Rozdział 6

Idąc ulicą do mieszkania Alexa zastanawiałam się czy dobrze robię. Nikogo tam nie znałam i nie wiedziałam jak miałabym się zachować, ale skoro to impreza dla nowych to może nabiorę nowych znajomości.

Sprawdzając telefon, zobaczyłam, że ktoś nowy mnie dodał, Nicholas Peterson. Po zaakceptowaniu zobaczyłam nową wiadomość.

Nicholas Peterson:

Idziesz na imprezę do Alexa? ;*

Ja:

Tak, a co?

Nicholas Peterson:

Tylko nie zapomnij alkoholu kochana :') Do zobaczenia!

Lekko znieruchomiałam, nie pije alkoholu, a tym bardziej nie kupiłabym go. Mam dopiero szesnaście lat, sprzedawca skapnie się, że nie mam wymaganego wieku.

Nawet na imprezach organizowanych przez Zacka była tylko jedna butelka jakiegoś wina, którego i tak nie tknęłam, a reszta to bez alkoholowe napoje.

Zaczęłam zastanawiać się czy w ogóle iść dalej. Ale w końcu Alex to syn bogatego i dobrze wychowanego mężczyzny, to na pewno jakaś pomyłka albo coś.

Na wszelki wypadek podeszłam jednak pod sklep, stanęłam obok śmietnika, na którym stała pusta butelka wódki, zabrałam ją i podeszłam do niedaleko stojącego kranu. Napełniłam butelkę wodą i odeszłam.

* * *

-O Cynthia!- powitał mnie już trochę podpity Alex.

-Cindy.-poprawiłam go.

-Bez znaczenia, masz wódkę?-zapytał

-Mam.- pokazałam mu butelkę- jest otwarta bo nie mogłam wytrzymać i napiłam się troszkę.

-Echem... i co dobra?- zaśmiał się.

-Całkiem spoko.- odpowiedziałam.

* * *

Pierwsza godzina, była bardzo nudna, dopiero potem podszedł do mnie jakiś chłopak i zagadał.

-Hej ślicznotko.-powiedział chłopak.

-Hej...- odpowiedziałam lekko znudzona całą tą imprezą

-To ja kazałem ci przynieść ten alkohol, jestem Nicholas.

-Miło mi, ja Cindy.

-To co może napijemy się twojej wódki co? - zapytał.

W tej chwili jakiś chłopak przyniósł nam moją butelkę z wodą. Nicholas nalał mi do kieliszka a potem sobie.

-To do dna.- uśmiechnął się.- nie pijesz?

-Już wypiłam dużo więc po dziękuję. -odpowiedziałam.

-A więc taka jesteś mądra co?-odpowiedział chłopak, wydawał się być dość wkurzony.- Przynosisz wodę zamiast wódki, a sama nie pijesz? Alex zaraz cię z tond wykurzy! Przez ciebie z kumplami prawie zadławiłem się tym gównem!

-Przepraszam?- odpowiedziałam jakby pytaniem.

-No dość tego, pożałujesz!- odpowiedział.

-Trzeba było nie być tak łapczywym na wódkę!- zaśmiałam się mimowolnie.

Chłopak był mocno najebany, czego nie zauważyłam i drwiłabym z niego tak dalej gdyby nie to, że w końcu pociągnął mnie w jakimś tylko sobie znanym kierunku.

Krzyczałam i wyrywałam się ale to nic nie dawało, muzyka wszystko zagłuszała, a wśród zakochanych par wyglądałam razem z nim jakoś normalnie i nikt nie zwracał na nas uwagi.

Zaniósł mnie do jakiegoś pomieszczenia z dala od innych, udało mi się jakimś cudem zaświecić światło gdy wchodziliśmy. Była to kuchnia.

Nicholas położył mnie na blacie kuchennym tak, że na nim siedziałam. Krzyczałam coraz bardziej. On zaczął tylko mruczeć coś, że jego się nie okłamuje.

Czas, który wydawał mi się okropnie długi, okazywał się tylko minutami. Byłam już gotowa na najgorsze kiedy nagle zgasło światło, Nicholas wydobył z siebie dziwny dźwięk i runął na ziemię.

Przerażona zaczęłam mocniej krzyczeć. W tej chwili ktoś mnie podniósł przewlekł przez ramię i zabrał z tego miejsca.

* * *

Ktoś kto to zrobił wyprowadził mnie do pokoju gościnnego, gdzie była impreza i uciekł. Nie chciało mi się za nim biec, bo mógł to być właściwie każdy.

Usiadłam na kanapie przy dwóch starszych widocznie dziewczynach i przy jakichś chłopakach. Grali w butelkę więc postanowiłam się do nich przyłączyć.

Niestety graniem w grę okazał się warunek picia alkoholu, ale postanowiłam olać to i zaczęłam pić. Na początku chciało mi się rzygać i moje gardło nie mogło się przyzwyczaić ale po jakimś dziesiątym kieliszku nawet nie czułam smaku.

Patrzyłam na butelkę, która się kręciła i kręciła, w mojej głowie też się kręciło. Nagle jakaś dziewczyna mną potrząsła i powiedziała ,, Teraz ty".

Dostałam wyzwanie pocałować jakiegoś chłopaka, przez to, że nie myślałam już normalnie zgodziłam się.

Czułam się bardzo dziwnie, potem urwał mi się film.

* * *

Budząc się stwierdziłam, że jestem w pokoju na pewno jakiegoś nastolatka. Nie wiedziałam co mam robić. Bardzo bolała mnie głowa.

Nagle do pokoju wszedł jakiś chłopak, po chwili stwierdziłam, że to Alex.

-No wreszcie, ty wariatko!- powiedział chłopak.

-Co się stało?- zapytałam.

-Zemdlałaś, ale nie ty jedna!- uśmiechnął się łobuzersko.

-Co tu robię?

-Śpisz?- odpowiedział pytaniem.-dalej Cindy, zbieraj się za pół godziny mój znajomy odwiezie cię do domu.

-To ja już chyba wolę sama wrócić.-odpowiedziałam.

Alex na moje słowa zaśmiał się tylko.

-Spokojnie, żaden Nicholas nic ci już nie zrobi.

-Skąd.. ty wiesz?-zapytałam.

-A myślisz, że kto cię wczoraj stamtąd wyniósł?

-Nie..-odpowiedziałam.

-A tak w ogóle nie piłem wczoraj nic, tylko udawałem. Zawsze to robię żeby uniknąć zrobienia z siebie idioty.- uśmiechnął się do mnie.- no dobra to ja idę, przygotuj się, za pół godziny jedziesz do domu.

Nie wiem czemu inni myślą, że Alex jest nie miły i zły, od kiedy go poznałam to na prawdę super chłopak.

* * *

Gdy zobaczyłam siebie w lustrze myślałam, że to nie ja. Worki pod oczami, blada cera i rozmazany makijaż. Szybko zmyłam z twarzy to wszystko i posmarowałam się kremem, który miałam w torebce.

Zdążyłam także obejrzeć trochę dom Alexa, jest naprawdę super, mega wielki jak na dwie mieszkające w nim osoby dominuje w nim kolor biały, co mi się naprawdę podoba. Ponad to wszędzie można poczuć zapach mięty.

* * *

Kolega Alexa, który mnie odwiózł był naprawdę spoko, super się z nim gadało.

Po przyjściu do mieszkania moja mama oczywiście oczekiwała wyjaśnień czemu nie przyszłam na noc, jakoś udało mi się przełożyć tę rozmowę, ponieważ byłam padnięta. Nie czułam się dobrze, wszystko mnie bolało i chyba miałam... kaca? No nic tak czy inaczej poszłam do swojego pokoju by przespać cały dzisiejszy dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top