Epilog
Kiedy ją poznałem uratowała mnie przed histeryczką. Była tak samo przestraszona jak ja choć nie wiedziałem czego się mogła bać. Zabrała mnie do siebie i zafundowała mi kąpiel. Dlaczego tak często się moczyłem? Woda jest przyjemna.
Zostałem u mniej, byliśmy zgranym zespołem zawsze we dwoje.
Gdy szła na ostatnią misję czułem, że muszę być z nią i nie dlatego, czułem jedzenie w plecaku. Choć to też był mocny argument żeby iść razem z nią.
Odkryłem szokujący fakt, że bała się psów i chciałem być dla niej oparciem w trudnych chwilach. Ten cały Kiba wydał mi się dziwny ale był zabawny. Mimo, że nigdy się do mnie nie przekonał nie miałem o to żalu. Zaprzyjaźnilem się z jego psem Akamaru. To było tak jakbym dostał brata w prezencie. Chronił mnie przed drapieżnikami i dawał wygodne miejsce do spania na swoim grzbiecie.
Mei... Dbała o mnie i nie chciałem od niej odchodzić ale znalazłem partnerkę, która niestety bała się ludzi. By z nią być musiałem odejść i nie żałowałem nigdy tej decyzji. Zrezygnowałem z tak częstych kąpieli i zamieszkałem w kanałach.
Wychodzę z nich by zobaczyć co dzieje się u mojej przyjaciółki. Nie odwiedzam jej tylko obserwuje z daleka, choć Akamaru albo Kiba wyczuwają mnie nigdy nie mówią jej o mojej obecności za co jestem wdzięczny. Nie potrafiłbym drugi raz odejść.
Mei urodziła dwóch chłopców o blond włosach i ciemnych oczach. Gdyby nie kolor włosów wyglądem całkowicie przypominaliby ojca. A co do ojca... Oszalał na ich punkcie, każdemu chwili się zdjęciem swoich pociech.
Z moich obserwacji wyglądało na to, że Mei jest szczęśliwa i to mnie cieszyło. Uczyła w szkole i przestała bać się psów.
Gdy ją poznałem była bardzo zamknięta w sobie ale dzięki Kibie stała się bardziej ludzka i zaczynała rozumieć emocje. Wspominając co było i jak powoli dokonywały się zamiany zastanawiam się jak mogło to się potoczyć inaczej. Czy w ogóle mogłoby być lepiej?
Jak co niedziela Mei wraz z rodziną szła na spacer do parku a ja obserwowałem ich z oddali. Chłopcy mieli już dwa lata a ja już się postarzałem. Mój wzrok nie był już tak dobry jak kiedyś więc nie mogłem zauważyć wyrazu jej twarzy czy była szczęśliwa ale miałem nadzieję, że szczęście nigdy jej nie opuści. Przeprowadzili się i ich dom był całkiem blisko mojego. Gdyby ta gruba kobieta nie narobiła takiego hałasu nigdy bym jej nie poznał.
Kobo... Imię, które mi nadała. Dała mi tak wiele a ja mogłem dać jej jedynie moje towarzystwo ale wiem, że bardzo je ceniła.
Pokazałem wam jak to wyglądało z mojej strony. To co chciałam wam przekazać jest chaotyczne ale jestem tylko szczurem - należącym do Mei.
The End
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top