Rozdział 32
Cholera. Jest coraz gorzej. Nie mogę skupić się na odrabianiu lekcji, a zawroty głowy pojawiają się coraz częściej. Siedząc na kanapie w salonie pokręciłam energicznie głową. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Oparłam ręce o umywalkę i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam w nim dziewczynę, w której kłębiło się wiele pytań, a mało odpowiedzi. Dziewczynę, którą poczucie winy zżerało od środka.
Ponownie pokręciłam głową i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam je i wyszłam na ulicę. Rozejrzałam się. Chciałam jak najwięcej zapamiętać. Wbiegłam w Speed Force, a wybiegłam w Central City. Pobiegłam do S.T.A.R. Labs. Weszłam do głównej sali, gdzie był tylko Barry. Pochylał się nad jakimiś papierami. Gdy tylko mnie usłyszał obrócił się. Oparłam się o jeden ze stołów, które stały blisko wejścia. Zjechałam po ścianie na podłogę. Cholerne zawroty głowy. Pokręciłam głową, by je odgonić.
- Julia, co się dzieje? Czekaj, idę po Caitlin - powiedział Allen.
- Nie! - Krzyknęłam natychmiast. - To musi pozostać między nami.
- Co się stało? - Zapytał Allen.
Spojrzałam na chłopaka.
- Przepraszam, to moja wina - powiedziałam.
- Jaka wina? - Zapytał Barry. - Za co ty przepraszasz?
- Zmieniłam linię czasu - oznajmiłam na jednym wydechu.
Allen spojrzał na mnie zdziwiony i chyba zły. Każdy sprinter wie, że nie wolno ingerować w czas. Tyle, że rzadko, który sprinter stosuje się do tego. Zawsze każdy chce tego spróbować. Zakazany owoc smakuje najlepiej.
- Ale dlaczego? - Zapytał Barry.
Westchnęłam.
- Na tamtej lini czasu... moje miasto zostało zrównane z ziemią - powiedziałam. Twarz Barry'ego wyglądała na jeszcze bardziej zdziwioną. - A mieszkańcy zamordowani. Dlatego cofnęłam się w czasie. Aby wszystkich ocalić. Ale od jakiegoś czasu... miewam zawroty głowy. Gorzej się czuję. Zakładam, że to z powodu podróży w czasie. Barry, co ja mam zrobić? - Zapytałam go.
Allen westchnął. Podał mi dłoń, którą złapałam. Podniosłam się na nogi.
- Nie wiem - odpowiedział Flash.
- Nie mogę pozwolić, by oni ponownie zginęli. By miasto zostało zniszczone - oznajmiłam.
- Zrób, co uważasz za słuszne, ale nie rób niczego głupiego, co pogrążyłoby cię jeszcze bardziej. To moja rada - powiedział Barry.
- Dziękuję - powiedziałam. - Za wszystko.
Wybiegłam z budynku i wróciłam do siebie. Do Gdańska. A tam do więzienia. Podeszłam do celi, w której był Brunneis i otworzyłam ją. Chłopak patrzył na mnie niezrozumiale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top