Rozdział 33


- Wyłaź - powiedziałam do Brunneis'a.

- Ale... - zaczął chłopak. Nie wiedział o co mi chodzi. - Dlaczego?

- Ciesz się albo nie. Moje życie się wali, tylko dlatego, że na innej linii czasu powstrzymałam cię od zniszczenia miasta i zamordowania ludzi - odpowiedziałam.

- Co? - Zapytał zdziwiony chłopak. - Czyli żyjemy na alternatywnej linii czasu?

- Tak.

- Co zamierzasz zrobić? - Zapytał Brunneis.

- Słuchaj, nie mam pojęcia. Może odstwię cię tam. Może wrócimy do czasu jeszcze wcześniej, a ty nic nie zrobisz - odpowiedziałam.

- Skąd ta pewność? - Zapytał chłopak.

- Bo w tamtej linii czasu mnie kochasz! Dlatego nic nie zrobisz! - Krzyknęłam spoglądając mu w oczy, które wielkością przypominały pięciozłotówki.

Zapadła cisza. Oboje patrzyliśmy na siebie nie wiedząc, co powiedzieć.

- Kocham cię i w tej linii czasu - powiedział Brunneis.

- Ale z powodu tego, co zrobiłeś tam, ja cierpię! Nie rozumiesz tego?! Cofnęłam się w czasie, by uratować ludzi i miasto. Poświęciłam moje życie. Moją miłość do Viridi'ego i wiele znajomości. Bo tobie zachciało się zamordować całe miasto i je zniszczyć! - Wykrzyczałam mu to prosto w twarz.

Zapadła kolejna cisza. Tylko, że teraz taka bardziej niezręczna.

- Przepraszam. Wróćmy tam. Nie zrobię nic i wszystko będzie po staremu - powiedział Brunneis. - Odzyskasz to, co utraciłaś.

- Dziękuję - powiedziałam do niego.

Zabrałam go i weszłam w Speed Force cofając się do dnia wcześniej, kiedy wydarzyła się ta tragedia. Zostawiłam go w centrum miasta, w jakiejś bocznej ulicy, gdzie nikt nie mógł nas zobaczyć.

- Dziękuję - powiedziałam jeszcze raz i odeszłam do niego.

Wróciłam do bazy, a tam zastałam mojego brata, Dominikę, Michała i jego. Viridi'ego. Podeszłam do niego i go pocałowałam.

- Blee. Weź przestań - powiedział Remy.

Odkleiłam się od mojego chłopaka i spojrzałam mu w oczy.

- Dobrze, że jesteś - powiedziałam.

- Ja też się cieszę, że cię mam, ale co cię tak nagle naszło na czułości? Nigdy nie byłaś skora do tego - oznajmił Viridi.

- Nieważne. Po prostu cieszę się, że cię mam - powiedziałam. Spojrzałam na wszystkich. - Was wszystkich.

- My też się cieszymy, że cię mamy - powiedziała Dominika.

W budynku rozbrzmiał alarm znaczący, że w mieście coś się dzieje.

- Szpital Dziecięcy imienia Macieja Płażyńskiego. Jakiś uzbrojony w broń gościu przetrzymuje kilkoro dzieci i jedną pielęgniarkę w sali na pierwszym piętrze. Policja jest już na miejscu - powiedział poważnie Michał.

- To ja lecę - oznajmiłam.

Przebrałam się w mój strój i pobiegłam na akcję pełna radości, że wróciłam do tego, co było. Odebrałam mężczyźnie broń i oddałam ją jakiemuś policjantowi. Zakułam faceta w kajdanki. Resztę roboty pozostawiłam policji.

Kochani, pozostał jeszcze tylko epilog tej części i koniec ,,Kapitan Ameryki i Speedy: Ostatnia godzina".









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top