|13| Kłamać?
☆☆☆Sonia☆☆☆
Zostałam obudzona przez hałas dochodzący z szafy.
- Alisa?
- Słucham? Nie pytaj o te hałasy. Próbuję się stąd wygramolić. - powiedziała.
- Jasne. - powiedziałam. Tylko gdzie jest Takumi? No chyba cały czas nie siedzi na dworze. Chyba. Nie wiem.
♡♡♡Takumi♡♡♡
Obudził mnie Akihito. Chwila. Momencik. Gdzie ja jestem?!
- Gdzie ty mnie trzymasz przepraszam bardzo?
- Zamknąłem cię w męskiej łazience. - powiedział.
- Po co?!
- Bo na korytarzu niezbyt przyjemnie się rozmawia. Chodzi mi o... Wiesz doskonale co. Miałeś jej powiedzieć, a nie powiedziałeś. Ja chcę i próbuję ci pomóc, ale wszystkiego za ciebie nie zrobię. Musisz się zebrać w sobie i...mam Ci od nowa tłumaczyć jak się to robi? - zapytał. Przewróciłem oczami.
- Ale ja naprawdę byłem blisko powiedzenia jej.
- Alisa by wam nie przeszkadzała, ale to że nie wiesz czy ją kochasz...To naprawdę było problemem. - mówił dalej. - TY! - Przytknął mi palec do nosa. - To twoja wina! Ona nie wie w ogóle o co tu się rozchodzi. A powinna. Musisz jej powiedzieć zanim ktoś ci ją zabierze. - powiedział. Zauważył mój zdziwiony wzrok. - Tak! Otóż są osoby, którym ona się spodoba! Widzisz sam... Na pewno nie chcesz jej stracić, prawda? Czyż nie jest prawdą więc, że kochasz ją? - przemawiał głosem jakiegoś profesora. - Jeśli nie chcesz jej stracić musisz czym prędzej powiedzieć jej co do niej czujesz.
- Wiem, wiem. - warknąłem. - Powiem jej.
- Nie! Mi nic nie obiecuj! Sobie obiecaj, że nikt ci nie zabierze jej z przed nosa. Uwierz mi, nie chcesz tego doświadczyć. A teraz, pozwól, że wypuszczę cię stąd. - Otworzył drzwi. Wybiegłem stamtąd I pokierowałem się do pokoju.
- Alisa już poszła? - zapytałem. Dziewczyna pokiwała głową. Położyłem głowę na jej ramieniu. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy Akihito po prostu przypuszcza, że ktoś mi ją zabierze, czy może ma jakiś idiotyczny plan. Po tym dziwaku można się wszystkiego spodziewać, a ja nie mam zamiaru przez jego głupotę stracić Sonii.
- O czym tak myślisz? Mówię do ciebie, a ty nic! - powiedziała machając mi przed oczami ręką. - Musimy już iść! - powiedziała.
- Tak, tak już. - powiedziałem. Wcale mi się nie chce.
W studiu złapałem się za gitarę. Miałem zapytać JiJi czy możemy się zamienić, ale chyba zrezygnuję.
- Akihito ty idioto! Znowu przestroiłeś gitarę durniu. - warknąłem.
- Takumi ty idioto. Zrobiłem to specjalnie. - powiedział. Przewróciłem oczami. On mnie do szaleństwa doprowadzi.
- A czy ktoś cię o to prosił? - zapytałem. Wzruszył ramionami. - To ja Ci odpowiem. Nikt. - I znowu kilka cennych godzin całego dnia poświęciliśmy na nagrywanie piosenki, która będzie trwała tylko dziesięć minut. Brawo my. Być wytrwałym, silnym być. Motto tego zespołu.
- Kto jest za przerwą? - zapytała JiSu. Wszyscy podnieśli ręce.
- Gramy w butelkę? - zapytał Akihito.
- Nieee! Nie po wczorajszej rundzie. - powiedziała Alisa. - Podczas gdy ty i Sonia rozmawialiście - Pokazała na nas palcem. - Ja byłam skazana na Masato. Akihito kazał mu łaskotać mnie dopóki nie zrobią mi się blizny.
- A ty mi na początku kazałaś rozpinać rozporek Masato! - krzyknął.
- I nic więcej. - dodała. Wszyscy nareszcie siedzieli cicho. Oprócz Akihito I JiSu. Chłopak próbował klepnąć ją w tyłek co jak na razie mu nie wychodziło. JiSu schowała się za mnie.
- Koniec przerwy! - powiedziała Kate. Tym razem o wiele lepiej nam szło. I całe szczęście. Po tych kilku godzinach piosenka wreszcie była nagrana. Cudownie! Mogę uznać, że piosenka się udała. Pojechaliśmy do hotelu.
W pokoju wyjąłem książkę Pancerne serce. Zacząłem czytać kolejny rozdział. Szczerze mówiąc zaczynał mnie nudzić wątek o alkoholiźmie, ale to część tej książki. Do pokoju weszła Sonia. Usiadła obok mnie i zabrała mi książkę.
- Co ty robisz?! - zapytałem troszeczkę wściekły. W najlepszym momencie musiała!
- Chcę porozmawiać. - oznajmiła.
- Słucham.
- O czym chciałeś mi powiedzieć wczoraj wieczorem? - zapytała. Kłamać? Nie kłamać? Kłamać? Nie kłamać?
- Chciałem Ci powiedzieć, że...No zapomniałem. - skłamałem. Mimo, iż w to nie uwierzyła, to jednak nie dopytywała dalej. Dla mnie to dobrze, choć powinienem był jej o wszystkim powiedzieć.
- Który dzisiaj jest? - zapytała.
- Chyba trzeci maj, a co?
- Nic. Tak z ciekawości pytam. - odpowiedziała. Wziąłem z powrotem książkę i dokończyłem czytać rozdział. Trafiając na stronę z fragmentem o miłości coraz bardziej się zastanawiałem czy ja ją kocham, czy po prostu bardzo lubię. Sądząc po tym, że przy niej szaleją mi motyle w brzuchu, lubię być dla niej miły i opiekuńczy i mam ochotę ją pocałować to chyba jednak miłość. Chociaż co jeśli to zauroczenie. Minie jak kac. Za dużo przy tym myślenia.
- Za ile stąd wyjeżdżamy? - zapytałem.
- Chyba za tydzień. - powiedziała. Nieee. Ja nie chcę tu być dłużej niż powinienem tylko po to by zostać maszyną do pisania tekstów. Męczące to wszystko... A jutro znowu to samo. Jedynym plusem jest to, że spędzam dużo czasu z Sonią. A dla niej mógłbym iść dosłownie na koniec świata...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top