Rozdział 23

Po prawie dwóch tygodniach czasu, stałam przed lustrem i szykowałam się do mojego pierwszego, naprawdę ważnego wyjścia. Mieliśmy dokładnie dwie godziny, aby pojawić się na gali, na czas. Przymierzałam kreacje, jedna za drugą i nie mogłam się zdecydować. Chciałam wyglądać dobrze. A może bardziej niż dobrze? Mniejsza o to. Ktoś zapukał do pokoju. Shawna w nim nie było, co oznaczało, że ja muszę otworzyć drzwi. Okazało się, że to Normani.
- Czeeść! - powiedziała, przyciągając mnie do uścisku.
Normani była jedyną z dziewczyn, która była dla mnie miła. Inne dziewczyny, oprócz Camili, także były miłe. Na swój sposób. Nie wiedziałam czy Normani robi to szczerze, ale tak to wyglądało.
- Wyglądasz przepięknie! - powiedziała.
- Dziękuję, Ty też. - uśmiechnęłam się.
Zaprosiłam dziewczynę do środka, gestem dłoni.
- Nie wiem co mam ubrać.. Przymierzyłam tyle rzeczy! Ale chyba padło na tą sukienkę.. - powiedziałam niepewnie.
- Wyglądasz naprawdę super. - posłała mi uśmiech.
Podeszłam do lustra i zaczęłam powoli oglądać siebie w tej kreacji. W lustrze widziałam odbicie dziewczyny, która siedziała na łóżku. Miałam wrażenie, że jest smutna. Chyba coś ją gryzło, bo nagle podłoga hotelowa stała się dla niej czymś zupełnie ciekawym. Również zajęłam miejsce na łóżku i położyłam jej dłoń na ramieniu.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Nie, wszystko w porządku. - odpowiedziała po chwili namysłu. - Chodź, zrobię Ci zdjęcie! Daj mi telefon.
Patrzyłam jak dziewczyna wstaje, z wielkim uśmiechem na twarzy i wyciąga do mnie dłoń. Niepewnie podałam jej mói telefon. Ustawiłam się do zdjęcia ii PSTRYK. Odebrałam przedmiot od Normani.
- Wow, wyszło świetnie. - ucieszyłam się.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Wrzuciłam zdjęcie na mojego facebooka.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę. Nie zadawałam dziewczynie już żadnych pytań. Nie chciałam, żeby czuła się niezręcznie. Widocznie nie ufa mi na tyle, żeby mi o tym powiedzieć. A ja nie miałam jej tego za złe, w końcu ma od tego odpowiednie osoby. Drzwi pokoju otworzyły się, a do środka wszedł Shawn.
- Gotowe? - zapytał z uśmiechem na twarzy. - Wow, Scar. Wyglądasz przepięknie.
- Oczywiście. - odpowiedziałam, podrywając się z miejsca. Zarumieniłam się. - I Ty też wyglądasz bardzo dobrze.
Normani ruszyła za mną i po chwili byliśmy na miejscu.
Na zewnątrz był wystawiony czerwony dywan, a także ścianki zdjęciowe. Wiele gwiazd pozowało do zdjęć, co było naprawdę ekscytujące. Ja trzymałam się bardziej z boku, ponieważ nie byłam nikim znanym. Shawn stał się bardziej rozpoznawalny, dlatego nie zdziwiłam się, kiedy ujrzałam u jego boku tłum paparazzi. W oddali zauważyłam Justina. On także mnie zauważył. Zmierzaliśmy teraz ku sobie. Nie byłam pewna, czy powinnam go przytulić. Zwykle tak się witaliśmy, ale teraz zebrał się wokół nas tłum gapiów. To było niezręczne, tymbardziej ze świadomością, jakie plotki możemy tym wywołać. Chłopak zdawał się tym nie przejmować, bo od razu przyciągnął mnie do uścisku.
- Justin! Kim ona jest? - wołał jeden dziennikarz.
- Czy to Scarlett? Co Was łączy, Justin! - krzyczał drugi.
Chłopak ignorował to i nie puszczał mnie. W końcu wystawił rękę w moją stronę, a następnie poprowadził do wejścia na gigantyczną salę.
- Usiądziesz ze mną? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Przepraszam, ale moje miejsce jest tam. - wskazałam na stolik, przy którym siedział Shawn z dziewczynami.
- Rozumiem.. Ale widzimy się potem, tak?
- Myślę, że tak. - puściłam mu oczko. - Lecę, paa.
Dosiadłam się do stolika, przy którym siedział mój chłopak.
- Scarlett, gdzie się podziewałaś? - zapytał.
- Byłam z Justinem. - odpowiedziałam.
Shawn otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili gala się zaczęła.
Po godzinie wywołano Justina. Ten wyszedł na scenę i odebrał nagrodę najlepszego, solowego artysty. Nagrodę wręczała mu Adele, co było naprawdę niesamowite. Byłam z niego niezwykle dumna. Nie chciałam przepychać się przez tłum osób, które były na sali. Dlatego uznałam, że pogratuluję mu później, kiedy się spotkamy.
Shawn został wywołany do wręczenia nagrody dla Fifth Harmony, za najlepszą trasę koncertową tego roku. Zostałam przy stole z Deanem. Najpierw na scenę wyszedł mój chłopak, a kiedy przeczytał, kto dostaje nagrodę, dziewczyny do niego dołączyły. Obserwowałam go uważnie, z uśmiechem na twarzy.
- A to nagroda, za najlepszą trasę koncertową roku! Gratuluje kochanie. - powiedział i pocałował Camilę. - I wam również, dziewczyny.
Zaraz. Co tu się właśnie stało? Gratuluję kochanie. Kochanie. Kochanie. Próbowałam przetworzyć w głowie to co się właśnie miało miejsce. Ale nie umiałam tego sobie wytłumaczyć. Uśmiech opuścił moją twarz, w jednym momencie. Kiedy dotarło do mnie, co się stało, zaczęłam z płaczem przeciskać się między różnymi gwiazdami. Miałam szum w głowie, łzy w oczach i nie mogłam oddychać. Było mi naprawdę słabo. Wszyscy patrzyli na mnie jak na skończoną idiotkę, która urwała się.. Nie wiem skąd, bo żadne stwierdzenie tego nie oddaje w odpowiedni sposób. Zatrzymałam się przy stoliku Justina. Gdy chłopak mnie zauważył, od razu wstał i przeprosił osoby, z którymi siedział.
- Nie będzie mnie na dalszej gali. Michael, wymyśl coś. Muszę iść. - powiedział.
Justin objął mnie ramieniem i prowadził do wyjścia, ignorując nawoływanie chłopaków.
Wychodząc z budynku, zrobiło mi się znacznie lżej. W końcu mogłam oddychać.
- Dlaczego? - zapytałam bardziej siebie, niż jego. - Boże, jak mogłam być tak głupia, myśląc, że on już nic do niej nie czuje. I kto tu mnie skrzywdził?
Parsknęłam na ostatnie pytanie. Shawn ostrzegał mnie przed Justinem, podczas gdy sam okazał się być pieprzonym dupkiem. Moje serce było rozdarte na milion kawałeczków.
- Po gali miałem wrócić do Kanady. Chcesz wyjechać ze mną? Nie przyjmuję odmowy.
- Skoro nie przyjmujesz odmowy..
- I nie, nie będziesz problemem! - krzyknął uprzedzająco. - Chcesz wrócić do hotelu po rzeczy? Nie musisz tego robić, odkupie Ci wszystko. I nie, pieniądze to nie problem, Scarlett.
- Nie musimy tam wracać.. - powiedziałam, szlochając.
- Dobrze, w takim razie jedziemy do mojego hotelu. Zostaniemy tam do rana, a jutro wyjedziemy, tak? - zapytał.
- Tak. - potwierdziłam.
Wzięłam telefon do ręki i w przypływie złości, zablokowałam numer Shawna, a następnie wyłączyłam telefon. Justin prowadził mnie za rękę do auta, nie odzywając się ani słowem. Tym razem nie przeszkadzało mi to, ponieważ musiałam się porządnie wypłakać, nie musząc niczego mówić. Całą drogę, Justin trzymał swoją dłoń, na moim kolanie, tym samym dając mi znak, że nie jestem sama.
Wysiedliśmy z auta pod hotelem. Potem udaliśmy się do właściwego pokoju. Weszłam do środka pierwsza, a zaraz za mną Justin. W ciszy zamknął drzwi, a następnie mocno mnie przytulił.
- Nie przejmuj się nim. To zwykły dupek. - powiedział.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej, brudząc moją tapetą ubranie chłopaka.

*

Od ostatniej akcji nie rozmawiałam z Shawnem. Nie chciałam go więcej widzieć na oczy. Nie prawda, bo bardzo tego chciałam. Ale moja duma mi nie pozwalała. Upokorzył mnie. Dał nadzieję, a potem? No właśnie, potem złamał moje serce na malutkie kawałeczki.
Właśnie nas samolot lądował. Wychodząc z niego, poczułam świeże, Kanadyjskie powietrze. Postanowiłam, że zacznę nowe życie. Z Justinem u mojego boku. Dowiedziałam się, że mu na mnie zależało. Postanowiłam dać mu szansę. A także sobie, na nowe życie.

WAŻNE!!!

Hejka! :3
Na samym początku, chcę podziękować każdemu/każdej z Was, z osobna.
Za wspieranie mnie i czytanie tych wypocin.
Dziękuję! <33

Ale to nie koniec, bo mam dla Was niespodziankę.
Powstanie jeszcze jedna część Kid In Love!
Od samego początku to planowałam, dlatego mam nadzieję, że się cieszycie :*

Jak na razie, postanowiłam zrobić sobie małą przerwę.
Dlatego nie wiem, kiedy pojawi się część druga.

Jeżeli doszedłeś/doszłaś do tego momentu, to zostaw komentarz <3 Chcę wiedzieć ile Was było. A kiedy dodam następną część, każdemu co zostawił komentarz dam znać!

All the love. K

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: