Rozdział 22

Kolejny dzień w domu Mendesów przebiegał bezproblemowo, podobnie jak poprzednie. Świetnie się bawiłam w towarzystwie rodziny Shawna. Byli tacy pełni ciepła i pozytywnej energii, że czułam się tam jak normalna dziewczyna, a nie wielka gwiazda. To była bardzo miła odmiana. Brakowało mi takiej normalności i spokoju, jaki panował w tym domu.

Przygotowywałam z Karen świąteczne pierniczki, rozmawiając z nią o głupotach, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam kobietę i wyszłam do salonu.

- Zgadnij kto - usłyszałam głos Jacka po drugiej stronie.

- Cześć, Jackie. Coś się stało?

- Tak i nie. Widzisz ostatnio zrobiłem coś, co może ci się nie spodobać, ale wynikło z tego coś, co może ci się spodobać - odparł tajemniczo, ale wyczuwałam, że kryła się za tym jakaś poważna sprawa.

- Jack, o czym ty mówisz?

- Cóż, jakiś czas temu, napisałem z Shawnem piosenkę - wyznał wreszcie.

- Co?! Zwariowałeś? Przecież sam mówiłeś, że to okropny typ - przypomniałam mu wkurzona, ale opanowałam się, bo uświadomiłam sobie, że Karen nie powinna słyszeć mojej tyrady na temat jej syna.

- No wiem, ale fajnie pisze i zaczyna być popularny, więc chciałem z nim popracować - usprawiedliwiał się. - Zresztą nie w tym rzecz. Widzisz, on na ciebie leci, tak jak myślałem.

- Że co?

- Mam nawet na to dowód - kontynuował swój wywód Bright. - Nasza piosenka. Nie powinienem ci jej wysyłać, bo to tajemnica zawodowa, ale męczy mnie to od dwóch tygodni i musiałem ci to wreszcie powiedzieć, poza tym wygadałem się przed Kris i ona kazała mi do ciebie dzwonić. Stwierdziła, że skoro jesteś z nim w romantycznej i świątecznej scenerii, to potrzebujesz jakiegoś bodźca, który cię pobudzi do działania.

- A co z tą piosenką? - Musiałam przyznać, że niezmiernie mnie ciekawiło, co napisał na mój temat Shawn.

- Zaraz wyśle ci tekst, ale obiecaj mi, że mnie nie podkablujesz, ponieważ w sumie to zaprzyjaźniłem się z młodym - odrzekł Jack. Kto by pomyślał, że tak go polubi, zważywszy na to, że niedawno sobie z niego żartował? Z drugiej strony, to był Jack i żartował z każdego.

- Dobra, jak tam sobie chcesz. Możesz być jego psiapsiółką, tylko to wyślij - niecierpliwiłam się. Chłopak się rozłączył, a chwilę później dostałam zdjęcie pogiętej kartki. Przeczytałam tekst z szeroko otwartymi oczami, gdyż nie dowierzałam w to, co tam było napisane. Prawdopodobnie stałabym z telefonem jeszcze kilka godzin, gapiąc się na ten tekst, ale Karen akurat przyszła do salonu, aby mi oznajmić, że pierniczki były już gotowe.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz dziwnie, Alison - zmartwiła się kobieta.

- Po prostu miałam dość ciekawy telefon z pracy, ale to długa historia - zbyłam ją, wzruszając ramionami.

- Nie dadzą ci spokoju nawet w święta - pokręciła głową. - Och, zapomniałbym. Mam coś dla ciebie.

- Dla mnie? - zapytałam ze zdziwieniem. Mama dzieciaka na moment zniknęła, a potem wróciła z granatowym swetrem, na którym była wydziergana czapka Mikołaja.

- To nasza tradycja, że podczas świąt wszyscy nosimy takie sweterki. Zawsze je robię dla wszystkich członków rodziny - wyjaśniła nieśmiało, przypominając wówczas tym swojego syna. W tamtej chwili poczułam się okropnie. Oszukiwałam ją, że byłam z jej pierworodnym, a ona traktowała mnie jak członka swojej rodziny. Jakby tego było mało, jej syna też okłamywałam, mówiąc, że mnie nie obchodził. Chyba oszukiwałam wtedy cały świat, łącznie ze sobą. Karen najwidoczniej zmartwiło moje milczenie, ponieważ dodała:

- Jeśli ci się nie podoba, to nie musisz go nosić.

- Nie, jest przecudny. Będzie pasował do moich kolorowych leginsów - Wskazałam na swoje nogi. Byłam najgorszą osobą na świecie, pozwalając jej wierzyć w mój domniemany związek z dzieciakiem. Poczucie winy nie opuściło mnie aż do popołudnia, gdy Manuel i Karen postanowili wybrać się na zakupy.

- Ja też chcę jechać - odezwała się niespodziewanie Aaliyah.

- Myślałem, że byłaś zajęta - stwierdził zaskoczony Manuel.

- Tak, ale to teraz nieważne. Muszę coś kupić.

Wychodząc dziewczyna wskazała na mnie, a potem na swojego brata i uniosła kciuk w górę, nawiązując tym zapewne do naszej niedawnej rozmowy. No nieźle, chyba właśnie padłam ofiarą intrygi nastolatki. Zostałam z chłopakiem sam na sam i nie wiedziałam, jak go zagadnąć, więc skończyło się na tym, że oboje siedzieliśmy wpatrzeni w telewizor na dwóch krańcach kanapy. Wreszcie nie wytrzymałam tego napięcia.

- Mam tego dosyć. Przestań się tak zachowywać! Powiedz mi wreszcie o co chodzi. Dlaczego zachowujesz się tak, jakbyś mnie nienawidził? - wyrzuciłam z siebie zdesperowana.

Wpatrywałam się w niego ze smutkiem, a później stało się coś, czego się nie spodziewałam, a mianowicie nastolatek w mgnieniu oka zbliżył się do mnie i zamiast odpowiedzi, łapczywie połączył swoje wargi z moimi. Chłopak powalił mnie na kanapę w taki sposób, że znajdowałam się pod nim. Poczułam znajomy zapach cytrusów z imbirem i miałam wrażenie, że wreszcie było dobrze. Po raz pierwszy od miesiąca poczułam się naprawdę dobrze, kiedy tonęłam w jego namiętnych pocałunkach. Nie walczyłam z nim, bo pragnęłam go tak samo mocno jak on mnie.

Zacisnęłam dłonie na krańcach jego t-shirtu, a po chwili się go pozbyłam. On zrobił to samo z moim świątecznym sweterkiem. W pewnym momencie oplotłam jego biodra nogami, a on podniósł mnie z kanapy jednym zwinnym ruchem i zabrał do swojego pokoju. Gdy już tam dotarliśmy, upadliśmy z impetem na jego łóżko, a potem się po nim przeturlaliśmy.

Rozpuściłam włosy i rzuciłam gumkę gdzieś na podłogę. Shawn zaczął całować moją szyję, a ja przejechałam paznokciami po jego plecach. Czy my naprawdę to robiliśmy? W domu jego rodziców? Najwyraźniej nie mieliśmy żadnych zahamowań. Mendes powoli ściągał moje leginsy, a ja całowałam go gdzie się tylko dało. Leżałam pod nim w samej bieliźnie, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało. Dawno nie uprawiałam seksu i musiałam przyznać, że trochę się tego bałam, ale byłam zmęczona ciągłym udawaniem przed samą sobą, że nic do niego nie czułam. Chciałam tego, choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię. Jedyne, co mi przeszkadzało to drewniana rama jego łóżka, która wbijała mi się w plecy, ale zaraz o niej zapomniałam, bo chłopak całował moje uda i przesuwał się coraz wyżej. Wplotłam palce w jego miękkie włosy i przymknęłam oczy.

Wtem przypomniałam sobie scenę sprzed kilku tygodni. Przed oczami stanął mi obraz Ariany trzymającej rękę na klatce piersiowej Shawna i moje ciało przeszedł dreszcz. Odepchnęłam zaskoczonego chłopaka i zaczęłam się zakrywać rękami oraz poduszką.

- Co się stało? Zrobiłem coś nie tak? - zapytał zdyszany. Na policzkach miał rumieńce.

- Nie możemy się na siebie rzucać jak zwierzęta. Jesteśmy dorośli, no a przynajmniej jedno z nas jest, dlatego powinniśmy najpierw pogadać, a dopiero później iść do łóżka - wyjaśniłam mu swoje wątpliwości. On zawahał się, ale ostatecznie skinął mi głową.

- Chyba masz rację. Ubierz się, a ja pójdę wziąć zimny prysznic.

- Teraz chcesz brać prysznic? - spytałam zmieszana. Dzieciak spojrzał na mnie wymownie.

- Och, jasne. Rozumiem. Idź - odpowiedziałam zawstydzona, odwracając wzrok. Chłopak poszedł do łazienki, a ja wciągnęłam na siebie leginsy i pobiegłam do salonu po sweter i jego koszulkę. Na samą myśl, że jego rodzice zobaczyliby nasze ciuchy na podłodze, rumieniłam się jeszcze bardziej. Policzyłam w myślach do dziesięciu i poszłam do jego pokoju.

Gdy nastolatek wrócił, rzuciłam mu koszulkę, starając się na niego nie patrzeć. No tak, przecież wcześniej wcale go nie widziałaś bez koszuli, idiotko, skomentował złośliwy głos w mojej głowie. Kazałam mu się zamknąć.

- No to rozmawiajmy - zwrócił się do mnie Shawn.

*PERSPEKTYWA SHAWNA*

To wszystko potoczyło się tak szybko. Nawet się nie zorientowałem, kiedy wylądowaliśmy w moim pokoju. Po prostu nie wytrzymałem tego ciągłego zastanawiania się co między nami było. Chyba postanowiłem to sprawdzić w najlepszy sposób, jaki przyszedł mi do głowy, chociaż obiecałem sobie wcześniej, że nie będę się spieszył i na nią naciskał. Cóż, trochę nie wyszło, zważywszy na to, że przy pierwszej okazji, gdy zostaliśmy sami, zacząłem zrywać z niej ubrania. Musiałem wziąć bardzo długi prysznic, zanim mogłem przyjść z powrotem do swojej sypialni i nie wrócić do poprzedniej wykonywanej przez nas czynności jak napalony małolat. Alison czekała na mnie, siedząc na łóżku całkowicie ubrana. Wydawała się być taka spokojna, jakby sytuacja sprzed kilkunastu minut nigdy nie miała miejsca. Rzuciła we mnie moją koszulką, którą musiała przynieść z dołu, więc niechętnie ją ubrałem i zerknąłem na nią.

- No to rozmawiajmy.

Pomimo, że chciałem tego od wczoraj, nie byłem zbyt zachwycony faktem, że owa rozmowa miała się odbyć właśnie teraz. Jakbyśmy nie mogli tego zrobić za godzinę. Głos rozsądku przypomniał mi jednak, że najpierw powinniśmy ustalić co tak właściwie czuliśmy, a dopiero później uprawiać seks i doskonale zdawałem sobie sprawę, że to była prawda, ale i tak wymyślałem już sposoby jak przywrócić poprzedni nastrój.

- Okej, więc dlaczego ostatnio zachowujesz się tak dziwnie? Unikasz mnie, flirtujesz z Arianą, ciągle mówisz, że świetnie udaję - wyliczała dziewczyna z zaciętą miną.

- Przez Jonathana - odparłem, ciesząc się, że udało mi się wypowiedzieć to w końcu głośno.

Po wyrazie twarzy Alison domyśliłem się, że to była ostatnia rzecz, jaką brała pod uwagę, gdy szukała powodu mojego negatywnego nastawienia do niej. Blondynka zmarszczyła zabawnie nos i zapytała:

- A co ma do tego Jonathan? Czy on się z tobą spotkał?

- Nie, to nie tak. Właściwie to nie chodzi mi o Jonathana, a o twoje uczucia do niego.

Artystka pokręciła głową.

- Nadal nic nie rozumiem.

- Usłyszałem przez przypadek jak rozmawiasz z Kris przez telefon. Mówiłaś, że go kochasz i pewnie nigdy nie przestaniesz go kochać - zarzuciłem jej, przyznając się do tego, że ją podsłuchiwałem, co oczywiście jej nie umknęło.

- Cholera, dzieciaku! Czy matka cię nie uczyła, że nie podsłuchuje się rozmów innych? - spytała wkurzona. - A co do treści tej rozmowy, chcesz mi powiedzieć, że te wszystkie głupie akcje to była kara dla mnie za coś na co nie mam wpływu? Uczucia to nie światło i nie można ich sobie wyłączyć albo włączyć w zależności od potrzeby, a wierz mi, że próbowałam.

Poczułem się głupio. Szkoda tylko, że tak późno. Moja rodzinka miała rację. Za bardzo się nakręcałem, zamiast po ludzku wyjaśnić pewne sprawy, nim pokomplikują się bardziej. Byłem dowodem na to, że men are trash.

- Przepraszam, właśnie do mnie dotarło, że zachowałem się jak dureń.

- No co ty nie powiesz? Ale skoro już rozmawiamy szczerze, to powiedz mi, czy słyszałeś dalszy ciąg tej rozmowy?

Zaprzeczyłem ruchem głowy.

- Żałuj, chociaż może to dobrze, bo obecnie już chyba tak nie myślę - odparła, ale zaraz parsknęła śmiechem. Cóż, ta sytuacja faktycznie była tak żałosna, że aż śmieszna.

- A co myślałaś wtedy? - zainteresowałem się. Alison na początku milczała, jakby rozważała, czy zasłużyłem na to, by poznać prawdę, ale w końcu odpowiedziała:

- Wyznałam Kris, że kocham Jonathana, ale zaczęłam cię lubić i przy tobie o nim zapominam, jednak to już nieaktualne.

Tym razem naprawdę musiałem przyznać, że zawaliłem sprawę. Gdybym podsłuchał tamtą rozmowę w całości, to wszystko potoczyłoby się inaczej. Jasne, pewnie nadal byłbym zazdrosny o Jonathana, ale z drugiej strony, ona wyznała właśnie, że mnie lubiła, co dawało mi sporą szansę na wyrzucenie tego Pana Idealnego z jej pamięci. Niestety, odwaliłem cały ten cyrk z Arianą i to działało na moją niekorzyść.

- Jestem najgłupszym facetem na świecie - stwierdziłem, odgarniając nerwowo włosy z czoła.

- Nareszcie w czymś się zgadzamy - prychnęła dziewczyna.

- Między mną i Arianą do niczego nie doszło - poinformowałem ją na wszelki wypadek. Już miałem dość niedopowiedzeń w naszej relacji, o ile jeszcze kiedyś jakaś miała między nami zaistnieć.

- Co teraz z nami będzie? - zapytałem.

- Nie wiem. Serio nie mam pojęcia.

Na moment zapadła między nami niezręczna cisza.

- Nie mogę ci obiecać, że przestanę go kochać, ale możemy spróbować od nowa. W sensie zapomnijmy o tamtym wywiadzie, o tym, co się między nami działo, o akcji z Arianą - zaproponowała, po raz kolejny mnie zaskakując. - Wiem, że będzie to trudne, ponieważ cały czas musimy udawać parę, ale prywatnie spróbujmy zacząć tą znajomość jeszcze raz. Jak na razie, tylko tyle mogę ci zaproponować.

- Rozumiem i zgadzam się. Myślę, że to dobry pomysł.

Nieco później, gdy kładliśmy się spać, Alison zasugerowała mi, żebym położył się na łóżku, ponieważ czuła się winna, że musiałem spać na podłodze. Ja, rzecz jasna, mówiłem, że to nic takiego, ale zważywszy na tempo, z jakim przybiegłem do swojego łóżka, nie brzmiało to zbyt szczerze.

- Czy mogę ci zadać jeszcze jedno poważne pytanie? - usłyszałem przed snem głos wokalistki.

- O co chodzi?

- Naprawdę nie pisałeś ze mną żadnych opowiadań?

Uderzyłem blondynkę poduszką w głowę i odwróciłem się do niej plecami obrażony.

- Idź spać - burknąłem zażenowany. Dziewczyna zachichotała, na co ponownie uderzyłem ją poduszką.

@sweetaaliyah: Dlaczego w tym domu są takie cienkie ściany???

@sweetaaliyah: @ShawnMendes braciszku, cieszę się, że ty i twoja dziewczyna baaaardzo się kochacie, ale czy możecie to robić ciszej?

@ShawnMendes:  :) 

@AlisonW:               :) 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top