|0| Debiut?!

☆☆☆Sonia☆☆☆
Podniosłam szybko głowę z ławki i nie odzywając się do nikogo wybiegłam ze szkoły z nadzieją, że nie spóźnię się do wytwórni Roadrunner Records. Tyle miesięcy się staram aby być najlepsza, a wciąż żyję w niepewności.

Ulice Nowego Jorku jak zwykle były zatłoczone. Po drodze wpadałam w ludzi, niczym asteroida. Wtargnęłam do sali. Ku mojemu zdziwieniu był tam sam prezes wielkiej wytwórni.

- Dz-dzie-eń d-d-dob-bry. - wyjąkałam. Zazwyczaj prezes zajmuje się z tego co wiem własnymi sprawami. To potęgowało tylko mój stres i sprawiało, że serce waliło mi jakby zaraz miało wyskoczyć. Błagam żeby chodziło o mój debiut.

- Dzień dobry. - powiedzieli prezes wraz z moim nauczycielem. - Dobrze, że jesteś na czas ponieważ mamy dla ciebie ważną informację. Na jutro o godzinie szóstej rano masz samolot do Japonii. Niestety nie mogłem powiedzieć o tym wcześniej. Będziesz czekać pod budynkiem PS Company. Adres. - Wręczył mi jakąś karteczkę. - Będziesz mieć nowy dom, nagracie piosenkę, będziecie mieli sesję zdjęciową.

- Cz-czyli mo-mo-mo-mog-g-g-gę...Cz-czy j-j-j-jaa...Ja mo-mooog-g-g-gę zadebiutować? W takim zespole jak na przykład Slipknot?! - wybełkotałam. W mojej głowie pojawiło się tyle myśli, że nie mogłam się skoncentrować na tym, co mówi prezes.

- Tak. - odpowiedział prezes.- To tyle. Możesz wrócić do domu. - dodał.

- Dziękuję! Do widzenia! - krzyknęłam I wybiegłam z budynku. Skierowałam się do domu. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do zgiełku na ulicach Stanów Zjednoczonych. Teoretycznie moje miejsce jest w Europie. Pochodzę w połowie z Polski, w połowie z Ukrainy. Obecnie mieszkam w USA w Nowym Jorku. Wcześniej mieszkałam jeszcze w Paryżu i w Los Angeles.

Wróciłam do wielkiego domu, w którym mieszkam. Rodziców nie było i została tylko moja siostra Zrzuciłam plecak i buty, po czym zjadłam kolację i poszłam się umyć. Próbowałam zasnąć, jednak daremnie. Byłam zbyt podekscytowana tym, że jutro wyjeżdżam. Wzięłam swoją gitarę klawiszową. Zaczęłam grać różne melodie. W końcu zmęczenie dało o sobie znać i poszłam wreszcie spać...

♡♡♡Takumi♡♡♡
Wbiegłem do budynku PS Company wraz z moim przyjacielem Masato. Co chwila potykaliśmy się o wszystko i wszystkich. Wpadliśmy do pokoju prezesa. Szczerze mówiąc, to musi mieć dobre powody, żeby nas tu wzywać. Zarówno ja, jak I Masato byliśmy tak podekscytowani, że moglibyśmy stać tu kilka godzin i piszczeć jak dziewczynki, na które zdecydowanie wyglądamy. Prezes patrzył na nas przez chwilę. No tak. Zapomnieliśmy o skromnym "Dzień dobry".

- Dzień dobry! Przepraszamy. - powiedzieliśmy we dwóch.

- Dzień dobry. - mruknął. Spuściliśmy wzrok. - Wezwałem was tu w ważnej sprawie. Jutro macie się pojawić pod tym budynkiem. Przyjedzie po was van I zabierze was do nowego domu. Później będziecie musieli nagrać debiutancką piosenkę. Rozumiecie? Jakieś pytania? - zapytał. Masato wyraźnie próbował coś wybełkotać do prezesa. Biedak stresował się jak ja. Postanowiłem przerwać jego męki z niesfornym językiem.

- Czyli chce pan powiedzieć, że będziemy mogli...No wie pan...Nooo...No zadebiutować? - jąkałem. Odpowiedź była oczywista.

- Tak. Pytałem czy rozumiecie. - odpowiedział. W tym momencie małe łezki szczęścia stanęły mi w oczach. Cieszyłem się jak małe dziecko. Na moich ustach zagościł wielki uśmiech. Czy można się czuć lepiej...?

- Czemu tak stoicie? Idźcie już! - powiedział prezes lekko zdziwionym tonem. Wyszliśmy z jego gabinetu, stanęliśmy na środku korytarza, zaczęliśmy piszczeć i przytulać się. Podeszła do nas jakaś kobieta.

- Dziewczyny, nie stójcie w przejściu! Ludzie tędy chodzą! - krzyknęła. Odwróciliśmy się do niej.

- My nie jesteśmy dziewczynami! - powiedziałem.

- Przychodzę tu od miesięcy i odkąd was widzę myślałam, że jesteście bliźniaczkami! Przepraszam. - powiedziała I uciekła. To fakt, że wyglądamy na bliźniaków. Mamy podobne rysy twarzy, łazimy za sobą i mamy tak samo długie i białe włosy.

¤¤¤WooKyo¤¤¤
Wyszłam właśnie z sali od ćwiczeń tańca. Podobno pan prezes wzywa mnie i moją przyjaciółkę. Traktuję ją jak siostrę bliźniaczkę. Ostatnio przemalowałyśmy się na niebiesko i zaczęłyśmy tak samo ubierać by nikt nas nie odróżniał.

Gdy usłyszałam, że muszę iść do prezesa wiedziałam co mnie czeka. Zmarnowanie tyłu lat pracy nad sobą w tej wytwórni, a mianowicie JYP Entertainment. Stanęłam na chwilę, wyjęłam chusteczkę i przetarłam łzy. No pięknie! Teraz będę płakać. Ja nie chcę kończyć tego wszystkiego. Tego wysiłku do późnych godzin! Wszystkiego! Ehh...Muszę się z tym pogodzić.

Kopnęłam rozwścieczona w ścianę i dopiero wtedy pokierowałam się do pomieszczenia, w którym znajdowała się już JiJi i JiSu. Usiadłam obok nich.

- Jesteście już wszystkie? - zapytał pan JinYoung.

- Tak. - odpowiedziałyśmy.

- To dobrze. Jest ważna sprawa. Jutro wyjeżdżacie pociągiem do Japonii. Zadebiutujecie w mieszanym zespole. - powiedział. No nie. Tego to ja się nie spodziewałam. - Tylko tyle chciałem wam powiedzieć. Idźcie spać. Jutro czeka was ważny dzień. - mruknął prezes.

- Dziękuję panu bardzo! - krzyknęłam. Uwiesiłam mu się na szyi po czym we trójkę wyszłyśmy. Byłam podekscytowana. Jeszcze nigdy nie czułam takiego szczęścia. Miałam moc. Podczas gdy JiJi i JiSu szły ślimaczym krokiem ja skakałam ze szczęścia, a w pokoju zmęczona padłam na łóżko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top