam, więc równie dobrze możemy to kontynuować, zresztą dużo lepiej się czuję jako ,,ten grzeczny" niż ,,bad boy". To bliższe mojemu charakterowi.

- Próbowaliśmy stworzyć drugich Justina i Selenę, a wyszła nam Blake Lively i Ryan Reynolds - zawyrokował Gertler, spoglądając na managera Alison, który kręcił głową z niedowierzaniem.

- My jeszcze nie mamy dzieci, więc spokojnie.

- Czy ty powiedziałeś jeszcze? - wymamrotała w moim kierunku wokalistka.

- Omówimy to w domu, dobrze? - odszepnąłem wesoło, na co ona wywróciła oczami.

- A moja matka się bała, że on się nie zaangażuje - mruknęła sama do siebie, ale wyglądała na szczęśliwą, więc byłem spełniony, że do tego doprowadziłem i zmieniłem jej nastawienie do życia.

- Dobra, zostawmy tą dyskusję o dzieciach, a skupmy się na ważniejszej sprawie - przerwał nam Kenwood. - Jak mniemam planujecie kontynuowanie związku, ale na jakich zasadach?

Wymieniliśmy z ukochaną spojrzenia. Obgadaliśmy to wcześniej, chociaż początkowo nie mogliśmy się w tej kwestii dogadać. Każde z nas widziało to inaczej, ale ostatecznie wszystko sprowadzało się do tego, że się kochaliśmy.

- Owszem, jesteśmy zdania, że niewiele musi się zmieniać. Nadal możemy dodawać posty na social mediach, ale nie zamierzamy odstawiać żadnej szopki z dzwonieniem do paparazzich przed randką. Na gale możemy razem chodzić, ale wspólne wywiady w telewizji odpadają, ponieważ to jest żenujące i robione za bardzo pod publiczkę - wytłumaczyła rzeczowo Alison, przybierając swój profesjonalny ton.

- Z jednym wyjątkiem - dopowiedziałem, ściągając na siebie uwagę mężczyzn. - Planujmy udzielić wspólnego wywiadu, w którym zdradzimy co nas naprawdę łączyło.

- To znaczy? - zapytali niemal jednocześnie.

- Wyznamy światu, że nasz związek był ustawką, ale już nie jest - sprecyzowałem wyzywająco. Scott zdębiał bardziej niż na informację o prawdziwości naszych uczuć.

- Czy ciebie pojebało, dziecko? - prawie krzyknął. - W tej branży się nie mówi o ustawkach, a jeśli już to dopiero po paru latach i tylko w skrajnych przypadkach, kiedy nie da się zaprzeczyć, na przykład, gdy mamy do czynienia z osobą homoseksualną, a według prasy był w związkach z kobietami.

- Chcę wreszcie być szczera ze swoimi fanami - powiedziała twardo Alison, piorunując swojego managera wzrokiem. - Zasłużyli na to. Wspierają mnie, odkąd pamiętam.

- To akurat może być niezłe zagranie – nieoczekiwanie poparł ją Andrew. - Twoja klientka dostanie nagłówki o tym jak walczy z ohydną branżą, która zmusza ludzi do takich rzeczy, natomiast mój chłopak wyjdzie na rycerza w lśniącej zbroi ratującego księżniczkę z łap złych ludzi. No wiesz, uwolnił ją od presji i odpowiedzialności, jaka na niej ciążyła. Jakie to by było genialne promo dla ,,Treat You Better", które ostatnio próbuję wepchnąć na każdą playlistę na Spotify, żeby zrobić z tego hit. Przecież to wymarzone promo.

- Dla twojego gówniarza tak, ale czy dla Alison także? Ta branża wciąż jest cholernie seksistowska, więc nie potraktuje kobiety wojującej z nią zbyt dobrze - sarknął w odpowiedzi jego przyjaciel.

- Dlatego pora, żeby kobieta w końcu mogła zabrać głos i dała światu do zrozumienia co jest nie tak w show-biznesie, by ten seksizm zwalczać, jednak przede wszystkim ta kobieta – Blondynka wskazała na siebie palcem. - Nie będzie tolerować więcej bycia kontrolowaną przez jakiegokolwiek faceta. To dotyczy się również ciebie, Scott. To ty pracujesz dla mnie, a nie na odwrót. Zapamiętaj to i dostosuj się do moich polecań, które właśnie ci przekazałam.

Bezgłośnie poruszyłem ustami, mówiąc jej: kocham cię. Skwitowała to puszczeniem mi zalotnie oczka, co przyprawiło mnie o zawrót głowy, bo wciąż byłem pod wrażeniem jej urody. Cóż, moja dziewczyna była wspaniała i wygrała walkę o samą siebie. Nie mógłbym być bardziej dumny.

*PERSPEKTYWA ALISON*

Jakiej rady udzieliłabym sobie sprzed lat jeszcze nie tak dawno? Nie bądź sobą. Nie otwieraj się zbytnio przed publiką, bo później media to wykorzystają jako broń przeciwko tobie. Teksty twoich utworów będą analizowane tak, by dopasować je do konkretnego faceta i nikogo nie będzie obchodzić to, że wlałaś w tworzenie ich całą siebie. Ważne było to, że być może źle wypowiedziałaś się tam na temat byłego. Nagle z dziewczyny słynącej z tego, że pisała boleśnie szczere teksty, zostałam więźniem wizerunku, który mi przypisano – chorobliwie zazdrosnej i walniętej podrywaczki. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek spojrzę w głąb siebie, po to, aby odszukać w sobie tą, którą byłam, zanim show-biznes pokazał mi jak brutalny był świat. Zasady w tym bagnie są takie, że jeśli oddasz im siebie i twoja osobowość spodoba się publice, to wycisną z ciebie wszystko. Może dlatego przybierałam do wywiadów maskę ciepłego, ale wciąż profesjonalizmu. Dziwnie było się tego pozbyć i ponownie zmusić się do bycia autentyczną w kontaktach z dziennikarzami.

- Gotowa, Ally?

Odwróciłam się, by zerknąć na swojego chłopaka. Jego pogodne usposobienie podtrzymywało mnie na duchu nawet w tym momencie.

- To ja powinnam o to pytać ciebie. Ty jesteś laikiem w tych sprawach, nie ja - rzuciłam z kpiarską nutą w głosie.

- Najważniejsze, że w innych sprawach sobie radzę - wymamrotał, całując mój kark. Na potwierdzenie tych słów natychmiast dostałam gęsiej skórki. - A tak na poważnie, to nie wyglądasz za dobrze. Chcesz to odwołać?

- Nie, zapowiedzieliśmy wielki wywiad i fani dostaną ten wywiad, choćbym miała tam paść na wizji – stwierdziłam walecznie, a dzieciak zachichotał.

- Pięć minut, proszę zająć swoje miejsca - zwróciła się do nas producentka ze słuchawkami na uszach oraz przyczepionych do nich mikrofonem. Złapałam Shawna za rękę i razem wyszliśmy stawić czoło światu. Usiedliśmy na czarnych fotelach ustawionych blisko siebie i wyprostowaliśmy się, czekając na znak od ekipy.

- Uwaga, za pięć, cztery, trzy, dwa... - Zamiast jeden mężczyzna przy kamerze wycelował palec wskazujący w nas i weszliśmy na wizję. Blondyn w średnim wieku znajdujący się naprzeciwko nas wyszczerzył się w kierunku kamery, prezentując widzom rząd śnieżnobiałych zębów, o które mogłam się założyć, że były sztuczne.

- Witam serdecznie w naszym show! - odezwał się prowadzący. - Moim gościem tego wieczora jest wyjątkowo znana para, która sporo namieszała w show-biznesie i prawdopodobnie zrobi to znowu, ponieważ dziś mają dla państwa ważną wiadomość do przekazania. Czy to ślub, a może w ich domu pojawią się małe dziecięce stópki? Sprawdźmy to! Oddaję więc głos Alison Wonderland i Shawnowi Mendesowi. Dobry wieczór, kochani.

- Cześć, cieszymy się, że możemy tu być - odparł sympatycznie dzieciak. Tym razem nie grał nikogo. Wreszcie mógł być sobą.

- Dokładnie, zwłaszcza, że mamy dużo do wyjaśnienia - dodałam tajemniczo. Mężczyzna wstrzymał teatralnie oddech tak, aby każdy przed ekranem go usłyszał.

- Słuchamy, kochani, jaki to sekret był przez was strzeżony?

Zerknęłam na Mendesa, który skinął mi głową, dając mi wolną rękę. Czułam, że to będzie jedna z trudniejszych rzeczy, jakie miałam zrobić, ale skoro zaczęłam, to musiałam skończyć. Koniec z maskaradą. Pora pożegnać się z Alison Wonderland i dać dojść do głosu Alison Wilson, którą zgubiłam w drodze na szczyt.

- Domyślam się, że wszyscy znają termin ,,ustawka" - Prowadzący wyglądał na zbitego z tropu. Tego się nie spodziewał. - Moja specjalistka od PR użyła definicji mówiącej, że to związek dwóch osób mający nieść ze sobą korzyści wizerunkowe czy też materialne. Nie jest sekretem, że masa gwiazd bierze udział w takich akcjach, nawet te wielkiego kalibru i ja... również do nich należałam. Byłam w kilku ustawkach, czemu skrupulatnie zaprzeczałam, lecz już nie zamierzam się wypierać, zresztą tamte ustawki nie są istotne. Najważniejsza jest moja ostatnia ustawka.

Ucichłam, by oddać pałeczkę swojemu chłopakowi i choć przeważnie prowadzący programów typu talk show ciągle wtrącają jakieś uwagi gościom, to teraz nasz gospodarz milczał, nie wiedząc jak ma skomentować to, co się aktualnie działo.

- To nasz związek był ustawką - ciągnął Shawn. - Początkujący piosenkarz i wokalistka, która stała się już niemal żywą legendą. Brzmi świetnie, czyż nie? Przyznaję, że nieco wmanewrowałem Alison w całe przedsięwzięcie, ale żałowałem nie raz, bo to nie powinno tak wyglądać. Sława powinna wynikać z twojego talentu czy przynajmniej osiągnięć, a nie faktu, że sypiasz z kimś znanym, ale wracając do tematu, ustawka miała trwać pół roku. Trwaliśmy w tym chorym układzie, mimo, że nie zawsze było kolorowo, no ale musieliśmy sprawiać wrażenie do szaleństwa zakochanych. Nasze życia stały się czymś na kształt performance'u. To nas wykańczało.

- Wybaczcie, że się wtrącę, ale co w takim razie zmusiło was do wyznania prawdy? - spytał zszokowany mężczyzna, poprawiając się na fotelu. - Mało kto to ze znanych osób się na to decyduje, a jeśli nawet, to dopiero po latach, natomiast wy... hmm, z tego, co mówicie, wynika, że ustawka właśnie się kończy. Czy w ogóle wolno wam o tym rozmawiać?

- Zakochaliśmy się w sobie - odpowiedzieliśmy z nastolatkiem jednocześnie i zachichotaliśmy jak idioci.

- A czy nam wolno? Mam to w głębokim poważaniu - przyznałam z radością. Jakie to było piękne uczucie!

- Moje gratulacje. To brzmi jak historia z jakiegoś filmu - parsknął śmiechem prowadzący i wydawał się być całkiem szczery.

- Zdajemy sobie z tego sprawę - przytaknął mu Mendes. - Nie zaplanowaliśmy tego.

- Ja nie zaplanowałam - poprawiłam go. - Ty śliniłeś się do mnie już na pierwszym spotkaniu.

- Powiedz coś takiego jeszcze raz i rzucę cię na wizji - zagroził mi, więc udałam rozbawiona, że zamykam usta kluczykiem i wyrzucam go za siebie.

- Zatem mieliśmy się rozstać z wielkim hukiem. Wszędzie wywiady, wredne piosenki pisane o tej drugiej osobie i ogólnie pranie brudów w internecie. Kiedy się zeszliśmy tak naprawdę, zacząłem mieć z tym coraz większy problem, ponieważ owszem, mogłem odwalać ten teatrzyk, a po powrocie do domu jeść z Alison kolację przy świecach, ale nie chciałem obrzucać dziewczyny, którą kocham gównem. Oznajmiliśmy naszym managerom, że zabawa skończona i przedstawiliśmy im nasze wizje przyszłych albumów. Byli dość zadowoleni i tym sposobem pojawiliśmy się tu.

- Pragnęłam przekazać moim fanom, że tak, zdarzało mi się oszukiwać media co do moich związków i wstydzę się tego, ale od tej chwili będę się starać przestać grać kogoś, kim nie jestem, bo ten facet - Pokazałam na dzieciaka. - Uświadomił mi, że sława nie jest warta takiego poświęcenia. Nie będzie więcej ustawek ani pozowanych randek z fotografami za oknem. Nie wykluczam, że kiedyś mogą nas złapać razem na zdjęciach, ale obiecuję, że nawet jeżeli się to wydarzy, to nie my po nich zadzwonimy. Jest jeszcze jedna kwestia. W naszych pierwszych wywiadach opowiadaliśmy, że będziemy ze sobą do końca życia, bla, bla, bla. Może będziemy. Chciałabym, żeby to okazało się prawdą, ale póki co, nie wiemy tego. Jesteśmy w stanie powiedzieć tylko, że aktualnie jesteśmy razem, a czy to się nie zmieni jutro czy pojutrze? Do cholery, nie mam pojęcia, ale wiem jedno. To nie jest wasz interes, tylko nasz. To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top