Posłowie

    Ahoj, Towarzysze!

    Zamykanie Kart zemsty po raz drugi, i to po roku, jest... Po prostu jest, dzieje się. Poprawiłam, pozmieniałam, zobaczyłam jakiś tam rozwój, skończyłam.

    Właśnie, skończyłam ─ w sumie to ciekawi mnie, jaki jest odbiór zakończenia, bo chyba wyszło dziwne, ale tak pozytywnie dziwne. Przyznam się, że w trakcie pisania miałam poważne dylematy co do łączenia postaci i ostatecznie postawiłam na to, co obserwuję w anime: dziwne łańcuszki relacji.

    Anže i Ana to niby motyw nazywany „kobietą w zamrażarce”, ale jednak zależało mu na wszystkich Kierach, poza tym Irena „oddała” mu Ivanę, a czegokolwiek by o niej nie myśleć, nie zgarnęła Szóstki dla siebie, tylko dla Klanu, nawet jeśli gdzieś tam wizualnie... No. Ja też lubię trapy, zresztą nie tylko ja, nawet jeśli tutaj nikt taki się nie odezwie.

    Janko i Cvetka to jedyne od początku pewne combo, które mi tu powstało, aczkolwiek ona, jako osobnik tworzony od szablonu klasycznego protagonisty z moralami i kompleksem poświęcania się innym, po prostu go przygarnęła, żeby nie był taki sam przeciw starszym Kartom ─ Irena cisnęła bekę, Anže łatwo się na niego wkurzał, a Nikola...

    A do Nikoli i Anže rzuciłam trochę podtekstami, chyba że tylko mój mózg jest już tak wyprany różnymi fandomami shōnenów, to okej. W każdym razie między nimi jest taka zależność, że Pik uważa pana ostatniego ocalałego za unikat i nie dałby mu nic zrobić, a ten drugi go ceni, bo jest ogarnięty.

    Pobocznych duetów też się trochę porobiło. Cvetka i Nevena znały się w dzieciństwie i Dziesiątkę nazwałabym wręcz mentorką Siódemki. Cvetko i Nevena nie mieli okazji się pokazać, zostali tylko wspomniani jako aspirujący ship, ale daleko nie dopłynęli, więc nie ma nad czym się rozwodzić. Dużo było za to o Stašy i Anže, chociaż zależność między nimi polega tylko i wyłącznie na tym, że ona przypomina mu Anę, a on siedzi jej w głowie z wyżej wymienionego powodu. W interakcjach nic nie było, ale uczepili się siebie samym tym, kim są, chociaż dla żadnego z nich nie jest to przyjemne.

    Co do innych rzeczy, to oczy Kierów są moim osobistym żartem w stronę Małego Księcia i sławetnego cytatu o tym, że dobrze widzi się tylko sercem. Proszę, w takim razie Kiery mają do patrzenia aż dwa, widzą dobrze w nocy i w dzień. Oczywiście dobrze znam cudowne przesłanie tej lektury i jeszcze raz powtórzę, że chciałam zażartować. Wisiorki Kart wzięły się za to stąd, że nie miałam pojęcia, gdzie umieścić ich tatuaże i stwierdziłam, że skoro tak, to łaski bez i ja im zrobię naszyjniki. Big brain po prostu. A tuniki... tuniki zrobiłam, kiedy przez Kurapikę miałam na nie fazę, dziś pewnie dałabym im marynarskie kołnierze.

    Żadnego niewiadomo jak wielkiego odzewu tu nie było i, mówiąc delikatnie, niespecjalnie mam kogo wymieniać do podziękowań, więc po prostu dziękuję każdemu, kto to czytał.

Anči.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top