15
Lelauchowi zaczęło zbierać się na wymioty choć nieznajomy nie latał a jedynie wysoko skakał to jednak robił to na takie wysokości, że rzęsy pokrywały się szronem.
- Możesz mi powiedzieć gdzie mnie zabierasz?
- A nigdzie; tam gdzie wszystkich.
Powiedział ponownie się uśmiechając pokazując swoje zęby. Chłopak wiedząc, że i tak nie ma za wiele do gadania postanowił po prostu robić to co mu powie; i tak jak zginie wróci do swojego świata.
- A czym jest to nigdzie?
- Szefowa wszystko ci wytłumaczy.
- Nie o to pytałem. - Powiedział z zażenowaniem - I kim jest szefowa?
- Szefowa wszystko ci wytłumaczy.
Powiedział ponownie się uśmiechając; a ten zdał sobie sprawę że rozmawia z idiotą. Po pięciu minutach skakania znaleźli się prze drewnianą karczmą, ale jaką karczmę takiego przepychu w drewnianym budynku to on nigdy nie widział. Całość była pełna zdobień; ogromna budowla dla chłopaka na te chwilę zdawała się najbardziej imponującą rzeczą na świecie.
- Wchodzisz?
Spytał się nieznajomy.
-Tak to u mnie chciałeś...
- Tak właśnie tutaj a teraz właź jak szefowa zobaczy że tak stoisz to się wścieknie; nie chcesz tego nikt tego nie chce.
Oboje szybko weszli do środka. Wnętrze wyglądało jak typowa karczma se świata fantasy. Pełno lamp ze świetlikami w środku i temu podobne. Pomimo tego że za oknem był zachód słońca po wejściu widać było wczesny wieczór.
- Uwaga!
Wydarł się rudzielec tak, że wszyscy w pomieszczeniu złapali się za uszy.
- Czego się drzesz!
Krzyknął ktoś z położonego dalej stolika.
- A tak po nic. - Powiedział chichocząc pod nosem - Mam zaszczyt wam powiedzieć - Zrobił pauzę - Mamy nowego!
Chwilę po tych słowach wokół chłopaka zebrało się pełno uradowanych ludzi, ba jedynymi osobami które do niego nie podbiegły byli barmani i kelnerzy no i jeszcze jedna siedząca w płaszczu pochłonięta strojeniem skrzypiec co bardzo zainteresowało chłopaka ale nie na długo bo jakaś dziewczyna dobrała mu się do spodni z zamiarem ich zdjęcia; zapytana o powód odpowiedziała, że ,,Chciałam zobaczyć czy w tamtym świecie ma kompleksy"
- Cisza! - Krzyknęła jakaś postać która właśnie weszła do środka. - Macie mi go ukazać -
Lulu szybko domyślił się, że ten kto za nim stoi to tajemnicza ,,szefowa" o której mówił nieznajomy; zważając na to, iż osoba wyglądająca w taki sposób boi się jej to nawet wolał sobie nie wyobrażać kim ona musi być, nie chciał się odwracać.
- Odwróć się natychmiast -
Powiedziała tajemnicza osoba; po czym chłopak zamarł, spojrzał na resztę zgromadzonych. Wszyscy mieli kamienne twarze a nieliczni delikatnymi ruchami głowy sugerowali mu odwrócenie się. W ostatnim przypływie nadziei spojrzał na skrzypaczkę ale ta nawet nie widziała co się dzieje; jedyne co robiła to stroiła skrzypce pomrukując coś przy tym pod nosem.
- Odwróć się!
Powtórzyła ku jeszcze większemu przerażeniu. Niewidząc innej alternatywy odwrócił się a to co zobaczył zabrało mu dech w piersiach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top