|1|Wieczór w nowym domu

Mój bezlitosny budzik właśnie zaczął dzwonić mi do ucha. Błyskawicznie się ubrałam. Przejrzałam się w lustrze. No tak. Makijaż. Jak mogłam zapomnieć?! Zawsze noszę mocny makijaż, który zmienia całkowicie wygląd mojej twarzy. Dlaczego? Po prostu jestem brzydka. I te wkurzające oczy, które rozjeżdżają mi się. Wyglądam jak głupek. Założyłam zielone soczewki na swoje szare oczy. Moje krótkie, brązowe włosy stały teraz we wszystkie strony, a bluzka była tył na przód. Gdy byłam już gotowa wyjęłam jakieś jedzonko. Poszłam pożegnać się z rodzicami. Tata kazał mi uważać na siebie, a moja mama wraz ze mną rozpłakała się. Będę za nimi tęsknić. Bardzo chciałam być w zespole, ale teraz zastanawiam się czy nie odpuścić sobie i zostać. W końcu wszędzie gdzie rodzina, tam dom. Ostatni raz obejrzałam się w stronę domu. Za mną na przystanek poszły moje dwie siostry. Zabrałam bagaż i złapałam autobus na lotnisko.

Leżałam teraz obok moich dwóch sióstr na tych mega nie wygodnych krzesłach lotniskowych. Gdzie ten samolot?! Następne piętnaście minut później musiałam się żegnać z nimi. Stałyśmy przytulone aż w końcu pobiegłam do samolotu. Zorientowałam się, że nie wzięłam żadnej walizki i nie mam nic oprócz upchanych do plecaka ciuchów. Świetnie.

Zajęłam miejsce przy oknie. Obok mnie usiadła jakaś gruba czarnoskóra dziewczyna i druga dziewczyna, która wygląda na Meksykankę. Minęła godzina lotu. Próbowałam spać ale nic z tego. Wyjęłam słuchawki, puściłam sobie swoje ulubione piosenki. Udało mi się zasnąć.

Obudziłam się i popatrzyłam na zegarek. Za chwilę lądujemy. Zdjęłam słuchawki i zapięłam pasy. Czułam jak moje ręce się trzęsły, a pikawa waliła jak opętana. Skakałam w miejscu gdy już wylądowaliśmy.

- Ej? Wychodzisz? - zapytała czarnoskóra dziewczyna. No tak, cały czas siedzę na swoim siedzeniu i podskakuję.

- Tak, już. - mruknęłam zawstydzona swoją głupawką. Szłam za obiema dziewczynami. Pojechałyśmy autobusem. Pół godziny później dojechałyśmy pod PS Company. Zaraz. Chwila. Moment! One też tu czekają!

- Przepraszam, dlaczego wy tutaj czekacie? - odezwała się Meksykanka.

- Czekam na van z PS Company, a wy? - zapytałam.

- My dokładnie tak samo. - powiedziała czarnoskóra dziewczyna.  - Skoro już mamy razem debiutować to wypadałoby się poznać. Ja jestem Kate Johnson.

- Ja mam na imię Sonia Popow. - powiedziałam.

- Ja się nazywam Alisa Leso. - mruknęła pod nosem Meksykanka. Po chwili przyjechał van I zabrał nas do nowego domu. Czekało tam już trzech Japończyków.

- Witajcie! - krzyknęłyśmy. Chłopcy odwrócili się do nas. Tych dwóch z białymi włosami wyglądało jak dziewczyny. Serio.

- Witajcie. - odpowiedzieli chórem. Pierwszy z nich podszedł do mnie.

- Takumi. Miło mi. - mruknął.

- Sonia. Miło mi. - powiedziałam. Chłopak przytulił mnie. Zapewne na powitanie. Z przykrością przyznaję, że moja bluzka miała większy dekolt. Dostałam przez to zimnym naszyjnikiem Takumiego I podskoczyłam jak wariatka. Przedstawiłam się pozostałym chłopakom i poszłam obejrzeć pokoje. Kuchnia z jadalnią. Nic nadzwyczajnego. Jedynie szafki zachęcające by napełnić je żarełkiem. Pod szafkami kuchnia gazowa i oczywiście...LODÓWKA! Pusta, no ale cudowna. Przy stole Masato i Akihito grali w karty. Poszłam do salonu. Duży telewizor i jeszcze większa kanapa, która z pewnością pomieści co najmniej siedem osób. Oprócz tego na stole kilka książek i zeszytów. Na ścianach znajdowały się już plakaty i zapisane kartki. Z trudem zmieściło się tam lustro i pejzaż lasu nawiasem mówiąc bardzo realistyczny. Co do łazienki nic ciekawego oprócz tego, że jest mega duża. Lustro, prysznic i takie tam rzeczy, które powinny znaleźć się w łazience.
Podeszłam do Takumiego, który teraz buszował w lodówce.

- Coś nie tak? - zapytał widząc, że na niego patrzę.

- Właściwie to nic. Tylko mam pytanie. Które pokoje są wolne? - wymamrotałam.

- Masato ma wolne miejsce i Akihito i jest wolna kanapa tylko, że wtedy śpisz z menadżerką. - powiedział. Wyjął z kieszeni karty do gry. - Zrobimy tak. Mamy pięć pokoi z czego jeden już zajęty. Jeśli wylosujesz żołądź będziesz w pokoju z Akihito, jeśli wino to ze mną, jeśli kier to z Masato, a jeśli dzwonek to z menadżerką. Rozumiesz?

- Tak. - odpowiedziałam. Chłopak przetasował karty i rozłożył je przede mną wachlarzem. Po chwili zastanowienia wyjęłam jedną z nich. Wino.

- I jak? Z kim masz pokój? - zapytał udając, że nie wie.

- Z tobą. - odparłam.

- Zatem pozwól, że Cię zaprowadzę. - zaproponował. Zaprowadził mnie do naszego pokoju. Po lewej stronie cały pokój był już ozdobiony plakatami, zwłaszcza J-rock'owych wykonawców. Mamy chyba podobny gust co do muzyki. Na łóżku porozwalane były zeszyty, a wśród leżała sobie gitara elektryczna. To już znamy też jego pozycję w zespole. Jego łóżko znajdowało się przy szafie. Szczęściarz znalazł sobie lepsze miejsce. Wychodzi na to, że moje łóżko jest przy oknie. I tak wolę szafę. Zaczęłam wypakowywać swoje ubrania do szafy. Za mną stanął mój współlokator.

- Aj, aj, aj...Za mało masz ubrań jak na dziewczynę. - mruknął i zacmokał ustami. - Będę cię musiał wyciągnąć na zakupy.

- Większość zostawiłam w domu bo pakowałam się na szybko. - powiedziałam. Gdy skończyłam się rozpakowywać wyjęłam swojego szmacianego jednorożca i rzuciłam na łóżko. Sama również wywaliłam się zmęczona i przez jakiś czas wpatrywałam się w siedzącego z głową w telefonie Takumiego. Zaczynałam przysypiać. Nagle usłyszeliśmy jak jakaś kobieta nas woła.

- Chodźmy. - powiedział Japończyk. Wstałam I poszłam za nim do salonu. Zobaczyłam trzy Koreanki i naszą menadżerkę.

- Dzień dobry! - krzyknęliśmy. Dziewczyny odpowiedziały tym samym.

- Witajcie. Jesteśmy już wszyscy. Wasz zespół będzie składał się z dziewięciu osób. Dzisiaj obejrzyjcie pokoje i wybierzcie sobie gdzie będziecie mieszkać. - powiedziała. - A jutro się poznamy bliżej. - dodała. Kiedy dziewczyny przedstawiły się i obejrzały pokoje, Takumi rozdzielił pokoje między nimi za pomocą kart. WooKyo ma mieszkać z Masato, JiSu z Akihito, a JiJi z naszą menadżerką - Yayoi. Przy okazji zabrałam piżamę I poszłam się umyć. Wróciłam do pokoju i zauważyłam brak ważnej rzeczy. Szmacianego jednorożca.

- Takumi? Gdzie mój jednorożec?! - wrzasnęłam tupiąc nogą i udając, że płaczę. Chłopak westchnął ciężko i zaczął szukać mojej przytulanki. Wyjął spod łóżka jednorożca i wręczył mi go. Przytuliłam chłopaka. Teoretycznie mogłam poszukać pluszaka ale byłam zmęczona.

- AAAAAAA! P-Potwór na lustrze! - wrzasnął z łazienki Masato. Podskoczyłam jak oparzona.

- Spokojnie, po prostu zobaczył siebie bez piercingów I makijażu. - powiedział spokojnie Takumi.

- PAAAJĄĄĄK! - wrzeszczał dalej Masato. Wszyscy rozdrażnieni jego wrzaskiem pobiegliśmy do łazienki. Masato siedział skulony pod ścianą. Kate podbiegła do lustra i zaczęła tłuc kapciem ośmionogiego potwora. Pająk zwinne przeskoczył na głowę Masato.

- Nie ruszaj się...Masz go na głowie...- szepnęła. Japończyk przestraszył się i zaczął miotać, przez co pajęczak przeskoczył na jego plecy. Kate usiadła na nim okrakiem I zaczęła okładać go butami. Przy takiej tuszy do zniesienia, Masato naprawdę się nacierpi. Kiedy zwierzę już nie żyło, do pogrążonej w chaosie łazienki przyszła menadżerka.

- Co to za hałasy? Taki raban o małego pajączka?! - wrzasnęła ze zdziwieniem w głosie. Kate zeszła z Masato, a reszta z nas rozeszła się do pokojów. Było już późno, a ja poczułam wyraźne zmęczenie.

- Dobranoc. - mruknęłam.

- Dobranoc. - odpowiedział Takumi. Poszliśmy spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top