::..!..:: Łza Piętnasta ::..!..:: Zmiażdżone serce, przeorana dusza...


List Michała Peritosa, Przewodniczącego Radzie Starszyzny Wyzwańców do Gabriela Adulesa, Zastępcy Przewodniczącego Radzie Starszyzny Wyzwańców napisany w tydzień po śmierci Drugiego Hokage Wioski Liścia Konoha, Tobiramy Senju

Dziewczyna wyzwoliła w sobie dar, o który nikt by jej nie podejrzewał. Pierwszy raz w życiu słyszałem, aby tragiczna śmierć bliskiej osoby powodowała uaktywnienie jakiejkolwiek umiejętności Wyzwoleńców. Katharsis Dealupus po śmierci swojego niedoszłego męża otrzymała dar wieczności.

Prawdopodobnie jest to efekt tego, iż jej matka zaparła się tego daru po jego skopiowaniu. Być może to też sprawka Wokamina. Tak, czy siak, może być to dość niebezpieczne. Warto mieć ją na oku. Poza tym Victoria, nie wiedzieć czemu, także wyzwoliła ten dar. Obie są teraz wieczne. Być może to jedno z tych połączeń, które występuje w szczególności pomiędzy bliźniętami...

Kat chce zostać w Konoha, niech i tak będzie. Przynajmniej Świat Shinobi ma dobrego opiekuna. Co prawda teraz nie będzie w stanie w pełni wykonywać swoich obowiązków, ale zapewne to minie. Tak samo było przecież po odejściu tego Uchihy.

Po Madarze nie ma śladu. Zabójcy nie mogą go znaleźć, a tropiciele, choć mają jakieś poszlaki, nijak nie mogą ich połączyć. Musimy szybko pozbyć się Uchihy. Jeszcze gotów przeszkodzić Wyzwoleńcom w opanowaniu Świata Shinobi.

Obserwuj dziewczynę i zdawaj relacje z postępów poszukiwań.

Cztery lata później....

Wszystko było na jak najlepszej drodze. Kolejny ruch oporu działał pod jego rozkazami. Tym razem byli to shinobi Kiri. Miał nadzieję, że ci sprawią się lepiej, niż cztery lata wcześniej ninja z Suna. Teraz miał zamiar opanować Konoha, a nie tylko zabić Hokage i odebrać nic nie warte dokumenty.

-Już niedługo... – zamruczał, patrząc w gasnące światła Liścia. – Kat...

Siedziała na wzgórzu. Odkąd Tobirama Senju zginął przy ataku ruchu oporu, rzadko sypiała w domu Hokage. W ogóle rzadko sypiała. Wystarczyła jej godzina, góra dwie snu na dobę, by mogła normalnie funkcjonować. W nocy zazwyczaj patrolowała mury Konoha, wypatrując wroga.

W ciągu czterech lat po śmierci Nidaime stała się całkiem inną osobą. Jej radość życia, którą z wielkim trudem odzyskała po odejściu Madary, wyparowała całkowicie. Dziewczyna snuła się jak posępny duch, perfekcyjnie wręcz wykonując swoje obowiązki Wyzwańca. Pokonała masę ruchów oporu i otrzymała od nich własne imię – Herold Zemsty. Jej imię wmawiane było ze strachem wśród shinobi, a Konoha była wioską, na którą praktycznie się nie napadało. Dziewczyna wyszkoliła się na idealnego wojownika. Rozwinęła Copygan i inne Linie Krwi, wymyśliła masę własnych jutsu, stała się osobą nie do pokonania.

Jednak czuła się tylko jak narzędzie w rękach Wyzwoleńców. Nic nie warta osoba, która może powiedzieć: „Ja, jako JA nie istnieję...". Bez własnego życia, bez własnych marzeń, bez żadnego celu.

Skoczyła w dół i stanęła na uliczce Konoha. Wioska rozrosła się znacznie w ciągu czterech lat. Kat skierowała się pod główną bramę Konoha. W sam raz, bo ktoś właśnie szykował odwiedziny.

Rozpoznał ją od razu. Smukła sylwetka, pewny krok, jasne włosy i stalowoszare oczy. Cała Kat. Ale jednak... inna. Jej oczy nie tryskały już radością, były chłodne i zawierały w sobie tylko i jedynie profesjonalizm idealnego shinobi. Ruchy były przemyślane i nie było w nich nic zbędnego. Usta nawet na chwilę nie uniosły się w nikłym uśmiechu.

-Omińcie ją... – powiadomił przywódcę oporu Kiri.

-To tylko je... – zaczął tamten.

-Powiedziałem coś! – warknął zakapturzony. – Macie ją ominąć i zaatakować budynek Hokage. To jest roz...

Nie dokończył, gdyż w serce przywódcy ruchu oporu Kiri wbił się charakterystyczny sztylet. Po chwili ostrze zamieniło się w chmurę granatu i zniknęło.

-Lepiej odejdźcie – usłyszeli zimny głos dziewczyny. – To nie miejsce na głupie zabawy dla marnych shinobi.

Zadrżał. Sam nie wiedział dlaczego. Zmieniła się i to bardzo. Spojrzał w bok i z sykiem zauważył, że kilku ninja atakuje ją wodnymi jutsu. Kat nawet się nie poruszyła. Wodny Smok i tak zwinął się przed nią i wybuchł, zalewając wszystko wokoło wodą.

-Nie, to nie... – zamruczała.

Złożyła przed sobą ręce tylko w jedną pieczęć, którą znał jeszcze z czasów, gdy ćwiczył z Tobiramą Senju. Wokół dziewczyny zaczęła tworzyć się tafla wody, która okręcała się spiralnie wokół jej ciała. Dziewczyna opuściła ręce, a woda poddała się jej woli myśli. Ogromna fala uderzyła w drzewa, na których siedzieli shinobi Kiri. Zakapturzony szybko wydał odpowiednie rozkazy. Z trudem uniknął Wodnego Smoka i skoczył w bok, ukrywając się między drzewami. Kilku shinobi Kiri zgodnie z jego rozkazami ruszyło do biura Hokage. Sam zakapturzony wykonał Ognistego Smoka i posłał go ku dziewczynie.

Nawet się nie odwróciła, a mimo to Smok po prostu wypalił się sam w sobie. Jej Wodne Smoki powoli zmniejszały liczbę shinobi Kiri. Ze zdziwieniem zauważył, że część jego podwładnych po prostu stoi bez ruchu. Nie wiedział dlaczego. Nagle Kat odwróciła się ku niemu i zakapturzony poczuł się dziwnie. Jej oczy... były zniewalające. Ale nie tak, jak za czasów, gdy był jeszcze w Konoha. Wtedy otumaniały go radosną szarością, a teraz... po prostu go obezwładniały. Czuł się mdle, źle, nieprzyjemnie, patrząc w te oczy, ale mimo wszystko poddawał im się całkowicie.

Upadł na kolana, nie wiedząc, co się z nim dzieje. Zrozumiał po chwili...

„Genjutsu..." – jęknął w myślach.

Nie wiedział, że dziewczyna potrafi wywołać tak potężną iluzję, że nawet jego Mangekyo Sharingan jej się nie oprze. Był przerażony. Co zrobi, gdy zerwie mu kaptur? Co zrobi gdy go rozpozna? Co będzie dalej?...

Widać jednak dziewczyna nie miała zamiaru traktować go inaczej niż innych. Po kolej podchodziła ku shinobi obezwładnionych przez jej genjutsu i szybkim ruchem skręcała im karki. Patrzył na to z przerażeniem, wiedząc, że nadejdzie i jego kolej. Podeszła do niego, jako do ostatniego. Nie zerwała mu kaptura, nie spojrzała mu w twarz. Poczuł na swojej szyi jej ręce. Chciał coś powiedzieć, ale...

Nagle w oddali zawył wilk. W jednej chwili genjutsu opadło, a zakapturzony odwrócił się. Zauważył tylko jak dziewczyna biegnie na złamanie karku do biura Hokage. Odetchnął ciężko i podniósł się z trudem.

-Cholera... – zaklął. – Ja to mam farta...

Szybko rzucił okiem na martwych shinobi Kiri i przeskoczył przez mur Konoha.

Posłała wilki ku niedobitkom Kiri i sama doskoczyła do Hashiramy. Złożyła głowę Hokage na swoich kolanach, tak samo, jak kiedyś zrobiła to z Tobiramą.

-Hashirama... – zamruczała cicho.

-Kat... – powiedział słabo, z trudem poruszając zakrwawionymi wargami. – Ty... Ratujesz świat... Jesteś nadzieją... Nadzieją...

Po jej policzkach spłynęło kilka jasnych łez. Ręce, przyciskane do rany na piersi mężczyzny, zabarwiły się jego krwią.

-Hashirama... – szepnęła. – Przepraszam...

Głowa Hokage opadła bezwładnie na bok. Dziewczyna zacisnęła pięści na jego koszuli i zaczęła płakać. Czerwone oczy z wirującymi na nich czarnymi znakami Mangekyo Sharingana zapełniły się jasnymi łzami. Po raz pierwszy od czterech lat.

Spojrzała na zakrytą mokrym od deszczu materiałem trumnę Hokage. Pierwszy został pochowany obok swojego brata. Zginał cztery lata po śmierci Drugiego. Konoha ma teraz innego Hokage, Sarutobi'ego.

„Po cóż ja tu...? – zapytała sama siebie. – Ten świat i tak spłonie..."

Odwróciła się i przeszła przez tłum, który z szacunkiem rozstąpił się przed nią. Nie tłumacząc się nikomu opuściła bramę Konoha. Ja się później okazało, na bardzo długi czas...

List Michała Peritosa, Przewodniczącego Radzie Starszyzny Wyzwańców do Gabriela Adulesa, Zastępcy Przewodniczącego Radzie Starszyzny Wyzwańców napisany w tydzień po śmierci Pierwszego Hokage Wioski Liścia Konoha, Hashiramy Senju

Moja decyzja jest niezmienna. Katharsis Dealupus nie jest jakimś rozwydrzonym dzieciakiem, musi zastosować się do rozkazów Starszyzny. Ma służyć nam jeszcze przez dwanaście lat tak, jak obiecała. Wytrenuje dzieciaka pod kątem shinobich i razem będą pracować dla nas.

Jeśli chce opuścić Świat Shinobi, niech i tak będzie. Ma tylko wytrenować młodego. Jest dla nas ważną kartą przetargową, być może dzięki niemu odnajdziemy Uchihę. Przeklęty Madara! Nie wiem, jakie człowiek musi mieć moce, by zdołać ukryć się przed nami przez tak długi czas.

Przekaż Dealupus nowe rozkazy i przedstaw dzieciaka. Od dziś ma siedzieć w Szkole Wyzwańców i szkolić młodego. Tylko trzymajcie ją z dala od Victori! Jeszcze ta rozwydrzona Dealupus gotowa będzie zbuntować siostrę przeciwko nam!

Problem niejakiego Mangekyo Sharingana, który posiada dziewczyna nie jest najważniejszy. Dla nas właściwie to nawet nie jest problemem.

Stanęła przed drzwiami Rady Starszych i otworzyła je bez pukania. Dużą część szacunku do świata straciła już dawno temu. Dla Starszyzny nie zostało już nic.

-Może by tak za... – zaczął Adules.

-Nowe rozkazy? – przerwała mu natychmiast.

Uniósł dumnie głowę, dając jej do zrozumienia, że nie jest zadowolony jej postawą. Rzuciła mu beznamiętne spojrzenie, zresztą jak zwykle. Omiotła wzrokiem salę. Oprócz zasiadającej w ławach Rady, stała tu też kobieta z dzieciakiem. Chłopak mógł mieć góra cztery lata, miał czarne, wręcz kruczoczarne włosy i ciemne źrenice. Kat zmrużyła oczy, mając dziwne wrażenie, że już gdzieś widziała te oczy.

-Twoje nowe zadanie będzie długoterminowe – zauważył Adules. – Masz wytrenować tego młodego człowieka.

Kat posłała mu dziwne spojrzenie.

-Jest jednym z shinobi – wyjaśnił pośpiesznie Zastępca Najwyższego. – Będzie służył nam przez okres co najmniej dwunastu lat. Wyszkolisz go.

-Czemu ja? – zapytała chłodno.

-Decyzja Starszyzny – rzucił lakonicznie Adules.

Kat uśmiechnęła się pod nosem.

-Kim jest? – zapytała.

-To... – zaciął się Adules. – Jeden z klanu Uchiha... Ma na imię Tobirama.

Kat spojrzała najpierw na dzieciaka, a potem na Adulesa. Tobirama... Uchiha...

-Został sprowadzony do... – ciągnął Adules.

-Czyj to syn? – zapytała nagle Kat.

Adules zmieszał się mocno. Wiedział, znał historię Dealupus. Jeśli teraz popełni błąd...

-Czyj to syn? – zapytała już o wiele chłodniej Kat.

-To jest... – zająkał się Zastępca. – On jest...

Dziwne. Był jednym z najlepszych Wyzwańców swojego pokolenia, a czuł respekt przed stojącą przed nim dziewczyną. Jej szare oczy mroziły, postawa odbierała odwagę, styl bycia powodował uczucie słabości i kruchości.

-Czy to syn? – drążyła uparcie Kat.

-Madary Uchihy – przyznał posłusznie. – To syn Madary Uchihy.

Kat drgnęła nieco. Nikt nie zauważył, że w tym momencie jej serce rozdarło się na dwoje. Dziewczyna spuściła wzrok i zacisnęła pięści.

-Przysięgam... – wysyczała. – Minie dwanaście lat, a my odejdziemy. Razem. Ja i on. Radzę wam dobrze wykorzystać te lata, bo więcej nie będzie. Wy, którzy zwiecie się nadzieją światów, nawet nie rozdzieracie serc. Wy je miażdżycie. Pamiętajcie jednak, że kiedyś nadejdzie czas, gdy to was zmiażdżą. Bez litości, tak samo, jak wy robicie to na co dzień.

Powoli ruszyła ku chłopakowi i delikatnie wzięła go za rękę. Chłopak ufnie podążył za nią, zostawiając swoją dotychczasową matkę. Po plecach Rady Starszych przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Uczucie grozy nie ustało nawet po tym, jak Kat wyszła z Tobiramą z sali. Szarooka skierowała się do swojego pokoju.

-Jesteś moją mamą? – usłyszała nagle. – Bo ja nigdy nie miałem jeszcze mamy...

Zatrzymała się nagle i mimowolnie mocniej ścisnęła dłoń chłopca. Westchnęła ciężko i odwróciła się do niego, kucając przed nim. Uśmiechnęła się słabo. Tak dawno już tego nie robiła, że praktycznie bała się, że zapomniała, jak się uśmiecha. Jej usta znały tylko szyderczy uśmiech, który posyłała zazwyczaj ku Radzie.

-Nie... – przyznała mu szczerze. – Nie jestem twoją mamą. Twój ojciec nie wybrał mnie na twoją matkę. Odszedł ode mnie bardzo dawno temu. Wybrał inne życie. Ciebie też zresztą zostawił...

Chłopak stał spokojnie, analizując jej słowa.

-Mogę iść z tobą? – zapytał w końcu.

Kat skinęła głową.

-Możemy iść razem, bo razem zostaliśmy zostawieni przez tego samego człowieka – powiedziała cicho Kat. – Ale nigdy nie mów do mnie mamo.

-Zostaniesz moją siostrą? – zapytał. – Siostry też nigdy nie miałem...

-Niech będzie – uśmiechnęła się Kat. – Mogę być twoją siostrą. Tobirama...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top