Przyjemny Czas Alkohowy
Na zewnątrz robiło się ciemno , a my już byliśmy pijani.
- Bakubro... Nie mamy jeszcze jakiegoś piwa?
- Ja mam, Kirishima! Mogę przynieść z pokoju!
- Tylko ostrożnie, Denki. Nauczyciele mogą zobaczyć.
- Nie pierdol, Shinsou.
- Ja pójdę z Denkim. Ostrożności nigdy za wiele, Kacchan.
- Pierdolicie obywdowje... Mają wyjebane czy pijemy czy nie, dopóki nie zachowujemy się, jak patola.
- Cóż... Ciężko się nie zgodzić. Może Aizawa jest surowy, ale na naszym klasowym grillu udawał, że wcale nie widzi czteropakow piw obok zamrażarki z sokiem pomarańczowym.
- Ma problemy z oczami. Naprawdę ich nie widział.
- Chuj w to.
- Nieważne. Po prostu na siebie uważajcie, okej?
- Jasne!
- Pewka!
Kurwa. Czułem się, jak jebany król. Miałem najpiękniejszą omegę na ziemi, byłem pijany i nie mogłem przestać myśleć o tym, że prawie uprawialiśmy seks.
Cholera.
Prawie.
Moje myśli krążyły tylko wokół tego, co mógłbym teraz robić gdyby nie nie ci gamonie. W zasadzie i tak było fajnie, ale wolałbym spędzić czas z moją drugą połówką zamiast pierdolić o Fifie i wspominać 'stare dobre czasy'.
Deku i Denki wstali, po czym podeszli w stronę drzwi. Wychodząc, Deku spojrzał się na mnie i uśmiechnął się lekko. Był szczęśliwy i cieszyło mnie to, jednak rozumiałem co chciał mi powiedzieć przez ten uśmiech - 'Też się nie spodziewałem, Kacchan, ale twoje dresy są naprawdę wygodne i niczego nie żałuję'. Czy coś w tym stylu.
Shinso oparł się o łóżko, prostując nogi. Odchylil głowę do tyłu i zaciągnął się papierosem, przymykając oczy. Doskonale wiedziałem co czuje, bo ja czułem się tak samo. Nieśmiertelnie. On był w lepszej sytuacji, bo Denki nie był trudny i dał mu się zrobić w pierwszy dzień ich związku na biurku w sali lekcyjnej Aizawy. Nikt ich nie nakrył, ale kretyni zapomnieli zamknąć nie tylko drzwi, ale też swoje usta. Całe szczęście był apel i nikt nie ogarnął, że się pieprzą. Całe szczęście Denki nie zaciążył.
- W zasadzie... Gdzie chcecie iść na studia? - nagle zapytał Kirishima, robiąc smutną i poważna minę jednocześnie. - Wiecie... Ostatnia klasa. Niedługo nasze drogi się rozejdą.
- Nie rozejdą. Możemy znaleźć jakąś alternatywę, żeby pasowało każdemu. - odpowiedział szybko Shinso.
- Każdy ma inne marzenia, więc to może być ciężkie.
- Nie myślałem o tym. - odparłem krótko. - Mój związek z Deku jest świeży i nie myślę o niczym innym.
- Wow... Chyba serio się zakochujesz.
- Może. Nikt nie wie co będzie dalej i czy Todoroki nie wpierdoli się znów w nasze życie.
- Todoroki jest spoko, ale nie sądziłem, że wyjdzie pomiędzy wami spina.
- Nigdy się nie lubiliśmy. Jakby nie patrzeć ukradłem mu omegę sprzed nosa. To ja się kurewsko zachowałem i raczej nigdy nasze stosunki się nie poprawią. - odpaliłem papierosa, przymykając oczy i rzuciłem zapalniczkę z powrotem na ziemię. - Gdyby ktoś mi tak zrobił, pewnie bym go zajebał.
- Masz wyrzuty? - zapytał Kirishima.
- Szczerze? To, kurwa, żadnych. - parsknąłem. - Zrobiłbym to drugi raz jeżeli chodziłoby o Deku.
- To zaskakujące. Wcześniej nie lubiłeś Midoriyi. - dodał Shinso, wrzucając niedopałek do popielniczki.
- Smarkacz zawsze kręcił się obok mnie. Był wnerwiający, a teraz staje mi kiedy się całujemy. To że się całujemy to pierdolony kosmos. - uśmiechnąłem się lekko, sam do siebie.
- Zerżnąłeś go już? - uśmiechnął się fioletowowłosy.
- Nie spieszymy się z tym. Deku nigdy nie uprawiał seksu, a ja staram się nie naciskać.
- Widać, że jesteś napalony. - zaśmiał się Kirishima. - Chyba od czasu tej imprezy ledwo się powstrzymujesz.
- Mam swoje potrzeby, ale nie jest źle. - wypuściłem dym z ust. - Poza tym im dłużej się czegoś wyczekuje, tym staje się lepsze.
- Nie wiem, jak to jest. - zaśmiał się Shinso uśmiechając się ciepło. - Ja i Denki kochamy się... Ciągle.
Ten to był, kurwa, zakochany. Uśmiech, ręka na sercu i te rozmarzone oczy. Jebany chyba znalazł sobie idealną omegę i planował z nią przyszłość. Denki był trochę tępy, ale opiekuńczy i słodki w stosunku do wszystkich. Wkurwiał mnie, bo kiedyś się ze mnie napierdalał, ale lubiłem go.
- Denki chyba po prostu lubi seks. - Kirishima spojrzał na mnie bardzo wymownie.
- To prawda. Czasem potrafi mnie wykończyć. - zaśmiał się.
- Dlatego ja wolę seks bez zobowiązań. Bzykasz i masz wyjebane. Ładna, brzydka... Ważne, żeby potrafiła dobrze obciągać i żeby była miła. - Kirishima zaczął klnąć, a to znaczyło, że zaczął się upijać. Ja byłem mily, a Shinso się otwierał. Naprawdę byliśmy już dobrze wstawieni, a palenie papierosów jednego za drugim nie poprawiało naszego stanu.
Nagle drzwi od naszego pokoju się otworzyły, a w progu staneli Denki i Deku z alkoholem.
- Jesteśmy! - krzyknął nasz licealny piakachu i położył torbę z alkoholem między nami. Od razu usiadł na kolanach Shinso i pocałował go.
Deku dość nieśmiało usiadł obok mnie. Miał różowe policzki, a jego oczy świeciły jak małe gwiazdki. Złapał mnie niepewnie za rękę i lekko się do mnie uśmiechnął. Położył ją sobie na swoim udzie i spojrzał mi w oczy. To był bardzo śmiały ruch z jego strony. Nie spodziewałem się tego. Uniosłem jedną brew do góry, zaciągając się papierosem, a on tylko lekko przygryzł dolną wargę. Miałem ochotę na o wiele więcej, niż na taki niewinny dotyk, a on mnie prowokował.
- Macie coś przeciwko, żeby zrobić małą imprezę i przenieś się na górę do chłopaków? Dostaliśmy cynk, że nauczyciele opuścili teren akademika i został tylko Present Mic. - powiedział Denki, przytulając się mocniej do Shinsou.
- Kurwa, to idziemy. Present Mic prędzej napije się z nami, niż nas podpierdoli. - zarządził Kirishima i wstał, jako pierwszy. - W dodatku jutro mamy tylko wf i infe. Można nie iść.
- Weekend w środku tygodnia brzmi kusząco. - przytaknąłem i zacząłem bawić się udem Deku, delikatnie ściskając je palcami.
- No to idziemy. Musimy tylko uważać żeby nic nie rozjebać i będzie git. - dodał czerwonowłosy.
Wstaliśmy z podłogi, a Shinsou i Denki zaczęli zbierać alkohol. Spakowali wszystko do mojej torby sportowej i wyszli z pokoju.
- Zaraz do was przyjdę... Przebiorę się tylko w coś wygodniejszego. - wytłumaczyłem i ściągnąłem z siebie koszulkę, rzucając ją na oparcie krzesła, stojącego przy biurku.
- A Deku pewnie ma zostać i wyprasować Ci koszulę? - zażartował Denki, patrząc na mnie dwuznacznie.
Parsknąłem śmiechem i rzuciłem w niego sokiem, biorąc go wcześniej z biurka. On zdążył go złapać i zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
- Dodatkowa popita się przyda. - dalej śmiał się, jak opętany i zaczął iść w stronę schodów.
- Czekamy na górze. - dodał Kirishima i wyszedł, dołączając do reszty.
Dopiero teraz zauważyłem, że Deku ciągle jest ze mną w pokoju. Opierał się plecami o ścianę i oblizywał usta. Starał się odwracać wzrok w drugą stronę, ale nie wychodziło mu to i co chwila zerkał na mnie i moją nagą klatę.
Słodki.
- Więc... Czekasz na mnie? - zapytałem, powoli do niego podchodząc.
- No wiesz... Nie chcę iść bez mojego chłopaka do pokoju Todorokiego. - wyznał, lekko się rumieniąc.
Stanąłem bardzo blisko niego i delikatnie złapałem za biodra. - Nie musisz się wstydzić... Możesz patrzeć. - powiedziałem cicho i przejechałem nosem po jego policzku. - Jestem cały twój... - szepnąłem do jego ucha.
- K-kacchan... - jęknął cicho. - Dziwnie się czuję...
- To znaczy?
- Potrzebuję być bardzo blisko ciebie. Chcę abyś ciągle na mnie patrzył i mówił tylko do mnie. To dziwne... Nie lubię kiedy wszyscy do ciebie zgadują. Nie potrafię się przez nich przebić abyś znów zwrócił na mnie uwagę.
- Deku...
- Imprezowanie jest super, ale wolałbym zrobić maseczkę, położyć się na twoich kolanach, jeść czipsy i gadać o pierdołach do rana... Tylko z tobą. To jest najlepsze.
- Chcesz zostać? To nie problem. Też wolałbym kontynuować to co zaczęliśmy wcześniej... - spojrzałem mu w oczy. - Nie mogę przestać myśleć o tym co by było gdyby oni nie przyszli...
- To będzie podejrzane, jeżeli nie wrócimy. Denki wypytywał mnie już o różne zawstydzające rzeczy, a j-ja...
- Nie wiedziałeś co powiedzieć?
- Nigdy nie uprawiałem seksu, ani nic z tych rzeczy... Tak naprawdę nawet się nie... No wiesz...
- Nie masturbowałeś się?
- Próbowałem raz, ale to nie było przyjemne. - wyznał zawstydzony. - Co jeżeli cie zawiodę? Tak bardzo na mnie liczysz i na nasz pierwszy raz... Boję się.
- Deku... To nie tak. Możemy nie pieprzyć się do końca świata, a ja będę szczęśliwy, bo jestem z tobą, rozumiesz? - złapałem go za policzki i spojrzałem mu w oczy. - Nie wiedziałem, że to dla ciebie taka presja. Przepraszam, nawaliłem.
- Nieprawda... To moja wina.
- Nie. Nie możesz się zmuszać do niczego... Nie wolno ci, rozumiesz? Masz być przy mnie sobą i nic nie ukrywać. Na tym się buduję związek.
- Przepraszam...
- Skończ przepraszać. Nie masz za co. Jesteś pierdolonym ideałem. Rób i mów co chcesz, ja to akceptuję, cokolwiek by to nie było, rozumiesz? Uwielbiam cię, Deku...
Deku spojrzał mi w oczy i lekko się uśmiechnął. Pocałował mnie czule w usta i potarł nasze nosy o siebie.
Byliśmy pijani i na trzeźwo ciężko by było przeprowadzić taką rozmowę. Deku próbował być dobry dla wszystkich, ale ja chciałem, aby przy mnie był po prostu sobą. Pragnąłem zaspokajać jego zachcianki, słuchać się go i być na każde jego skinięcie palcem. Byłem jego alfą, kurwa. Po prostu chciałem robić dla niego wszystko.
- Okej... Postaram się. - powiedział cicho. - Ale obiecaj mi, że weekend spędzimy razem. Powiem mamie żeby pojechała do cioci z All Mightem...
- Chcesz spędzić romantyczny weekend? - uśmiechnąłem się do niego w bardzo subtelny sposób.
- Tak.
- Mam coś zaplanować?
- Wszystko będzie idealne, jeżeli będę z tobą. Możemy nawet cały dzień chodzić w piżamach i zajadać się czipsami.
- Okej... Odpoczniemy i spędzimy razem czas. W zasadzie ciągle jesteśmy obok siebie, a mimo to tęsknię.
- Mam to samo. - zaśmiał się. - Jestem spokojny tylko wtedy kiedy mnie dotykasz.
- Będę cię dotykał kiedy i gdzie zechcesz... - pocałowałem go w policzek. - Wystarczy jedno twoje słowo... - przejechałem dłonią bo jego biodrze.
- Zawstydzasz mnie, Kacchan... Lepiej już chodźmy. Reszta czeka.
- Okej... Też chcesz coś wygodniejszego?
- Twoją bluzę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top