Rozdział 13

Siedziałam w swoim pokoju, analizując to co właśnie się zdarzyło. Shawn przyszedł tu, aby prosić moich rodziców o to, żebym ponownie z nim zamieszkała. Ja nie miałabym nic przeciwko, właściwie to bardzo chciałam z nim mieszkać. Dopiero co poznałam Shawna, nie wiem czy mogę tu mówić o miłości. Wiem tylko, że na pewno czuję z nim silną więź. To co dla mnie zrobił było niesamowite. Szkoda, że nie słuchałam go kiedy mówił, że Justin może mnie skrzywdzić. Bo miał rację, Justin mnie skrzywdził. Myślałam, że się przyjaźnimy. A on.. Dzwoni do moich rodziców i wszystko psuje. A może naprawia? W każdym bądź razie, nie powinien tego robić!
Minęło parę godzin, a do domu przyszedł tata. Wyczekiwałam aż po mnie przyjdzie i zabierze na dół, gdzie moglibyśmy całą czwórką porozmawiać. Ale tak się nie stało. Trwało to zbyt długo i już miałam zawołać rodziców, kiedy oboje weszli do mojego pokoju.
- A więc Shawn tu był. - powiedział oschle tata.
Ten ton nie zapowiadał niczego dobrego. Skrzywiłam się. Nie jestem pewna, czy chcę słuchać tego co mają mi do powiedzenia. Twarz taty niespodziewanie zmieniła swój wyraz.
- Słuchaj, rozmawiałem z mamą i zgadzamy się.
Tak, tego zdecydowanie chciałam słuchać. Odetchnęłam z ulgą.
- Naprawdę? - krzyknęłam podekscytowana.
- Tak. Uważamy, że Shawn to dobry chłopak. - powiedziała mama.
- Dziękuję!
- Zadzwoń do niego i mu o tym powiedz. Umówcie się, żeby po Ciebie przyjechał.
- Dobrze mamo. Jeszcze raz strasznie Wam dziękuję! - powiedziałam.
- No, a teraz pomogę Ci się pakować. - zaproponowała mama.
Wieczorem, kiedy wszystko było spakowane, postanowiłam napisać Shawnowi smsa.

Ja: Shawn, rodzice się zgodzili!
Shawn: To wspaniale! Przyjadę po Ciebie jutro rano, w porządku?
Ja: Jasne :3
Shawn: A teraz idź spać, jutro wielki dzień :) Dobranoc, Scar x
Ja: Branoc Shawn xx

Zasnęłam z uśmiechem na twarzy. Nie mogę się doczekać jutra.
Rano wstałam i przyszykowałam się z pomocą mamy. Kiedy przyjechał Shawn, razem z tatą nosili walizki do samochodu, a ja czekałam aż po mnie wróci. W końcu po kilkunastu minutach wszedł do pokoju.
- To co? Na nas czas. - powiedział.
Uśmiechnęłam się do niego i pozwoliłam, aby wziął mnie na ręcę. Powoli wracałam do zdrowia. Mogłam już samodzielnie chodzić, ale sprawiało mi to ból, zwłaszcza przy schodzeniu ze schodów. Shawn był kochany. Doskonale o tym wiedział, więc nie pozwalał mi chodzić. Gdy żegnaliśmy się z moimi rodzicami, tata posłał mu mordercze spojrzenie, gestykulując przy tym coś na znak 'mam Cię na oku', ale potem się uśmiechnął.
W drodze do domu Shawna zaczęłam zastanawiać się nad czymś, o czym do tej pory nie myślałam. Tak właściwie dlaczego Shawn chciał, abym znowu z nim zamieszkała? Przecież jestem chodzącym, no - kulejącym, problemem.. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Teraz nie pozwolę Ci odejść, Scar.
Słowa wypowiedziane przez Shawna wywołały dziwne, aczkolwiek przyjemne uczucie w moim brzuchu.
- Ja wcale nie chcę odchodzić.
- To dobrze. - uśmiechnął się.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Shawn odpiął mój pas, a następnie obszedł auto, żeby móc mnie zanieść do domu.
- Shawn, dam radę przejść ten kawałek.
- Szt. - położył palec na moich ustach. - Nie będziesz chodzić, kiedy ja mogę Cię nieść. Nie sprawiasz mi tym problemu, a chciałbym, żebyś była w pełni zdrowa.
- To kochane. - powiedziałam.
Po południu, kiedy oglądałam telewizję, do salonu wszedł Shawn.
- Już Cię rozpakowałem. Chcesz może gdzieś wyjść?
- Jasne. - odpowiedziałam.
Ogarnęłam się i po jakimś czasie siedzieliśmy już w aucie.
- Dokąd jedziemy? - zapytałam.
- Niespodzianka. Dlatego zamknij oczy. - powiedział.
Zrobiłam to, o co mnie poprosił. Poczułam, że samochód się zatrzymał.
- Nie otwieraj oczu, po prostu poczekaj, okej?
- Mhm. - mruknęłam w odpowiedzi.
Usłyszałam otwieranie moich drzwi. Odpięłam się, a chłopak mnie podniósł. Zamknął auto.
Shawn szedł ze mną kawałek, a potem się zatrzymaliśmy.
- To tutaj. Chcesz iść sama? - zapytał.
- Tak. - powiedziałam i otworzyłam oczy.
Znajdowaliśmy się na plaży. Słońce powoli zachodziło za horyzontem.
- Przejdziemy się?
- Jasne.
Shawn złapał mnie za rękę i szliśmy brzegiem morza, co wydało mi się bardzo romantyczne.
Spacerowaliśmy tak kilka minut w ciszy. Chłopak zdecydował się ją przerwać.
- Pamiętam, kiedy ujrzałem Cię po raz pierwszy. Siedziałaś na ławce, sama, w deszczu, z głową wtuloną pomiędzy nogami.. I po prostu płakałaś. Wyglądałaś jak upadły anioł. I chociaż na początku pomyślałem, że możesz być wariatką, to coś nie pozwoliło mi Cię tam zostawić.
Jego słowa mnie zamurowały. Czułam, że mówił to szczerze. To było kochane, nie wiedziałam jak zareagować, ale na szczęście zaczął mówić dalej.
- Nigdy nie czułem czegoś takiego. Byłem z Camilą i nie chciałem się sam przed sobą przyznać, że podoba mi się inna. Reagowałem tak na Biebera, ponieważ gdy zobaczyłem Was razem, poczułem, że on może mi Cię odebrać. Byłem zazdrosny.. - powiedział i zatrzymał się.
Stanęłam na przeciwko niego, a on spojrzał w moje oczy.
- Dopiero kiedy miałaś ten wypadek i odwiedziłem Cię w szpitalu, zrozumiałem co do Ciebie naprawdę czuję. Kocham Cię, Scarlett. Tak bardzo Cię kocham. - powiedział i uważnie mi się przyglądał.
- Ja Ciebie też kocham, Shawn. - powiedziałam i przywarłam swoimi ustami do chłopaka.
Shawn odwzajemnił pocałunek. Jego słowa i gest obudziły stado motyli, znajdujące się w moim brzuchu. A jednak wtedy mi się nie przesłyszało. Oderwaliśmy się od siebie.
- I nie mówisz tego, żeby nie było mi przykro? - uniósł brew.
- Chciałbyś.
- Nie chciałbym, tak jest idealnie. - powiedział. - Prawie bym zapomniał. Zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak! - uśmiechnęłam się i rzuciłam mu na szyję.
Chłopak po chwili odsunął się ode mnie i zaczął czegoś szukać w kieszeni. Wyciągnął z niej małe pudełeczko. Przyglądałam się mu uważnie, a on wyciągnął z niego ładną, srebrną bransoletkę z serduszkiem.
- Wystaw rękę.
Zrobiłam to o co prosił.
- Shawn, nie musiałeś..
- Nie musiałem, ale chciałem. - uśmiechnął się.
- Jejku, dziękuję.
To było okropnie urocze, ale poczułam zakłopotanie. Shawn wydawał na mnie tyle pieniędzy, a ja nie czułam się z tym dobrze.
Usiedliśmy na piasku. Siedziałam między nogami chłopaka i wtulałam się w jego tors. Słońce już prawie zaszło. Czułam się tak dobrze w jego objęciach.
- Dzisiaj w nocy pracowałem nad pewną piosenką, którą napisałem z myślą o Tobie.
Spojrzałam na Shawna, a ten podał mi swój telefon i słuchawki. Założyłam je i nacisnęłam play. To była najpiękniejsza rzecz, jaką ktokolwiek kiedyś dla mnie zrobił.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: