|10| Później Ci powiem...
♡♡♡Takumi♡♡♡
Niech diabli porwą Akihito i Masato. Idioci, którzy mieszają się w nieswoje sprawy! Może i trochę inaczej, a nawet bardzo inaczej się przy niej czuję, ale to nic nie oznacza.
- Cholera, ale niewygodnie mi się spało! - syknęła Sonia przeciągając się.
- Dziwne bo zasnęłaś jeszcze szybciej niż zdążyłaś odezwać. - powiedziałem. Do pokoju wbił...Uwaga...Uwaga...No nie zgadniecie! Akihito!
- Takumi chodź na chwilę. - powiedział I pociągnął mnie na korytarz.
- Czego znowu chcesz? - warknąłem.
- Zauważyłem, że lubisz się do niej przytulać więc w swej łasce pomogę Ci wyznać co do niej czujesz. - powiedział. Położył mi ręce na policzkach i przybliżył się. - Najpierw musisz się zbliżyć do niej...Później szepczesz jej na ucho jakieś miłe słowa, potem czekasz jeszcze aż ona się przybliży, następnie jesteście już tak blisko, że stykacie się nosami i w tym momencie...wyznajesz jej całą swoją miłość. - mówił, trzymając mnie za policzki. Zdjąłem z mojej twarzy jego ręce. Jakim cudem trafiłem na tak dziwną osobę
- Wiem jak się wyznaje miłość! - warknąłem i skierowałem się do pokoju.
- Ale ja to robię lepiej. - Akihito zagrodził mi wejście do pokoju.
- Idź stąd! - krzyknąłem. Wszedłem do pokoju. Sonia popatrzyła na mnie lekko zdziwiona.
- O czym rozmawiałeś z Akihito? - zapytała. Usiadłem obok Sonii. Położyła się na moich kolanach.
- O nas. - westchnąłem. Zatrzymała swój wzrok na mnie. - No co?
- Ale o czym dokładnie? - Usiadła naprzeciwko mnie.
- Później Ci powiem, dobrze? Zajmij się teraz czym innym.
- No ale...Niech Ci będzie! Tym razem ci nie odpuszczę! - Uśmiechnęła się uroczo.
- Rozmawialiśmy o tym jak mam Ci wyznać miłość. - powiedziałem. Czułem jak robię się czerwony jak pomidorek. Dziewczyna miała coś powiedzieć, ale zawołała nas menadżerka. Odetchnąłem z ulgą. Poszliśmy do pokoju Yayoi.
- Jedziemy do wytwórni! - powiedziała. Pobiegliśmy na autobus, a w tłumie zgubiłem Sonię. Niby nic jej się tutaj nie powinno stać, ale gdy nie ma jej obok mnie czuję się bardzo niepewnie. Gdy dojechaliśmy do JYP Entertainment menadżerka kazała nam się porozdzielać. Jak mam bez niej cokolwiek napisać. Muszę. Usiadłem nad swoim zeszytem i zacząłem myśleć. Moje myśli jednak uciekały od tekstu do Sonii. Dobrze, tak, przyznaję trochę racji Akihito, że cały czas o niej myślę. Nie mogę do cholery! Ja chcę już ją zobaczyć. Co z tego, że tylko godzinę się widzieliśmy? Wyszedłem na chwilę ze studia.
- Można palić tutaj? - zapytałem. Chłopak pokręcił głową. Wyszedłem na chwilę zapalić. Chwila przeciągnęła się do kilkudziesięciu minut. Wróciłem i znów nie mogłem się skupić. Chociaż faktem jest, że palenie papierosów pomaga.
¤¤¤Kilka nudnych godzin później¤¤¤
Przez następne godziny moje płuca przeżywały katusze. Najpierw dekoncentracja, a później na papierosa. I tak co chwilę. Udało mi się napisać dwie piosenki o śmierci i tęsknocie. Jestem idiotą. Nie było jej przy mnie kilka godzin, ale tak się z nią zżyłem, że nie mogę bez niej żyć. Usłyszałem jak woła nas po całej wytwórni Yayoi. Nareszcie. Wyszedłem ze studia i przekazałem teksty Akihito. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Poszliśmy na przystanek autobusowy. Znowu.
- Gdzie jest Sonia? - zapytałem Kate.
- Podobno źle się poczuła i pojechała z Masato. - powiedziała. Dojechaliśmy wreszcie do hotelu i czym prędzej pobiegłem do pokoju. Przytuliłem mocno Sonię.
- Dusisz mnie! - wychrypiała. Puściłem ją na chwilę.
- Wiesz jak bez ciebie było nudno?! - powiedziałem. Uśmiechnęła się do mnie.
- Nie było mnie tylko kilka godzin! - zaśmiała się. - Pachniesz papierosami! - skrzywiła się. - Nie umiesz beze mnie żyć, prawda? - Przytaknąłem. Zdjąłem koszulkę, która waliła papierosami na kilometr i powiesiłem ją na karniszu. Na twarz dziewczyny wpełzł rumieniec.
- Jesteś czerwona jak nie wiem co. - mruknąłem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wyjąłem książkę i zacząłem czytać. - Zapalisz światło? - zapytałem.
- Nie. Znowu się zawstydzę. - powiedziała.
- No ale ja chcę poczytać!
- To ubierz coś na siebie.
- Ale jest gorąco - jęknąłem. - i ciemno. - dodałem. W końcu sam wstałem i zapaliłem to głupie światło. Dziewczyna odwróciła się ode mnie. - Chodź na chwilę. - powiedziałem. - Nudzę się.
- Miałeś czytać. - powiedziała.
- Ale większą satysfakcję daje mi gdy się do mnie przytulasz i w ogóle odzywasz, a nie odkrycie kto zamordował Marit Olsen. - powiedziałem odrywając wzrok od książki. Podszedłem do niej i spojrzałem w ekran jej telefonu. - Z kim piszesz? - zapytałem.
- Z siostrą. - odpowiedziała. Usiadłem obok niej jak zwykle i przytuliłem od tyłu. - Á propos dzisiejszego ranka. - Spiąłem się na samą myśl o tym, że będę musiał jej tłumaczyć co do niej czuję. - Czy ty chciałbyś mi o czymś...- Zatkałem jej ręką usta.
- Kiedy indziej ci powiem. Jestem trochę za bardzo zmęczony. - mruknąłem i wtuliłem się w nią. Ta dziewczyna działa na mnie jak narkotyk, tyle że mniej psuje mi zdrowie. Nie licząc zdrowia psychicznego kiedy mój mózg ucieka do niej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top