|6|

☆☆☆Sonia☆☆☆
- Wstajemyyy szkoda takiego dniaaa...Pobudkaaa! - krzyknęli Takumi i Akihito.

- Spadać mi stąd! Jeszcze wczoraj ciągnęłam was do łóżek więc coś mi się od życia należy! - krzyknęłam.

- Nic ci się nie należy. - powiedział Akihito.

- Należy głupku! - warknęłam I zabrałam im kołdrę, którą usiłowali ze mnie zdjąć. Auć! Zostałam zepchnięta z łóżka.

- No nie! Teraz to już jestem wściekła! - wrzasnęłam. - Oddawać kołderkę! - Chłopcy owinięci w moją kołdrę zaczęli uciekać. Wepchnęłam ich na kanapę i zaczęliśmy się kopać. Dojrzałe, wiem...

- Przestańcie! - krzyknęła Kate rozdzielając nas i kołdrę. - O co poszło?

- Oni mi zabierają kołdrę! - powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na nas z politowaniem.

- Oddajcie jej to...- powiedziała.

- To twoja wina! Kazałaś nam ją obudzić! - krzyknęli we dwóch.

- Nie wiedziałam, że będziecie się kopać o jej kołdrę. - wzruszyła ramionami. Takumi I Akihito grzecznie odłożyli moją kołdrę na miejsce. Usiedliśmy na kanapie jedząc kanapki.

- Gdzie Yayoi? - zapytała zaspana JiJi, która właśnie przyszła.

- Poszła do wytwórni. Podobno dziś jedziemy do Korei. - odparła obojętnie Kate.

- Inkigayo? K-pop? GOT7? Gdzie? - wrzasnęła WooKyo wywalając z buta ze swojego pokoju. Jak na zawołanie wszyscy przewróciliśmy oczami.

- Tylko ty i JiSu orientujecie się w tym całym K-popie...Więc my się pogubimy bo Korea nie gustuje w tego typu klimatach. - mruknął Akihito.

- Mam zielone włosy! - wrzasnął Masato ze swojego pokoju.

- Nie ruszaj się! - skarciła go JiSu. Poszliśmy do pokoju, w którym JiSu przerabiała Masato na roślinę. Gapiliśmy się na nich.

- Wróciłam! - krzyknęła Yayoi. - No chodźcie! - krzyknęła. Pobiegliśmy do korytarza.

- Co się stało? - zapytała Alisa. Menadżerka pomachała jej kilkoma biletami przed nosem.

- Jedziemy jutro do Korei. To się stało! - powiedziała. Wszyscy popatrzyliśmy na nią zdziwieni. - Ehhh...Naprawdę muszę wam tłumaczyć? - zapytała. Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami. Usiedliśmy na kanapie, a Yayoi zabrała się do oświecania nas.

- Jutro wyjeżdżamy do Korei. Pierwszy dzień poświęcimy na odpoczynek. Następnie wystąpicie w...Nieważne. Drugi dzień poświęcimy na pisanie scenariuszy, piosenek, ćwiczenia choreografii i takie tam. Następnie nagramy piosenkę. Później teledysk, a na koniec być może gdzieś wystąpimy. Mimo wszystko to jednak nie koniec. Później poświęcimy się ćwiczeniom. - wyjaśniała z zapałem. - Radzę wam się popakować już teraz. Jakieś pytania?

- Ile czasu tam będziemy? - zapytał Masato.

- Mniej więcej trzy tygodnie. - odparła menadżerka.

- Gdzie będziemy nocować? - zapytała Kate.

- Najprawdopodobniej w hotelu. - powiedziała Yayoi. - Jeśli to już wszystkie pytania Idźcie się pakować. - mruknęła. Poszłam z Takumi'm do pokoju. Wyjęłam torbę i zaczęłam się pakować. Gdy już wraz z nim byliśmy spakowani padliśmy na łóżko.

- Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że pakowanie może być tak męczące. - jęknął. Poczochrałam jego niebieską czuprynę.

- Ja też nie. - zaśmiałam się.

- Jak będziemy jechać do Korei, to zajmuję miejsce obok ciebie. - powiedział.

- Dobra. Ale miałeś mi o czymś powiedzieć, pamiętasz? - mruknęłam. - Co cię tak przygnębiło nad tym telefonem?

- Nic. Przewrażliwiona jesteś! Obrażasz się o byle co! - warknął.

- Nie zmieniaj tematu! - syknęłam. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony i drgnął. Przewróciłam oczami. - Czyli o niczym się nie dowiem? - zapytałam.

- Owszem. - odpowiedział i mocno mnie przytulił.

- A teraz ci się na czułości zbiera. - syknęłam.

- Nie marudź. - powiedział. Powietrza! Duszę się w jego uścisku. Chłopak trochę użył ale nadal nie puszczał. Siedzieliśmy tak nie wiem ile, ale na tyle długo, bym zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top