Rozdział 27
Mieszkanie w dzielnicy pełnej psów było dla mnie męką ale członkowie klanu Inuzuka starali się trzymać swoich pupili zdała ode mnie. Kiba dostał od matki dom niedaleko swojego rodzinnego. Zmusił mnie do przeprowadzki ale za bardzo się nie opierałam. Znajomi szatyna reagowali zaskoczeniem na wieść o naszym ślubie, większość miała mu za złe, że nie wyprawił wesela.
Starsza siostra Kiby przypadła mi do gustu, przychodziła do mnie na gdy miała trochę wolnego czasu ale nie zabierała ze sobą swoich trzech psów. Za co byłam jej wdzięczna. Hana opowiadała dużo o zachowaniach psów mając nadzieje, że to pomoże mi przełamać strach. Kobo bardzo przypadł jej do gustu i lubiła przytulać się do niego, a on uciekał przed nią gdzieś pod meble by nie mogła go dosięgnąć.
Mówiła też dużo o Kuromaru - pies Tsume, którego nigdy nie widziałam. Ostrzegała mnie przed nim, znaczy żebym się nie przestraszyła. Kuromaru mówił i to mogło wywołać szok. Bywałam w domu teściowej dość często ale nigdy nie widziałam tego psa, choć bardzo chciałam zobaczyć na własne oczy czy mówi nawet za cenę panicznego strachu.
Akamaru pełnił rolę mojego opiekuna i pilnował by żaden pies nie zbliżał się do mojego nowego domu. Domyślałam się, że Kiba kazał mu to robić. Szatyn ostatnio zrobił się trochę nadopiekuńczy. Oboje dostaliśmy rozkazy od hakage by pomagać przy egzaminie. Ja pomagałam przy drugiem etapie egzaminu a Kiba dostał zlecenie na wykonanie pułapek. Widywaliśmy się wieczorem i jedliśmy razem kolację. Przyzwyczaiłam się do takiego trybu życia i nawet molestowanie ze strony szatyna przestało mi przeszkadzać.
Razem z Akamaru siedzieliśmy przed domem na schodach korzystając ze słońca, było przyjemnie ciepło ale nie prażyło. Kobo pływał w misce postawionej na werandzie rozchlapując wodę dookoła. To był przyjemny dzień wolnego, Kiba poszedł gdzieś z samego rana choć też miał wolne.
Nagle Akamaru zaczął warczeć, rozgarnęłam się. W naszą stronę szedł opiekun mojego domu dziecka razem z jakaś kobietą, której nigdy nie widziałam. Pogłaskałam białego psa po głowie i uspokoiłam. Zerknęłam na szczura, ale ten zajęty był kąpielą.
- Widzieć ciebie w towarzystwie psa to coś nowego - pan Tanaka uśmiechnął się i spojrzał na mnie z podziwem.
- Można powiedzieć, że to terapia szokowa - odwzajemniłam uśmiech. - Co pana tu sprowadza? Nigdy mnie pan nie odwiedzał.
Mój były opiekun podszedł bliżej a nieznajoma kobieta została w tyle. Patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Uważnie mi się przyglądała. Miała tak samo jak ja blond włosy i niebieskie oczy. Była dość drobnej budowy przez co wydawała się filigranowa.
- Jakiś czas temu skontaktowała się z nami pewna pani, szukała zaginionej bratanicy. - Pan Takana spojrzał na mnie wymownie jakby spodziewał się, że nagle mnie olśni.
- No i jaki to ma związek ze mną?
- Daty zaginięcia bratanicy tej kobiety i twoje przybycie do domu dziecka są bardzo podobne. Jeżeli się nie mylimy ... Mei prawdopodobnie znalazła cie twoja ciocia - uśmiechał się cały czas a mi się wydawało to kiepskim żartem.
- To niech pan przyjdzie do mnie jak z prawdopodobnie zrobi się na pewno - burknęłam marszcząc czoło.
- Mei proszę cie nie rób problemów na siłę - westchnął.
- Niech pan nie wprowadza mi zamętu w życie, jakoś mi się żyje spokojnie. Dlaczego pan mi to niszczy swoimi prawdopodobnymi domysłami? - prawie warknęłam.
- Mei - zawołała mnie nieznajoma kobieta, spojrzałam na nią z niezbyt miłym wyrazem twarzy.
- Czego pani ode mnie chce? - była wrogo nastawione a Akamaru czując mój nastrój znów zaczął warczeć.
- Mei ja jestem pewna, że to ty - miała łzy w oczach. - Imię się zgadza a masz błękitne oczy tak samo jak mój brat a twój ociec. Kolor włosów tez masz po nim. Jesteś moją Mei.
- Imię to żaden dowód, mogli mnie tak nazwać, bo nie znali moich danych. - burknęłam.
- Gdy cię do nas przysłano potrafiłaś powiedzieć tylko swoje imię - opiekun chciał podejść bliżej ale Akamaru zaczął na niego szczekać.
- Jeżeli to faktycznie ja i to mnie pani szuka to dlaczego akurat po dwudziestu latach postanowiła mnie pani odnaleźć? - zaczęłam głaskać psa po szyi by go uspokoić.
Kobieta podeszła bliżej, nie patrząc na ostrzegawcze warknięcia Akamaru.
- Po tej strasznej tragedii powiedziano mi że wszyscy zgięli ale sąsiadka była na wycieczce w górach i widziała dziewczynę bardzo podobną do mojego brata z imieniem Mei. Musiałam to sprawdzić - była roztrzęsiona a ja zaraz myślałam, że szlak mnie trafi.
- Strasznej tragedii? - zainteresowałam się. Pan Tanaka spojrzał na prawdopodobnie moją ciotkę i delikatnie pokręcił głową.
Zbyt dobrze wiedziałam jak działa pan Tanaka jak nie chce żeby wyszło coś na jaw będzie pilnował każdej rozmowy a ja już zwęszyłam jakąś ciekawostkę, której nie odpuszczę. Musiałam się go pozbyć.
- Chciałabym porozmawiać z panią na osobności ... - zagrałam zmieszaną - dużo tych emocji i ja się chyba pogubiłam. Może wejdziemy do środka i pozmawiamy?
- Wolałbym być przy tej rozmowie - pan Tanaka łatwo nie odpuszczał nigdy.
- Nie jestem już w domu dziecka panie Tanaka, a ten pies nie zawsze mnie słucha - Akamaru słysząc to zaczął znów warczeć.
Opiekun cofnął się zlękniony. A kobieta nie przejmowała się zachowaniem psa.
- Ja chętnie porozmawiam. Mei tak się cieszę, że żyjesz - chciała mnie uściskać ale się cofnęłam. - Zapraszam do środka. - Wskazałam wejście do domu.
Pogłaskałam Akamaru miedzy uszami i nachyliłam się do niego jakbym chciała pocałować go w głowę.
- Akamaru nie pozwól mu nam przeszkadzać a w nagrodę opowiem ci czego się dowiedziałam - w odpowiedzi polizał mnie po policzku.
Weszłam na werandę i odsunęłam miskę z kobo na bok, nieznajoma spojrzała na mnie zdziwiona. Wzruszyłam ramionami, nie miałam jakoś ochoty tłumaczyć co robi szczur w misce przed drzwiami. Zaprowadziłam kobietę do jadali i wskazałam jej krzesło. Zrobiłam nam po herbacie i usiadłam na przeciw niej.
- Jak ma pani na imię? - zapytałam przerywając ciszę.
- Aya - odpowiedziała od razu - twój ojciec miał na imię Aoi a matka Gina. Jesteś tak podobna do ojca, gdy na ciebie patrze mam wrażenie, że to on. Masz nawet podobny charakter on też stronił od ludzi.
- Rozumiem - trawiłam przez chwile informacje. - Dlaczego mnie porzucili?
- Nie! - wybuchła nagle - Oni bardzo cie kochali! Nigdy by cie nie porzucili! Zginęli!
- Jak to się stało? - zaczęło rodzić się we mnie jakieś nieznane uczucie i chciało mi się płakać.
- Ja nie... prosili by ci nie mówić - spuściła głowę. - Ponoć nie poradzisz sobie z tym wszystkim.
- Skoro to mnie dotyczy powinnam wiedzieć - zdenerwowałam się.
Blondynka milczała dłuższą chwilę. Ścisnęła nasadę nosa i zrobiła parę głębszych oddechów.
- Pochodzimy z Wioski Ukrytej Chmury, twój ojciec był shinobi jednym z lepszych. Często wyruszał na długie misję ale gdy się urodziłaś starał się wykonywać misję jak najbliżej wioski. Gina prowadziła cukiernie i razem z nią dekorowałaś ciastka każdego dnia - płakała gdy to mówiła. Podałam jej chusteczki i czekałam cierpliwie na ciąg dalszy ale nic nie mówiła.
- Jak to się stało, że znalazłam się w innej wiosce?
- To miała być wycieczka rodzinna. Aoi pracował dużo i dostał kilka dni wolnego. Postanowili zwiedzić inne wioski. Gina zawsze chciała zobaczyć jak głowy kage wyryte w skale - smarknęła sobie porządnie. - Twój ojciec w cywilu nosił tylko kilka kuani przy sobie schowanych w rekawie i nie brał innej broni. Zazwyczaj było bezpiecznie ale... Zaatakował ich shinobi z Wioski Ukrytego Liścia. Niestety mimo wielkich zdolności Aoi nie potrafił obronić Giny ani siebie. Dowiedziałam się jeszcze.... - zamilkła i potrzebowała chwili by się uspokoić. - Kage mojej wioski przyszedł do mnie i powiedział o ich śmierci. Wyjaśnił, że to ogromne nieporozumienie shinobi Liścia się pomylił i zabił nie tego co trzeba.
Płakała a ja płakałam razem z nią. Wytarłam twarz dłonią i oddychałam głęboko by się uspokoić.
- Jak to pomylił? Jak można się pomylić? - nie mogłam tego zrozumieć.
- Twój ojciec odpowiadał rysopisowi mężczyzny, który planował atak na Konohe ale nie spodziewałam się, że to nie on - Powiedziała Tsume stojąc w drzwiach. - Gdy Kiba przyprowadził Cię do domu domyślałam się, że to ty byłaś tym dzieckiem, które w tedy twój ojciec ukrył w krzakach. Mei wiem, że mi nie wybaczysz ale przepraszam nie chciałam zabić twoich rodziców.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top