|9| it doesn't seem to matter
Obudziłam się pierwsza. Dostąpię zaszczytu zdzierania kołdry z Takumiego.
- Auć! Ratunku! - wrzasnął. Zwaliłam go niechcący z łóżka.
- To było niechcący! Przepraszam! - powiedziałam szybko. Chłopak podniósł się i odłożył kołdrę.
- Dobrze, dobrze, spokojnie, nic mi nie jest. - powiedział. - Możemy się zabrać za pisanie tekstu?
- A ty tylko o jednym! Niech Ci będzie. Tylko pójdę się przebrać. - mruknęłam. Wolałabym jeszcze pospać, ale teraz niezbyt się opłaca. Usiadłam obok Takumiego, który już zabierał się za pisanie drugiej połowy tekstu. Spróbowałam to przeczytać. Po Japońsku. Trudno. - Takumiii? Przeczytasz mi to? - zapytałam.
- Dobrze. - powiedział. Zabrał się do czytania tłumacząc na Angielski. - I jak?
- Miało być o miłości, a wychodzi o nienawiści. - stwierdziłam. Wzruszył ramionami.
- JiJi umie grać na gitarze? - zapytał nagle, odrywając się od tekstu.
- Chyba tak. Nie jestem pewna. - powiedziałam. - Czemu pytasz?
- Chciałbym na tą jedną piosenkę przejąć jej rolę w zespole. - powiedział zawstydzony.
- Nie ma w tym nic złego. A jeśli umiesz śpiewać to na pewno ci pozwoli. - Przyjrzałam się znakom, które widniały w jego zeszycie. - Zaśpiewaj coś dla mnie. Proooszę.
- Nie umiem śpiewać. - powiedział.
- O nie. Teraz się nie wykręcisz! Wiem, że umiesz. - powiedziałam. - Albo zaśpiewasz dla mnie, albo cię załaskoczę na śmierć dopóki nie zaśpiewasz.
- A jak załaskoczesz mnie na śmierć, to co będzie? - zapytał.
- Nie dopuszczę by stało ci się więcej niż przewidziałam. To jak, śpiewasz? - zapytałam. Pokręcił głową. Usiadłam mu na kolanach i zaczęłam łaskotać. Przestałam na chwilę. - A teraz zaśpiewasz dla mnie? Bo będę jeszcze bardziej łaskotać!
- Dobrze, a co ci zaśpiewać?
- Coś co znasz! Proooszę! - Zrobiłam najsmutniejsze oczka jakie tylko potrafiłam. - Znasz piosenki Slipknot?
- Niezbyt, a może być Crestillion? - zapytał. Przytaknęłam. W pierwszych chwilach mogę śmiało przyznać, że śpiewa pięknie.
- Wiedziałam, że pięknie śpiewasz! Inaczej nie chciałbyś być wokalistą. - powiedziałam.
- Dziękuję. Mogłabyś zejść mi z kolan? Trochę ciężko mi tak siedzieć. - powiedział.
- Jasne. - odpowiedziałam. Do naszego pokoju weszła Yayoi i Akihito.
- Jedliście już śniadanie? Jeśli to zjedzcie szybko, bo niedługo jedziemy do wytwórni. - powiedziała i zostawiła nam Akihito.
- To mam tu poczekać na was? - zapytał. Znowu wygląda jak dziewczyna w tej sukience. Zeszliśmy na dół zjeść śniadanie. Teoretycznie mogłam zjeść coś co nie przypomina płatków z mlekiem albo kanapki, ale przyzwyczajenia robią swoje. Chwilę później jechaliśmy autobusem do wytwórni. Po co? Szczerze mówiąc nie wiem...Położyłam głowę na ramieniu Takumiego.
- Takumi wybacz, ale przerwę wam cokolwiek robicie i zajmę twoje miejsce. Idź na chwilę do Masato bo chciał porozmawiać. - powiedział Akihito I usiadł obok mnie.
- Czego ty znowu chcesz?! - zapytałam odsuwając się od niego.
- Spokojnie. Naprowadzę cię na właściwą drogę. - wyjaśnił.
- O co ci... Nie! Do żadnej sekty już nie wstąpię! - krzyknęłam odsuwając się tak, że teraz przyklejałam się policzkiem do szyby.
- Nie wiem co to sekta, ale nieważne. Niewątpliwie zastanawiasz się dlaczego Takumi pisze piosenkę o miłości. Więc ja ci powiem. Otóż on podobnie jak ty po prostu się w tobie zadurzył. Możecie nie rozumieć ale my was naprowadzimy. Rozumiem, że nigdy się nie zakochałaś, ale teraz to jest ten jedyny chłopak wśród milionów ludzi. On Cię kocha i ty go kochasz. Założę się, że czujesz przy nim motylki w brzuchu tak mocne, że chcesz rzygać. My... - Nie dokończył przemowy.
- Jakie my do cholery?! - zapytałam zdezorientowana.
- Ja I Masato was wyswatamy! - powiedział. - I nikt wam nie stanie na drodze! - orzekł.
- Masz natychmiast przestać durniu! Jeżeli naprawdę się zakochał to mi o tym powie!
- Nie wątpię, lecz teraz mam więcej zabawy.
- Proszę Cię! Jeżeli on się zakochał on mi powie, rozumiesz bezmózgu? - wysyczałam.
- Ehhh...Psujesz zabawę - warknął. Obok mnie znów usiadł Takumi, ale nie na długo ponieważ byliśmy już na przystanku pod wytwórnią. Menadżerka powiedziała nam kto gdzie ma iść. Mamy napisać jeszcze jedną piosenkę. Tak, ja i Takumi. Weszliśmy do studia.
- I co teraz? Masz jakieś pomysły? - zapytałam.
- Niezbyt. Pomyślę. - mruknął. Siedzieliśmy w ciszy czekając aż coś wpadnie nam do głowy.
- She's drowning in herself again... - śpiewał pod nosem Takumi.
- My God what a lovely sin. - dokończyłam.
- Znasz? - zapytał.
- Mówiłam Ci, że kocham Slipknot. - odpowiedziałam. - I guess there's nothing left to do... - ciągnęłam piosenkę dalej.
- But have my way. - dokończył. Pomysł mi do głowy przyszedł! - wrzasnął i zaczęliśmy się znów głowić nad tekstem tak jak nocą. Po trzech dłuuuugich godzinach (jakim cudem pisanie tekstu tyle zajmuje?!) pisania poszliśmy do Akihito. Teraz jego głowa w reszcie piosenki. Samym tekstem się nikt nie zadowoli. Poszliśmy do sali, w której trenowały WooKyo i JiSu. Spędziliśmy tam następne kilka godzin siedząc i patrząc na nie. W końcu przyszedł Akihito.
- Jest już cała piosenka - wydarł się. On.Ma.ADHD. Naprawdę.
- To dobrze, możemy już iść? - zapytała JiJi.
- Tak. Wy Idźcie, a ja i Kate jeszcze coś załatwimy. - powiedziała Yayoi. Wyszliśmy na przystanek. Po chwili zjawiły się Yayoi I Kate. Złapaliśmy autobus do hotelu. Pobiegłam do pokoju i położyłam się obok mojego szmacianego jednorożca. Po chwili obok mojego ukochanego jednorożca pojawił się Takumi.
- She can feel it's right.
- So she doesn't close Her eyes. - znowu dokończyłam.
- She smiles and answers...
- It doesn't seem to matter. - Nagle w głowie wyświetliło mi się następna linijka. - Dalej nie będę śpiewać.
- Czemu? - zapytał.
- Ta piosenka ma ukryty sens. Lost inside my dirty head...Brudne myśli! Nic ci to nie mówi? - zapytałam.
- Nieee...- mruknął z zadziornym uśmieszkiem.
- Zajmij się czymś. - powiedziałam. Wyjęłam telefon I słuchawki. Podałam mu jedną. - A teraz cicho bądź i słuchaj. - powiedziałam. Przytuliłam pluszaka i zamknęłam oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top