to było coś
Nie rozumiałem wielu rzeczy. Świat z ogółu był skomplikowany, ale nie znałem bardziej zawiłej enigmy, niż ludzkie serce. Byłem zamknięty w sobie i nie otwierałem się na uczucia chyba od zawsze. Po prostu taki byłem. Ludzie albo mnie nie lubili, albo się mnie bali, ale nie on.
Deku od zawsze znał moje uczucia lepiej, niż ja sam. Zdawał sobie sprawę, że to nie tak, że go nienawidziłem. Akceptował to, że byłem wybuchowy i wydawało się, że rozumiał powód mojego zachowania nawet jeżeli ja go nie znałem. Byłem beznadziejny w emocjach i ich ukazywaniu.
A teraz?
Nie mogłem oderwać od niego wzroku.
Jadł kebaba i przeglądał media społecznościowe. Moje nogi robiły za jego poduszkę. Leżał bokiem do mnie i zawzięcie czytał nowe informacje o czymkolwiek na stronach internetowych. Był dla mnie cholernie uroczy. Głaskałem jego włosy i był to czuły gest. Przy nim uczyłem się czuć. To było dziwne i zawstydzające, tak samo jak potrzebne i uzależniające. Podobało mi się otwieranie przed nim i przede wszystkim przed samym sobą.
Moja dłoń zsunęła się na jego klatkę piersiową. Lekko ją ścisnąłem, specjalnie zahaczając palcami o jego sutka. Lekko westchnął i uśmiechnął się, odkładając telefon na bok.
- Co tam, Kacchan? - zapytał i przekręcił się na brzuch. Ugryzł kebaba i spojrzał mi głęboko w oczy.
Właśnie, co? Skąd miałem wiedzieć, dlaczego to zrobiłem. Może potrzebowałem jego uwagi, albo chciałem mu w jakiś sposób dokuczyć.
- Denerwuje mnie ten twój telefon. - burknąłem.
- Jesteś zazdrosny o telefon?
- Nie, ale może chciałbym, abyś teraz trochę popatrzył na mnie. - powiedziałem już spokojniej. Moja dłoń zawędrowała teraz na pośladek Deku. Lekko go ściąsnąłem i zaraz po tym pogłaskałem.
Moja omega.
- K-kacchan...
- Co? Jesteś mokry? Ruchamy się? - zapytałem wprost i dokończyłem jedzenie, biorąc jeden duży kęs do ust.
- M-może najpierw zjedzmy? - zaśmiał się nerwowo. - No i wiesz... Nie mam już rui, a trochę bez niej ciężko się przełamać. No wiesz... Stres i w ogóle.
- Nie wiem. Ja mam ochotę ruchać się ciągle.
- Bo jesteś alfą.
- Tym bardziej powinieneś dbać o swojego alfę, nerdzie. - złapałem go za policzek i czule go pogłaskałem. - Nie możesz być taki i trzymać swoje seksowne ciało tylko dla siebie.
Deku zaczął się śmiać. Wtulił policzek w moją dłoń, a później ułożył głowę na moim brzuchu.
- Słodki jesteś, Kacchan, kiedy żartujesz.
Ale to nie były żarty, kurwa.
Wywróciłem oczami i położyłem dłoń na włosach Deku. Nie zauważyłem kiedy dokończył jedzenie, ale kiedy usiadł mi na biodrach przełykał ostatni kęs. Przejechał dłońmi po mojej klatce piersiowej i lekko zagryzł dolną wargę. Powoli przejeżdżał po niej palcami, poznając dokładnie każdą część. Oboje chcieliśmy poznać swoje ciała, aby w tych późniejszych etapach naszego związku zadowalać siebie w stuprocentach. Ułożyłem dłonie na jego zgrabnych udach. Były apetyczne, aż prosiły moje palce i język o uwagę. Nie miałem pojęcia dlaczego nerd na mnie usiadł, ale podobało mi się, szczególnie, że nasze krocza lekko o siebie tarły. On zapewne nie zdawał sobie z tego sprawy, ale ja byłem coraz bardziej podniecony.
- Kacchan... - uśmiechnął się do mnie lekko i znów przygryzł swoją wargę. - Zastanawiałeś się jak... Powiemy wszystkim?
- O czym?
- O nas. No wiesz... Todoroki wie, ale reszta...
- Skurwiel pewnie wszystkim wypaplał. Nie przejmuj się.
- N-nie... On jest dość zamknięty w sobie.
- Nie broń tego sukinsyna. Nawet o nim nie mów. Powinieneś interesować się tylko mną. - powiedziałem dość wściekle i spojrzałem gniewnie gdzieś w bok.
- Kacchan... Nie musisz być zazdrosny.
- Nie jestem zazdrosny.
- Wiem, że tak.
- Ten palant mnie wkurwia.
- On jest w porządku. Może powinieneś gadać z nim częściej. - wzruszył ramionami. - Jest dobrą osobą.
- Po moim trupie.
- Kacchan... Nie przestanę z nim rozmawiać. Jest do mnie przywiązany. Ciężko mu otworzyć się przed kimkolwiek.
- Ale mordę do kłótni to otwiera z łatwością. - warknąłem wściekłe.
- Kacchan... Jesteś zestresowany. Spokojnie... Wszystko się ułoży. - powiedział czule i złapał mnie za policzki.
- Ale co, kurwa?
- W zasadzie to nie wiem dlaczego to powiedziałem. - ułożył usta w dziubek i spojrzał w górę. - Coś miałem na myśli, ale... Wyleciało mi.
- Oi, Deku... - parsknąłem śmiechem i złapałem go za pośladki. Zaraz po tym moje dłonie wjechały na jego plecy. Przytuliłem go i przyciągnąłem bliżej do siebie. - Idiota... - szepnąłem do jego ucha i pocałowałem je delikatnie.
- Kacchan... - powiedział cicho moje imię. Zacisnął dłonie na mojej koszulce i wtulił głowę w moją pierś.
- Tak, wiem. - powiedziałem krótko i ułożyłem brodę na czubku jego głowy. - Ja też, nerdzie...
Nie miałem pojęcia dlaczego, ale wiedziałem co Deku chce powiedzieć. Chciałem zrobić to samo, ale mimo tego żaden z nas nie miał odwagi przyznać tego na głos. Może to było związane z naszą naturą - połączeniem alfy i omegi w związku. Może dlatego gdzieś w głębi serca usłyszałem - ,,Kacchan... Czuję, że bez ciebie nie byłoby mnie".
Zawsze czułem wysokiego progu zażenowanie, kiedy pary okazywały sobie czułość. A teraz, kiedy sam doświadczyłem tak ważnej bliskości drugiej osoby zrozumiałem dlaczego to wszystko jest takie niezbędne i ważne. Musieliśmy dbać o siebie nawzajem, nawet jeżeli nasz związek jeszcze nie był zbyt poważny i pielęgnować swoje uczucia aby było tylko większe i silniejsze z dnia na dzień.
- Kacchan... Przytul mnie mocniej. - powiedział nagle i mocno do mnie przylgnął.
- Przytulam cię wszystkim czym mogę.
- Wciąż za mało...
- Może omega w tobie chce seksu.
- J-jak to?
- Taki instynkt, Deku. - wplątalem dłoń w jego włosy. - Kiedy omega czuję zapach alfy chce bliskości. Seks to największa możliwą bliskość. Z alfami dzieje się tak samo. - wzruszyłem ramionami.
- Wow... Kacchan, skąd tyle wiesz?
- Po prostu... Lubię dużo wiedzieć. Nie rozumiałem niektórych zachowań swojego ciała. Szukając o tym informacji znalazłem też inne. Stąd cała wiedza. - wytłumaczyłem, gładząc go po udzie.
- Jesteś niesamowity, Kacchan. Tyle wiesz... - Deku znów na mnie usiadł, odsuwając się nieco ode mnie. Przygryzł dolną wargę i spojrzał na mnie, jak na ósmy cud świata. - Myślę, że wiele się od ciebi nauczę.
- Tak. Zaczniemy od techniki całowania. - zarządziłem i usiadłem, przysuwając się do niego. - Całujesz się słodko, ale chujowo. Mi to nie przeszkadza, nawet to lubię, ale wiem, jak ty się kłopoczesz, kiedy wkładam ci język do gardła i nie wiesz co wtedy zrobić.
Nie miałem pojęcia dlaczego byłem przy nim tak wylewny. Zawsze byłem zamknięty w sobie, jednak trochę się pozmieniało. Deku miał na mnie dobry wpływ. Było mi lżej. Czułem się odciążony psychicznie i wolny. Przy nim nie musiałem udawać twardziela, bo w jego oczach i tak byłem niesamowitym alfą. To było... Przyjemne.
- Nie musisz mówić tego tak wprost, Kacchan! - jego policzki zrobiły się czerwone w sekundę
- Potem zajmiemy się twoja spiętą dupą.
- Kacchan! Ja chcę poczekać z seksem!
- Nie miałem na myśli seksu tylko twojego kija w dupie, drewniany nerdzie.
- Kacchan!
Ale niektóre rzeczy nie zmieniały się między nami w ogóle.
- Chodź się całować.
- Nie pocałuje ciebie już nigdy! - zakrył usta dłońmi.
- Chodź tu, kurwa!
- Nie!
---
Hejooo
Dawno nie było rozdziału, ale wpadam z takim luźniutkim
Będzie więcej bo wena mi wróciła hehe
Chyba powoli wracam do regularnego pisania na watt
Mam nadzieję, że się podobałoooo <33
Do nexta!
Flo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top