|21|

Gdy już prawie umiałem zagrać cały utwór, do domu ktoś wszedł. Raczej kilka osób. Odłożyłem gitarę i poszedłem się przywitać.

- WooKyo! Wszystkiego najlepszego. - Przytuliłem dziewczynę.

- Dziękuję. Nauczyłeś się Du Hast? - zapytała. Liczyłem, że zapomni.

- Taaak. - odpowiedziałem. W połowie utworu moja pamięć odmówiła posłuszeństwa. - Cholera. - warknąłem.

- Co się stało? - zapytała Koreanka.

- Zapomniałem... - jęknąłem.

- Trudno. I tak się cieszę, że probowałeś. - powiedziała.

- Wieczorem mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - powiedziałem. Spojrzałem na JiJi, która objadała się teraz naleśnikami. Skąd ona je wzięła?!

- Cóż, niech będzie wieczorem. Nie lubię niespodzianek bo trzymają w niepewności. - powiedziała dziewczyna.

- WooKyo?! Wszystkiego najlepszego! - Do salonu przybiegły Alisa i JiSu. JiSu usiadła obok WooKyo I zaczęły we dwie gadać w nieskończoność. Kątem oka zauważyłem, że Sonia i Takumi są bardzo zmęczeni bo leżą teraz na kanapie i chyba przysypiają. Są naprawdę słodcy.

- To twoje osiemnaste urodziny? - spytała Alisa wyjmując butelkę wina.

- Nie, siedemnaste. - odparła WooKyo. Alisa szybko schowała trunek do szafki obok kanapy.

- Kto Ci pozwolił to wyjmować?! - syknęła Kate. - To tylko na kryzysowe sytuacje.

- Przesadzasz. Urodziny członkini zespołu trzeba opić! - powiedziała JiJi. Koreanka wybłagała o jeden łyczek,  a Kate się zgodziła. W ciągu następnej godziny wszystkim oprócz Masato byliśmy pół przytomni. Takumi I Sonia spali, Kate mordowała pająki, a reszta, w tym ja również, rozmawiała o tym jak rozmnażają się muchy. Teoretycznie WooKyo nie powinna dostawać alkoholu, ale no cóż... Bywa.

- Mam cię mały morderco! - wrzasnęła Kate, zabijając właśnie jakiegoś pająka. Nie widziałem jeszcze Kate z takim ADHD, ale to musiało kiedyś nastąpić. Zachichotałem widząc w jakim tempie ze ścian znikają wszystkie pająki.

- W tym tempie wymordujesz pająki w całym USA. - powiedziałem i zaraz oberwałem od niej dość mocno. Jeszcze mocniej podskoczyłem wystraszony budząc przy tym Takumiego I Sonię.

- Co się stało? - warknęła zaspana.

- Kate mnie bije - powiedziałem. - I morduje pająki.

- W przeciwieństwie do ciebie robi pożyteczne rzeczy. - syknęła Sonia.

- Jesteś niemiła. - mruknąłem.

- I będę jeszcze bardziej. - powiedziała I z powrotem poszła spać wraz z Takumi'm. Razem wyglądają tak słodko.

- Pff... Nikt mnie nie lubi. - wymamrotałem, wypijając resztkę zawartości mojej szklanki.

- Nieprawda, ja cię lubię! - powiedziała WooKyo, siadając mi na kolanach. - Chociaż nie powinnam lubić takiego psychola jak ty. - zachichotała.

- Nie jestem psycholem, ani psychopatą, ani wariatem, ani niczym takim. - powiedziałem. Dziewczyna zaśmiała się głośno. I kto tu niby jest psychopatą?!

- No przecież wiem, żartuję sobie.

- Masz specyficzne poczucie humoru. - warknąłem. Koreanka pogłaskała mnie po głowie.

☆☆☆Sonia☆☆☆
Co się wczoraj stało? Która godzina? Dlaczego leżę na Akihito? I czemu wszędzie są nieżywe pająki? Ktoś mi to wytłumaczy?

- Auuu... Moja głowa... - jęknął Akihito. Po chwili zauważył, że leżę na nim. - O, witaj Sonia, długo tak na mnie leżysz?

- Sama chciałabym wiedzieć. - powiedziałam, błyskawicznie schodząc z niego. - Która godzina?

- Dziewiąta. - odparł wskazując na zegarek nad drzwiami. Usłyszeliśmy głośny trzask. Alisa, Kate i Masato spadli właśnie z kanapy. To musiał być bolesny upadek...

- Tfu! Dlaczego tu są wszędzie nieżywe pająki?! - wrzasnęła Alisa wypluwając zwłoki ośmionogów.

- To zasługa Kate. Poodsuwała wszystkie szafy. - powiedział Masato. - Swoją drogą to dużo tego zamordowałaś. - wymamrotał rozglądając się. Kate szybko podniosła się, strącając z siebie Masato. Japończyk podniósł się z podłogi i usiadł na kanapie. Do Kate zadzwonił telefon. Dziewczyna odebrała. Po chwili zakończyła rozmowę.

- Zbierajcie swoje rzeczy. I to szybko. Za dwie godziny wylatujemy z powrotem do Japonii. Pospieszcie się, bo Yayoi się nieźle wkurzyła. - powiedziała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top