17
- Życzyć trójcy - Spytał ironicznie - tak tu się życzy powodzenia?
- Nie słyszałeś w główce tych posranych bliźniaków?
Spytała się go ta sama dziewczyna co dobierała mu się do spodni.
- To jednak prawda? A zresztą żaden ze mnie wielki wojownik więc raczej boskość mi nie grozi.
Zaśmiał się pod nosem podczas gry rudzielec znowu klepnął go po ramieniu z szerokim uśmiechem co według Sigana zaczęło być już niepokojące.
- Zdrowe podejście i to rozumiem a teraz do baru cas cię opić; a i zapomniałem się przedstawić jestem Corvo.
Corvo wziął chłopaka po ramię i zaczął prowadzić go w stronę barmana; ale ten zamiast odpowiadać na jego pytana albo chociaż go słuchać to jednak wpatrywał się w skrzypaczkę. Była to przeciętnego wzrostu dziewczyna o delikatnych rysach twarzy pięknych brązowych oczach. Jej długie płaskie blond włosy na których miała biały diadem idealnie komponowały się z jej całym białym ubiorem i białą skórą. Wyglądał ona jak struj arystokratów z czasów rosyjskiego caratu ale był bardziej dopasowany i miał mniej dodatkowych warstw również suknia zamiast swoich charakterystycznych dla tamtych czasów gabarytów u niej była bardziej smukła podkreślając jej talię osy. Poza tym wszystkim cały jej ubiór był pełen białych róż co podkreślało ogólną estetykę. Rose była piękna.
- Będziesz tu tak siedzieć czy wybierzesz coś w końcu.
- Spytał się go podirytowany barman.
- Ja? - Chłopak spojrzał na wyraźnie podirytowanego barmana - Tak już yyy... ja poproszę kieliszek białego wina.
Powiedział ponownie odwracając wzrok w stronę dziewczyny.
- Ja poproszę kufel piwa. - Spojrzał się na chłopaka - Miłość nie wybiera co?
Powiedział śmiejąc się w niebo głosy Corvo.
- Co? Nieee... po prostu mnie zainteresowała a z tą miłością to jak coś ja jestem gejem.
- Ciekawie zaczynasz znajomości. - Odpowiedział lekko zszokowany wypijając swój trunek. - Ale spokojnie do tego świata z reguły trafiają osoby tolerancyjne.
Sigan nagle poczuł jakby zaczęły mu łzawić oczy ale po sprawdzeniu nie płakał; w głowie zobaczył obraz siebie obrywającego pędzącymi, wyważonymi drzwiami. Szybko przesiadł się na sąsiednie krzesło i przekonał przekonał się, że była to słuszna decyzja bo jak miał się przekonać jego wizja się sprawdziła a sekundę później widział leżącego na podłodze barmana. Wszyscy spojrzeli się na wejście gdzie zobaczyli stojącą i wściekłą Lilith.
- Dawać mi łychę, natychmiast!
Wtedy chłopak zdał sobie sprawę kogo Szefowa miała na myśli mówiąc o ,,Najlepszej klijętce" Szybko podeszła do jakiegoś stolika podczas gdy barman pośpiesznie przynosił jej kolejne szklanki whisky.
- A więc taką mam moc; szkoda że wcześniej nie wiedziałem.
- Jesteś chronosem?
- Jak widać.
- Chronos to prawdziwa rzadkość - Powiedział zdumiony - ej weź jeszcze raz przepowiedz przyszłość.
- Ok yyy... Lilith za chwilę oskarży barmana o chrzczenie alkoholu.
- A chrzci?
- Tak. Spokojnie nam nic nie dodał.
- Co ty sobie kurwa myślisz, - zaczęła się awanturować - że wodę mi tu będziesz dolewał.
Oboje zaczęli przyglądać się całej sytuacji.
Resztę wieczoru spędzili na rozmowie i piciu siedzieli tak aż do rana.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top