Prolog
-Cindy!
-Cindy, gdzie jesteś?! -Jack nie daje za wygraną i szuka mnie już dobre 15 minut.
Nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni. Wyciągnęłam więc mój telefon i odebrałam go wychodząc z mojej kryjówki, w której się chowałam przed moim bratem. On widząc ,że wyszłam zawołał jeszcze raz moje imię ale przestał gdy zobaczył moje ruchy wskazujące na to ,że rozmawiam.
-Halo, mamo?
-Cindy, musisz koniecznie wracać do domu, muszę z tobą porozmawiać.
-Mamo, jestem z Jack'iem!
-To pilne! Jack może cię przywieść, za pół godziny masz być w domu!- po tych słowach rozłączyła się.
Moja mama nigdy nie lubiła mojego przeszywanego brata, syna jej męża. Jest ode mnie o 5 lat starszy, bardzo się lubimy. Oprócz niego nie mam innego rodzeństwa.
-Muszę wracać. -powiedziałam po chwili ciszy.
-Ech... Twoja mama zawsze ogranicza nasze spotkania, odwieźć cię? - zapytał.
-No pewnie! - krzyknęłam przytulając się do chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top