miłe konsekwencje

Deku siedział na swoim łóżku i zajadał się rogalikami, a ja układałem na jego biurku wszystkie notatki z lekcji, które dla niego zrobiłem. Między nami panowała cisza, ale to tylko dlatego, bo oboje byliśmy skupieni na czymś innym. Zamknąłem plecak i rzuciłem go na podłogę. Spojrzałem na Deku, który teraz pił przez słomkę smoothie, które dla niego kupiłem. Zerknął na mnie nieśmiało, a na jego policzkach pojawił się mały rumieniec. On chyba też zdawał sobie sprawę z tego, że musimy znów pogadać, ale tym razem szczerze. Podszedłem powoli do jego łóżka i usiadłem na przeciwko niego. Potarłem dłonią swój kark i spojrzałem na niego niepewnie.

- Smakuje ci, nerdzie? - zapytałem, chcąc jakkolwiek zacząć rozmowę.

- Tak... Dziękuję, Kacchan. Jest pyszne. - odpowiedział cicho i przytulił do siebie opakowanie ze słomką.

- Moje ulubione śniadanie z dzieciństwa. - spojrzałem na niego niepewnie. Na jego policzkach był delikatny rumieniec. Jego oczy były teraz naprawdę duże, błyszczały, a ich barwa była zachwycająca.

- Ahh, już pamiętam. To te rogaliki, które zawsze kupowała nam twoja mama, kiedy u ciebie nocowałem. - uśmiechnął się lekko.

- Tak to te.

- Wiedziałem, że skądś znam ten smak. Są przepyszne nawet po tylu latach.

- Tak, w ogóle się nie zmieniły.

Spojrzeliśmy sobie w oczy. Zagryzłem wargę, bo Deku był teraz... dziwnie piękny. Mimowolnie przysunąłem się do niego bliżej, tak że dotykał kolanem mojego biodra. Zaczęliśmy na siebie patrzeć. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Był kuszący i w jakiś tajemniczy sposób zachęcał mnie do posunięcia się krok dalej. Spojrzałem na jego rozchylone wargi, a potem znów w jego oczy. Cholernie mocno zaczęło bić mi serce. Byłem pewien, że to słyszał.

- Musimy pogadać, Deku... szczerze. - powiedziałem cicho, nie odrywając od niego wzroku.

- Czy to naprawdę potrzebne, Kacchan?

Jego szept był cholernie pociągający. Pozwalał mi na dalsze działanie, mimo że kompletnie nie wiedziałem co robić. Skąd mogłem wiedzieć dokąd mogę się posunąć, jak to wszystko zacząć. Byłem dobry w wyrywaniu, ale słaby w miłosnych sprawach.

- Twoja ruja się skończyła, prawda? - spuściłem wzrok i zacisnąłem pięść na kocyku Deku.

- Myślę, że tak.

- Więc dlaczego...

- Nie wiem, Kacchan. Ale... czy to źle?

- Kirishima powiedział mi, żebym się nie powstrzymywał. Nie wiem co robić...

- Kacchan...

Znów spojrzałem w jego oczy. Zrobiło mi się ciepło, a moja ręka zaczęła sunąc po materacu w stronę Deku. Dotknąłem jego dłoni, a on uśmiechnął się szerzej. Powoli odwrócił swoją dłoń i pozwolił mi spleć ją ze swoją. Sam lekko się uśmiechnąłem i mocno przygryzłem swoją wargę. Był słodki, cholernie słodki...

- Masz rację, Deku. To niepotrzebne. - przysunąłem się do niego jeszcze bardziej i położyłem drugą rękę po drugiej stronie jego biodra w taki sposób, że był teraz pode mną.
Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Ciągle patrzyliśmy sobie w oczy. Atmosfera zrobiła się przyjemna, a w brzuchu czułem słodkie łaskotanie. - Deku... - wymruczałem jego imię i spojrzałem w dół.

- Kacchan... - szepnął, a jego dłoń wylądowała na moim policzku. Trącił delikatnie mój nos swoim noskiem. Poczułem jego drżący oddech na swoich ustach. Cholera, zrobiło mi się gorąco.

Nie rozumiałem tego co się dzieje. Zwyczajnie chciałem dać się ponieść. Właściwie oddałem się Deku, który zbliżał się do mnie coraz bardziej. Jego policzki były rumiane, wzrok zamglony, jakby nie do końca wiedział co się dzieje. Nie mogłem wytrzymać tego napięcia, które mogło popchnąć nas do odważnego kroku, albo pęknąć i przerwać wszystko, pozostawiając po sobie tylko wstyd. Nie chciałem tej drugiej opcji. Nie miałem zamiaru dopuścić do kolejnych niepowodzeń w moim życiu. Nie tym razem.

W jednej sekundzie mocno złapałem go za policzek i złączyłem nasze wargi. Pocałowałem go stanowczo, ale delikatnie, nie chciałem go zranić, ani wystraszyć. Przez chwilę bałem się, że mnie odtrąci, ale kiedy usłyszałem, jak wzdycha z przyjemności, przestałem. Byłem pewien, że tego chciał. Złapał mnie za kark, przyciągając do siebie jeszcze mocniej. Zamknąłem oczy i pogłębiłem tę pieszczotę. Ruchy moich warg były spokojne. Deku wciąż się gubił, nie potrafił się do mnie dopasować, ale nie przeszkadzało mi to. Cholera, to było kurewsko dobre. Jego ciało zaczęło drżeć, a jego palce błądziły po moim policzku, bardzo delikatnie go gładząc. Uśmiechnął się w moje usta i zjechał dłonią na mój tors, gładząc go w bardzo miły sposób. Zwiększyłem ruchy moich warg, zamieniając nasz słodki pocałunek w bardziej namiętny. Deku powoli przyzwyczajał się, ale nie mogłem powiedzieć, że ta niezdara potrafi się całować. Nie potrafił, ale było mi kurewsko przyjemnie. Jego dotyk był kojący, zabrał ode mnie cały stres i złość dzisiejszego dnia, zostawiając tylko co najlepsze. Całując go czułem, że jestem zobowiązany do dbania o tę słodką omegę i zapewniania mu bezpieczeństwa. Właściwie to chyba je czuł, bo ciągle zbliżał się do mnie coraz bardziej i błądził swoimi dłońmi po moim ciele.

- K-kacchan... - szepnął, odsuwając się ode mnie i położył głowę na moim ramieniu.

Od razu go objąłem i pocałowałem czubek jego głowy. Zamknąłem oczy i westchnąłem, wdychając jego śliczny zapach. Był tak pociągający, że mógłbym wziąć go tu i teraz.

- Deku... Czyli jednak to coś znaczyło. - powiedziałem, mając na myśli sobotnią imprezę. - Ale wpadliśmy... Kto by się spodziewał.

- Kirishima?

- Ah, no tak.

- Kacchan, właściwie... Moja ruja chyba wróciła. Znów to czuję.

- Chcesz proszki?

- Nie... Przy tobie jest mi tak błogo. Po prostu zostań ze mną.

- Jak sobie życzysz.

Znów pocałowałem czubek jego głowy i uśmiechnąłem się sam do siebie. Dekuw nagle złapał mnie za plecy i położył się, ciągnąć mnie za sobą przez co całym ciałem wylądowałem na jego łóżku. Spojrzałem na niego zdezorientowany, ale on tylko przytulił się do mnie i uśmiechnął się szeroko. Głowę ułożył na moim ramieniu, a dłonią wodził po moim torsie.

- Czyli... Właściwie nie wiemy, czy między nami coś jest, czy to tylko twoja ruja? - zapytałem, czując duże zdezorientowanie. Byłem pewien, że Deku jest dla mnie w jakiś sposób ważny. Ten pocałunek też znaczył dla mnie wiele. Nie wiedziałem co myśleć.

Kurwa. Życie miłosne jest skomplikowane.

- Kacchan, to zależy tylko od nas. Byłem pewien, że dzisiaj rano nie miałem już rui, po czym... Przez ciebie znów wróciła! - uniósł się nagle i spojrzał mi w oczy. - To możliwe?

- Powinieneś zapytać siebie. - złapałem go za policzek i pogłaskałem go czule, patrząc w jego oczy. - To twoje ciało i twoja ruja.

- Chcę, abyś znów mnie pocałował, Kacchan.

- Oi, Deku... Kusisz mnie.

- Zrób to, Kacchan.

Oblizałem się i przygryzłem wargę. Uniosłem się na łokciach i przekręciłem Deku, aby być nad nim. Złapałem go za biodro i spojrzałem mu w oczy. On położył dłonie na moim karku i przyciągnął mnie bliżej. Potarł nasze noski o siebie i słodko się zaśmiał.

- Kacchan, nie wierzę w to. - powiedział radośnie. - Ja naprawdę tego chcę.

- Deku, coś ci odpierdala. - parsknąłem śmiechem.

- Po prostu mnie pocałuj... I bądź cicho. Może... Może moja ruja się nie skończyła, ale ja naprawdę ciebie chcę. To nie jest to uczucie... Ja po prostu za tobą tęskniłem, Kacchan. Nie za twoim ciałem. Chciałem cię znów usłyszeć, zobaczyć... Chciałem, abyś przyniósł mi niespodziankę i opiekował się mną. Nawet przez chwilę nie pomyślałem o zaspokojeniu siebie.

- Czyli to nie ruja?

- M-może...

Zaśmiałem się pod nosem. Deku był zakłopotany i za wszelką cenę próbował mi pokazać, że zależy mu na mnie i ruja nie ma nic z tym wspólnego. To było cholernie słodkie i w jakiś sposób mi imponowało. Nie miałem pojęcia jaka była prawda, ale chciałem czerpać z tej chwili jak najwięcej. Dałem się ponieść i nie myślałem o konsekwencjach.

- Ah, tak? - zamruczałem, patrząc na jego czerwoną od zawstydzenia buzię.

Pochyliłem się do niego bardziej i spokojnie go pocałowałem. Deku zadrżał, ale od razu zaczął odwzajemniać pieszczotę. Zamruczał słodko i uchylił zapraszająco swoje usta. Wsunąłem język do środka i splątałem go z jego językiem. Zaczęliśmy powoli je o siebie ocierać i plątać je ze sobą. To było kurewsko przyjemne. Przyspieszyłem ruchy swoich warg i praktycznie położyłem się na Deku, zamieniając tę pocałunek w bardzo namiętne okazywanie sobie uczuć. Nie potrafiłem się od niego oderwać. Nie chciałem tego robić. Po prostu całowałem go dalej, wsłuchując się w jego słodkie jęki i cieszyłem się ta chwilą.




---

Hej hej hej
Krótki ale jest
Mam nadzieję, że się podobało
Hehehe ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top