Rozdział 21

- Jesteś taka urocza - powiedziałam do siostry Mendesa. Mówiłam to szczerze, bo była prześliczną brunetką o oliwkowej cerze i pucołowatej buzi. Jej ciemne oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, a potem dziewczynka zaczęła podskakiwać i machać rękami, jakby pragnęła unieść się w powietrze.

- Alison nazwała mnie uroczą! Słyszałeś to, idioto? - zwróciła się do Shawna. Chłopak wywrócił oczami i przyjrzał się siostrze, a konkretnie jej ubraniu. Kiedy zorientował się w co była ubrana, jęknął zrezygnowany.

- Co ty masz na sobie? - Dziewczyna dumnie wypieła swoją pierś, którą zdobiła koszulka z mojego własnego merchu.

- Ewidentnie ma gust - stwierdziłam z uśmiechem, na co Aaliyah złapała się za serce.

- Kocham cię - powtórzyła po raz setny. - Mam wszystkie twoje płyty i plakaty i w ogóle widziałam twój ostatni z występ ,,Babe". Byłaś fenomenalna! Te wysokie dźwięki ...

- Dzięki, a ja chciałabym, żebyś wiedziała, iż kocham twoje imię. Jeszcze nie słyszałam o nikim, kto by się tak oryginalnie nazywał. Moje imię jest, niestety, pospolite, tak jak nazwisko, dlatego musiałam sobie wymyślić jakiś fajny pseudonim - zaśmiałam się, ale siostra dzieciaka potrząsnęła przecząco głową.

- Twoje imię jest najpiękniejsze na świecie - odparła z przejęciem. Przyjrzałem się nastolatce nieco dokładniej i dostrzegłam, że miała takie same oczy jak brat, ale jej włosy były kilka odcieni ciemniejsze, a do tego proste, podczas gdy on posiadał tak uwielbiane przeze mnie loczki.

Do pokoju weszła mama Shawna, która nazywała się Karen z tego, co pamiętałam. Wyglądała jak starsza o jakieś 30 lat Aaliyah, lecz była ubrana w brązowe, workowate spodnie i czarną koszulkę, a nie mój merch i dzięki Bogu, ponieważ czułam się onieśmielona uwielbieniem, jakim darzyła mnie jej córka, zważywszy na to, że była siostrą Mendesa. Kobieta podeszła do mnie i od razu mnie uściskała, mimo, że dopiero się poznałyśmy. To zdawało się być takie szczere i kochane.

- Mamo - zwrócił jej uwagę Shawn zawstydzony jej zachowaniem, choć ja nie widziałam w tym nic złego.

- No co? Nie mogę już przytulić dziewczyny, za którą szaleje mój syn? - odezwała się z głosem równie miłym jak wyraz jej twarzy. - Jestem Karen, a ty to, jak mniemam, Alison?

- Tak, proszę pani.

- Mów mi po imieniu. Przynajmniej poczuję się trochę młodziej - zażartowała, chichocząc. Jak dla mnie, ten śmiech sprawił, że całkowicie odmłodniała.

- Gdzie tata? - zapytał dzieciak z lekką domieszką strachu w głosie. Najwyraźniej obawiał się, że on również okaże mi za dużo uczucia, na które absolutnie nie zasłużyłam. W końcu tylko udawałam.

- Pojechał kupić nowe bombki choinkowe, ponieważ stwierdził, że nie będzie wieszał tego starego dziadostwa, żeby przyszła synowa się nie wystraszyła.

Synowa! Nie spodziewałem się, że jego rodzina aż tak się zaangażowała w nasz związek. Szkoda, że kiedyś będziemy musieli zniszczyć tą sielankę, ale na to nie mogłam już nic poradzić.

- Siadajcie, proszę. Pewnie jesteście zmęczeni po podróży. Może zrobię wam kawę - zaproponowała kobieta i popchnęła mnie delikatnie w stronę kanapy.

- Herbatę - powiedzieliśmy z Mendesem równocześnie. Karen rozpromieniła się, jakby co najmniej usłyszała od nas wyznanie miłości. Rzuciłam mu szybkie spojrzenie i powtórzyłam nieco grzeczniej:

- Poproszę herbatę.

Po wyjściu jego mamy do kuchni, siostra Shawna przyjrzała się nam zaciekawiona, gdy zasiedliśmy już na kanapie.

- Jesteście sobie pisani - zawyrokowała bezwstydnie.

Zarumieniłam się wściekle. Chciałam zaprzeczyć, ale zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam, więc po prostu milczałam, obawiając tego, że palnęłabym jakąś głupotę.

- Aaliyah, zrób mi przysługę i nie zawstydzaj naszego gościa - odrzekł jej brat.

- A co? To nie była prawda? Jeszcze rok temu na widok jej zdjęć mówiłeś, że to twoja przyszła żona - przypomniała mu dziewczyna. Tym razem to dzieciak się zarumienił, a ja parsknęłam śmiechem.

- A pisał fanfiction ze mną w roli głównej? - zainteresowałam się. Chłopak spiorunował mnie wzrokiem i posłał mi sójkę w bok.

- Nie, ale jestem prawie pewna, że napisał dla ciebie piosenkę - Nastolatce prawdopodobnie spodobało się ośmieszanie brata, bo nagle zaczęła mi zdradzać jego sekrety. - Kiedyś znalazłam tekst twojej piosenki przepisany przez niego do jakiegoś zeszytu, a wokół niego narysował milion serduszek.

- Aaliyah!

- A jaka to była piosenka? - spytałam, nie przejmując się chłopakiem.

- Nie mów jej - warknął na siostrę, ale ona go nie słuchała, ponieważ patrzyła wyłącznie na moją osobę.

- Chyba ,,Sparks Fly" - zdradziła mi.

- Awww, jak chcesz to ci kiedyś zaśpiewam - obiecałam chłopakowi potulnie, czochrając jego włosy. Tak naprawdę pękałam ze śmiechu. Głupi (uroczy) dzieciak. - Jak to leciało? The way you move is like a full on rainstorm and I'm a house of cards. You're the kind of reckless that should send me running but I kinda know that I won't get far.

Upokorzenie Shawna przerwało wejście jego taty. Patrząc na niego, domyśliłam się po kim jego syn odziedziczył włosy, ponieważ pan Mendes miał takie same jak on, tylko z paroma siwymi pasmami. Mężczyzna w odróżnieniu od syna posiadał także zarost. W rękach niósł pudła z wcześniej wspomnianymi przez Karen bombkami. Po zobaczeniu nas, natychmiast odstawił je na ziemię.

- Witam w moich skromnych progach - przywitał się tubalnym głosem. - A więc mój syn nie żartował, gdy mówił, że chce cię poślubić.

- Dlaczego mi to robicie? - zapytał załamany nastolatek, chowając twarz w dłoniach.

- Nie marudź, skoro już jest twoja, to znaczy, że nie ma się czego wstydzić - odparł jego ojciec, a następnie podszedł do mnie, podając mi rękę. - Manuel Mendes, tata tego młodego człowieka.

- Alison Wonderland, a właściwie to Wilson - przedstawiłam się. - Proszę mi wybaczyć, czasem odruchowo przedstawiam się pseudonimem scenicznym.

- Nic nie szkodzi. Dawno przyjechaliście? Jak podróż? - dopytywał, patrząc to na mnie, to na swojego syna.

- Niedawno, była całkiem w porządku - odrzekłam zgodnie z prawdą. Z wyjątkiem mojego dziwnego snu, ale o tym wolałam nikomu nie wspominać.

Parę minut później, mama Mendesa przyniosła nam herbatę i rozpoczęła się typowa rozmowa z rodzicami chłopaka z tym, że nasze odpowiedzi brzmiały podobnie jak na wywiadzie, co przypomniało mi, że tylko graliśmy. Było mi przykro, że musiałam oszukiwać tych miłych ludzi, ale na pewne rzeczy nie miałam wpływu. Po wypiciu herbaty, Karen nas zagadnęła.

- Zakładam, że macie ochotę się położyć po tak długiej podróży, dlatego nie będziemy was zatrzymywać. Pościeliłam wam łóżko w twoim pokoju, Shawn.

- Momencik, jak to w jego pokoju? Znaczy my mamy spać razem? - zaniepokoiłam się. Nie było mowy, że się na to zgodzę.

- Cóż, za bardzo nie macie wyjścia, bo kanapa nie jest zbyt wygodna - zakpiła kobieta. Wpatrywałam się w nią z przerażeniem i niedowierzaniem.

- Spokojnie, wiemy, że oboje jesteście dorośli, więc nie musicie się wstydzić. Młodzi ludzie mają swoje potrzeby - wtrącił się Manuel nieco rozbawiony, ale jego żona rzuciła mu uciszające spojrzenie. Uśmiechnęłam się blado w odpowiedzi i wraz z Shawnem zabraliśmy walizki do jego pokoju. Gdy tylko drzwi się zamknęły, miałam wrażenie, że cała wesoła atmosfera zniknęła. Znowu byliśmy na tym etapie, co w Los Angeles, czyli na ignorowaniu się nawzajem.

Jego pokój był całkiem przytulny, choć niewielki. Dominowały w nim różne odcienie niebieskiego, a ściany zdobiły różne kartki z nutami oraz fragmentami tekstów. Zapragnęłam to wszystko przestudiować, ale nie odważyłabym się tego zrobić przy nim. Nie zamierzałam dawać mu powodów, by myślał, że mi na nim zależało. Na środku pokoju stało spore, drewniane łóżko. Widząc je, przełknęłam głośno ślinę.

- Nie martw się, położę się na ziemi. Mam pod łóżkiem koc, wezmę sobie poduszkę i będzie super - uspokoił mnie nastolatek.

- Mhm.

Pierwszą noc w domu rodziców Shawna okazała się być dla mnie bezsenna, gdyż zastanawiałam się czy źle się czułam przez to, że musiałam udawać jego dziewczynę czy dlatego, że chciałabym, aby to była prawda.

*PERSPEKTYWA SHAWNA*

Następny dzień zapowiadał się na jeszcze bardziej żenujący niż poprzedni, gdyż podejrzewałem, że moja rodzinka nie będzie miała dla mnie taryfy ulgowej.

- A to Shawn jak miał 5 lat i bawił się nagi w błocie - opowiadała radośnie mama ze śmiechem.

- Czy musisz mnie ośmieszać? - zapytałem ją, wchodząc do salonu.

- Ja cię nie ośmieszam, kochanie. Po prostu Alison chciała zobaczyć twoje zdjęcia - tłumaczyła się, ale raczej nie czuła się z tego powodu winna.

- Ej, a ubierzemy w końcu choinkę? Chciałabym mieć zdjęcie z Ally jak ubieramy choinkę - poprosiła Aaliyah mamę i moją udawaną dziewczynę jednocześnie.

- Ally? - powtórzyłem zszokowany. - Nie wiedziałem, że aż tak się zaprzyjaźniłyście.

- No to teraz wiesz - Ten bachor, który ponoć był moją siostrą, pokazał mi język.

- Chętnie wam pomogę, ale nie możesz opublikować żadnych zdjęć, dopóki stąd nie wyjadę, bo inaczej będziecie mieli święta z aparatami za oknem - odparła smutno Alison. Aaliyah złapała ją za ręce, próbując podnieść ją na duchu. Właściwie to nie była jej wina, że paparazzi śledzili każdy jej krok.

- Nie ma sprawy. Ważne, że robisz to z nami - zapewniła ją nastolatka.

Blondynka chyba doceniła jej starania, ponieważ uniosła kąciki ust w górę, a potem wraz z moją mamą i siostrą ruszyły na pomoc nagiej choince. Alison nuciła coś pod nosem, a Aaliyah słysząc to, poprosiła ją, aby śpiewała głośniej.

- Nieczęsto mogę mieć prywatny koncert takiej gwiazdy w salonie - argumentowała swoją prośbę. Artystka zaczęła śpiewać świąteczne przeboje ku uciesze mojej rodzinki.

- Może byś nam pomógł? - usłyszałem głos mamy, który oznaczał: rusz się, leniwcze.

Podszedłem do pudełek i obejrzałem jego zawartość, a potem wybrałem najładniejsze ozdoby. Alison zajęta śpiewaniem mnie nie zauważyła i przez przypadek wpadliśmy na siebie, gdy chciałem zawiesić na drzewku ozdobę w kształcie renifera. Dziewczyna odskoczyła ode mnie jak oparzona i szybko wróciła na swoje poprzednie miejsce. Pewnie olałbym tą sytuację, ale dostrzegłem, że Aaliyah obserwowała nas zza choinki ze zmartwioną miną. Bałem się, że zacznie podejrzewać kłamstwo.

- A może poprosimy tatę, żeby przyniósł jemiołę? W końcu tyle tu zakochanych par - zaproponowała czternastolatka przebiegle. Alison zbladła odrobinę, dlatego postanowiłem ratować sytuację.

- Nawet nie wiem czy gdzieś tu można kupić jemiołę, poza tym jak dla mnie to marnowanie kasy.

Moja siostra prychnęła.

- Niby tak romantyk w piosenkach, a w rzeczywistości typowy facet - skomentowała nastolatka. Ubieranie choinki poszło szybko i sprawnie, a Alison udawała tak dobrze, że niemal jej uwierzyłem co do tego, że była we mnie zakochana. Jedyna rzecz, która nie pozwalała mi wierzyć, że mieliśmy szansę na to, aby takie dni zdarzały się częściej, to tamta rozmowa telefoniczna, a dokładniej mówiąc, słowa: ja kocham Jonathana i nie wiem, czy przestanę go kochać. To wryło mi się w pamięć.

Gdy zapadł wieczór, mama poprosiła mnie, żebym zawołał Aaliyah i Alison na kolację. Poszedłem więc do pokoju siostry i już miałem się odezwać, ale wtem usłyszałem, że rozmawiały o mnie. Zbliżyłem się do drzwi i zacząłem nasłuchiwać.

- Słuchaj, znam swojego brata i widzę, że coś jest nie tak. Na początku, gdy o tobie opowiadał był taki podekscytowany, a teraz mam wrażenie, że ten entuzjazm odrobinę osłabł - doszło do moich uszu i czekałem na to, co powie piosenkarka.

- Masz rację - westchnęła. - Kiedyś było inaczej, ale ostatnio on zachowuje się tak, jakby coś się stało, tylko nie mam pojęcia co. Pewnie zrobiłam coś nie tak, bo zawsze to robię, ale chciałabym wiedzieć co to było.

Niemal od razu pojawiły się wyrzuty sumienia za to, że ostatnio ją tak odpychałem. Sądziłem, że raniłem tym wyłącznie siebie.

- Okej, zapytam wprost. Jesteś zakochana w moim bracie? Bo jeśli tak, to musisz z nim porozmawiać.

- Ja... zależy mi na nim, ale to bez znaczenia, ponieważ on nie chce ze mną rozmawiać - odparła niepewnie Alison.

- Jeśli ci na nim zależy, to zwiąż kretyna i zmuś go torturami, żeby powiedział ci o co chodzi - poradziła jej moja siostra. - Shawn to niby spoko facet, ale czasem strasznie dramatyzuje. Mam wrażenie, że ten dureń jest momentami gorszy niż ja podczas okresu.

Odsunąłem się od drzwi, myśląc o słowach Alison. Mogła skłamać i powiedzieć: tak, kocham go nad życie, ale tego nie zrobiła. Stwierdziła tylko, że jej na mnie zależy, co brzmiało szczerze. Przypomniałem sobie rozmowę z Jackiem, która odbyła się 2 tygodnie temu. Mówił wówczas, że upiła się przeze mnie, a potem udawała, że czuła się fantastycznie, żebym był zazdrosny. Wspomniał o czymś jeszcze. Może nie przestanie kochać Jonathana, ale była szansa, że zakocha się w kimś innym. Czy byłem kimś innym? Nie wiedziałem tego, ale musiałem się dowiedzieć.

Zbierałem się cały wieczór, aby z nią o tym porozmawiać, ale kiedy wreszcie zdobyłem się na odwagę, ona spała. Przykryłem ją kołdrą, wzdychając ciężko i położyłem się na zimnej, drewnianej podłodze, ale nie czułem się źle. Po raz pierwszy od dawna pozwoliłem sobie na odrobinę nadziei.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top